W zawieszeniu Kanału Sportowego na popularnej platformie streamingowej nie chodzi wbrew pozorom o to, czy powodem była konkurencja (mniej prawdopodobne) czy zorganizowana akcja radykalnej lewicy (prawdopodobne bardziej). Najbardziej niepokoi łatwość, z jaką do blokowania mediów dochodzi. A to może w przyszłości rozwalić szereg inicjatyw biznesowych i medialnych. A docelowo – do zamordyzmu o charakterze globalnym.
Po zawieszeniu kanału po stronie części lewicowych komentatorów zapanował triumfalizm. Padły między innymi słowa, że ci, co oburzają się na zawieszenie kanału zapominają, że platforma streamingowa to prywatna firma, więc ma prawo robić, co chce. No tak. Z dwoma zastrzeżeniami. – Pierwszym – to w ramach tej platformy niczym w sieci franczyzowej swoje biznesy budują inni, autorzy filmików, czy całych kanałów, telewizji internetowych. A więc oni też pracują na to, że platforma streamingowa zarabia kupę kasy. I umowy między uczestnikami tego powinny być jasne. Na pewno nie może być tak, że uczestnik nie wie, za co został zawieszony i nie ma drogi odwoławczej.
Drugim – globalny rynek internetowy coraz bardziej jest opanowany przez monopolistów. Jedna wielka globalna firma dostarczająca reklamy, jedna, w której można zamieszczać kanały i firmy, jeden wielki portal społecznościowy. To wszystko jest bardzo groźne. Bo praktycznie sprawia, że jakakolwiek niezależność jest blokowana. Do tego dochodzi rynek prasy drukowanej, który mógłby być alternatywą. Ale – gazety płatne są w odwrocie. Bezpłatne raczkują. Ale też ceny papieru rosną w zastraszającym tempie.
Trwają dyskusje o praworządności i wolności słowa. Na naszych łamach krytycznie odnieśliśmy się do pomysłów takich jak lex TVN. Ale zagrożeń dla wolności słowa i mediów jest znacznie więcej. A niektóre z nich są dużo poważniejsze i mają charakter globalny. Trzeba mieć tego świadomość. I postarać się, na miarę możliwości, przeciwdziałać zagrożeniom.