III Linia metra ma przebieg cokolwiek kuriozalny. I krytyka faktu, że metrem z Gocławia dojedziemy dłużej, niż pojechalibyśmy tramwajem, a poza godzinami szczytu dłużej, niż autobusem 507 może oburzać. Zresztą, o czym pisaliśmy już dawno, w ogóle przebieg metra w Warszawie nie zawsze był przemyślany i sensowny. Ale… inwestycja ta nie musi być stracona. Aby uznać ją za sensowną, muszą być spełnione trzy warunki. Pierwszy – BEZWZGLĘDNIE musi powstać tramwaj z Gocławia do Śródmieścia.
Bo III linia, żeby miała sens, nie może być traktowana jako łączenie właśnie Gocławia ze Śródmieściem. Drugi – nie może kończyć się na Stadionie Narodowym, ale faktycznie dalej pojechać do Mokotowa. Trzeci – przeprawa przez Wisłę nie może odbywać się tunelem podziemnym, co zwiększy koszt inwestycji, w dodatku niesie za sobą szereg zagrożeń. Pociąg powinien na pewnym odcinku wyjeżdżać na powierzchnię i przez most przejechać na lewy brzeg. Wtedy linia M3 może być uznana za sensowny projekt. W przeciwnym razie argumenty przeciwników okażą się jak najbardziej zasadne.
(Tekst przypominamy w ramach Archiwum Telegrafu)