Czuję się dziwnie, bo w przeciwieństwie do protestującej lewicy i liberałów jestem całym sercem za ochroną życia. A jednocześnie nie mogę się oprzeć wrażeniu, że temat tejże ochrony życia rządzący traktują instrumentalnie. Przez kilka lat tematem zakazu aborcji obóz władzy grał. Raz temat wypuszczał, raz chował. W październiku 2020 roku zapadło orzeczenie TK. Przez kraj przetoczyły się protesty, a Trybunał Konstytucyjny się schował. Gdy prawo nakazuje NIEZWŁOCZNĄ publikację uzasadnienia dla orzeczenia, okazało się, że ową NIEZWŁOCZNOŚĆ Trybunał rozumie bardzo osobliwie. Nie publikował, nie publikował, aż nagle cyk, i jest! Uzasadnienie. W sytuacji, gdy jest problem ze szczepionkami, gdy jest problem z obostrzeniami, których nie wytrzymują już polskie firmy, Trybunał daje uzasadnienie, które całkowicie odwróci uwagę od problemu. Będą na nowo igrzyska. Co ugrają rządzący? Ano to, że spór z linii dla nich niebezpiecznej, zostanie przeniesiony na całkowicie wygodne pole światopoglądowe. Zyska lewica, która na temacie się wylansuje. Kto straci? Stracą Polacy. Bo na przykład zdeklarowani zwolennicy ochrony życia, jednocześnie bardzo krytyczni wobec rządu za lockdown i obostrzenia, zostaną zmuszeni do wyboru między władzą, która lansuje się na ich wartościach, ale podejmuje szkodliwe decyzje gospodarcze, a światopoglądową lewicą, z którą się nie utożsamiają, a która poglądy ekonomiczne ma zbliżone do rządu. Straci Kościół, który znów zostanie wystawiony na strzał. I straci sama sprawa ochrony życia – bo długoterminowo dostarczono proaborcyjnym radykałom paliwo na wiele lat. Czy oznacza to, że nie należało tematu przeprowadzić? Należało. Był na to czas w poprzedniej kadencji, wtedy PiS się tchórzliwie wycofywał. Należało to zrobić z otwartą przyłbicą, przy normalnej debacie sejmowej. A tu jednego dnia PiS jest pro life, innego ustami swych polityków wyzywa obrońców życia od pajaców. A teraz znów gra tematem. Sorry, ale tak to oceniam.
Anna Kotlarska