sobota, 27 kwietnia, 2024

Odhaczone. Ze słabeuszem, ale najlepszy mecz od lat. Teraz wieczór prawdy w Cardiff

Reprezentacja Polski zagra w finale barażu o awans do Mistrzostw Europy w Niemczech. Biało-Czerwoni pewnie pokonali Estonię 5:1. Obroniły się wybory selekcjonera. Prawdziwy egzamin we wtorek w Cardiff, gdzie podopieczni Michała Probierza zmierzą się z Walią. Zwycięzca jedzie na turniej do Niemiec.

Dawno na Narodowym nie podejmowaliśmy tak słabego zespołu. Sam fakt, że Estonia gra w barażu o awans na mistrzostwa Europy jest absurdem. O ile można zrozumieć, że szansę na dziką kartę dostają drużyny z czołowych dywizji Ligi Narodów, bo „wilczy bilet” wypracowały (Polacy utrzymując się w Dywizji A LN), tak promowanie najlepszej drużyny z Dywizji „D”, w której grają takie „potęgi” jak Liechtenstein, San Marino, czy Malta, jest nieporozumieniem. Sensowniejsze wydaje się po prostu zastąpienie eliminacji Ligą Narodów. To jednak temat na inne rozważania. Biało-Czerwoni wygrali los na loterii, ale po bardzo kiepskim poprzednim roku niczego nie można było być pewnym. Wystarczy wspomnieć, że Estonia jest wyżej notowana od Mołdawii, z którą Polacy przegrali i zremisowali. Na szczęście obawy okazały się bezpodstawne.

Dominacja od początku

Podopieczni Michała Probierza od pierwszej minuty „siedli” na rywalach. Poza jedną sytuacją, gdy w trzeciej minucie goście przenieśli piłkę pod naszą bramkę, Polacy nie schodzili połowy przeciwnika. Atakowali środkiem i wahadłami, gdzie bardziej aktywny był Nicola Zalewski. Bardziej dyskretny występ notował Przemysław Frankowski, ale zawodnik Lens na prawej stronie jako wsparcie z linii obrony miał bardziej pasywnego Jana Bednarka, zaś akcje Zalewskiego „napędzał” będący w świetnej formie Jakub Kiwior. Jednak to „Franek” jako pierwszy wprawił w Stadion Narodowy w euforię. W 22 minucie kapitalnym podaniem popisał się Jakub Piotrowski. Frankowski obiegł od zewnętrznej strony obrońcę rywali i w sytuacji sam na sam pewnie pokonał Karla Jakoba Heina. Pięć minut później Zalewski wywalczył kolejny rzut wolny, a Maksim Paskotši zobaczył drugą żółtą, w efekcie czerwoną kartkę. Wygrana była już bliska, jednak ostatnie fragmenty pierwsze części były najsłabszym momentem w grze Biało-Czerwonych. Choć przewaga była bezsprzeczna.

Niestety urazu nabawił się strzelec bramki, Przemysław Frankowski, zastąpił go Matty Cash. Piłkarz Aston Villi nie będzie dobrze wspominał tego spotkania. Jednak początek drugiej części był radosny. Polacy przyśpieszyli, a w 50 minucie Piotr Zieliński głową podwyższył wynik na 2:0. Niestety, 56 minuta to ogromny pech Matty’ego Casha, który doznał kontuzji mięśniowej. Na boisko wszedł Tymoteusz Puchacz. Bardzo dobre spotkanie rozgrywał Jakub Piotrowski, który kilka razy próbował strzelać z dystansu. W 70 minucie po podaniu Lewandowskiego strzelił przepiękną bramkę, podwyższając na 3:0. Trzy minuty później „swojego” gola miał Nicola Zalewski. Piłka po jego strzale odbiła się od Karola Metsa i to jemu przypisano trafienie samobójcze. W 77 minucie kapitalnie w polu karnym zachował się Sebastian Szymański, mimo asysty kierując piłkę do siatki. Euforię Polaków ostudzili goście po kilkudziesięciu sekundach. Po błędzie obrońców i bramkarza Martin Vetkal zdobył honorową bramkę dla Estończyków.

Euforia nie ma sensu, ale plusów jest parę

Biało-Czerwoni pewnie pokonali Estończyków 5:1. Nie ma co popadać w euforię – rywal był bardzo słaby. Z drugiej strony od blisko trzech lat Biało-Czerwoni nie zdobywali więcej niż dwa gole w jednym meczu. Potrafili potknąć się o takie zespoły jak Mołdawia. Widać zarys pomysłu taktycznego selekcjonera. Świetnie pokazał się Nicola Zalewski, kapitalnie zagrał Jakub Piotrowski. Bardzo dobrze Przemysław Frankowski – niepokoi jego kontuzja. Jednak wszelka dyskusja będzie bezprzedmiotowa, jeśli w finale barażu Biało-Czerwonym nie uda się zwyciężyć i awansować na mistrzostwa Europy. W nim zagrają w Cardiff z Walijczykami, którzy pewnie pokonali Finów 4:1. Łatwo nie będzie. W pozostałych ścieżkach barażowych Gruzja wygrała 2:0 z Luksemburgiem, Grecja rozbiła 5:0 Kazachstan. Bośnia i Hercegowina długo prowadziła z Ukrainą 1:0, w końcówce goście wbili im dwa gole. Izrael też objął prowadzenie z Islandią, ale spotkanie przegrał 1:4. W finałach barażu spotkają się więc Walia z Polską, Ukraina z Islandią, Gruzja z Grecją.

Polska – Estonia 5:1 (1:0)

1:0 Przemysław Frankowski 22’
2:0 Piotr Zieliński 50’
3:0 Jakub Piotrowski 70’
4:0 Karol Mets 73’ (samob.)
5:0 Sebastian Szymański 77’
5:1 Martin Vetkal 78’

Polska: Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Paweł Dawidowicz, Jakub Kiwior – Przemysław Frankowski (46’ Matty Cash; 56’ Tymoteusz Puchacz), Bartosz Slisz, Piotr Zieliński (72’ Sebastian Szymański), Jakub Piotrowski (73’ Jakub Moder), Nicola Zalewski – Karol Świderski (72’ Adam Buksa), Robert Lewandowski

Estonia: Karl Jakob Hein – Maksim Paskotši, Joonas Tamm, Ragnar Klavan, Karol Mets, Ken Kallaste (67’ Artur Pikk) – Kevor Palumets (67’ Markus Poom), Martin Vetkal, Markus Soomets (82’ Mihkel Ainsalu) – Alex Matthias Tamm (31’ Kristo Hussar), Oliver Jürgens (67’ Mark Anders Lepik)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img