niedziela, 28 kwietnia, 2024

Sędzia co woził heroinę w majtkach wypaczył turniej. Korea i Japonia’2002

Turniej, na którym o złocie zdecydował fatalny błąd najlepszego piłkarza turnieju. A o medalach legendarne  już dziś  błędy sędziowskie, które przeciągnęły do półfinału gospodarzy z Korei. Korona króla strzelców dla legendarnego Ronaldo. Sensacyjny medal Turcji. I start po 16 latach Polaków, ale jego, w przeciwieństwie do eliminacji, dobrze nie wspominamy. Mistrzostwa Świata w 2002 roku po raz pierwszy odbyły się w dwóch krajach. Po raz pierwszy poza Ameryką i Europą. W Azji, w Korei Południowej i Japonii, w dniach od 31 maja do 30 czerwca.

Azjatycki turniej nad Wisłą kojarzymy głównie z występu Polaków. Po świetnych eliminacjach awans, ppo 16-letniej przerwie na wielki turniej. Ogromne nadzieje i napompowany balonik. A potem trzy mecze i do domu. 0:2 z gospodarzami z Korei Płd., 0:4 z Portugalią. Trzy bramki w tym drugim meczu zdobył Pedro Pauleta i był to jeden z dwóch hat tricków na mistrzostwach. Potem była wygrana o honor z późniejszym ćwierćfinalistą, zespołem z USA 3:1. Po naprawdę dobrym  meczu. Jednak Biało-Czerwoni niestety  byli na  turnieju statystami. A same mistrzostwa są do ocenienia dziwne. Z jednej strony piąty tytuł Brazylii, korona króla strzelców dla Il Fenomeno. Z drugiej – sędziowskie błędy, które wypaczyły wyniki i przepchnęły Koreę aż do półfinału. Kosztem Włochów i Hiszpanów. Ciężko ocenić też turniej, w którym zawodnik przed finałem wybrany najlepszym piłkarzem całych mistrzostw, w finale popełnia koszmarny błąd, a jego drużyna przegrywa walkę o złoto…

Brazylia – Anglia. Ciężka przeprawa Canarinhos

21 czerwca naprzeciw siebie stanęły drużyny Anglii i Brazylii. Canarinhos nie byli tak niekwestionowanym faworytem jak cztery lata wcześniej, jednak niewątpliwie w gronie faworytów eksperci ich wymieniali. A od pierwszego spotkania potwierdzili siłę. Pokonali kolejno Turcję 2:1, Chiny 4:0 i Kostarykę 5:2, pewnie zajmując pierwsze miejsce w grupie. W drugiej rundzie ograli Belgów 2:0. Anglicy z kolei trafili do grupy śmierci. Oprócz Synów Albionu była w niej Argentyna, Szwecja i Nigeria. Podpopieczni Svena Gorana Eriksona zremisowali ze Szwecją 1:1, ograli Argentynę 1:0 i bezbramkowo zremisowali z Nigerią. W 1/8 finału trafili na Duńczyków, których ograli pewnie 3:0. Obaj ćwierćfinaliści prezentowali wysoką formę, a mecz między nimi stał na wysokim poziomie. Po golu Michaela Owena Anglicy prowadzili 1:0. Przed przerwą wyrównał Rivaldo. A w drugiej połowie decydującą bramkę o zwycięstwie Canarinhos zdobył Ronaldinho.

Niemiecki powolny walec, ćwierćfinalista z USA

Niemcy, po porażce na mundialu 1998 (ćwierćfinał), klęsce na Euro 2000 (nie wyszli z grupy) przyjechali z nowym selekcjonerem. Został nim Rudi Voeller, przed laty świetny piłkarz. Jego podopieczni turniej zaczęli z wysokiego „C”. Zdeklasowali Arabię Saudyjską aż 8:0, a trzy gole zdobył zaczynający swoją wspaniałą karierę pochodzący z Polski Mirosław Klose. Potem zremisowali z ambitną i waleczną Irlandią 1:1. I… popadli w minimalizm. Wypunktowali Kamerun 2:0, w 1/8 pokonali Paragwaj 1:0. Amerykanie zdobyli medal  na pierwszym mundialu. Potem przez lata albo nie grali na mistrzostwach, albo byli dostarczycielami punktów.  Trochę zmieniło się to po MŚ 1994 gdy u siebie wyszli z grupy. Ale prawdziwie dobry wynik osiągnęli właśnie w Korei i Japonii. Ograli faworyzowaną Portugalię 3:2, prowadzili już 3:0. Zremisowali z Koreą Południową 1:1. Przegrali z Polską 1:3. W 1/8 pokonali Meksykanów 2:0. Ćwierćfinał to mecz bez historii. Po bezbarwnym spotkaniu i golu Michaela Ballacka Niemcy wygrali 1:0.

Korea pod wodzą  Hiddinka

Za to do historii, niestety niechlubnej przeszedł trzeci mecz ćwierćfinałowy. Już po 1/8 finału o drużynie gospodarzy z Korei Południowej mówiło się bardziej w kontekście fatalnego sędziowania niż gry. A gra była całkiem widowiskowa – drużynę przejął Holender, Guus Hiddink. Reprezentacja jego kraju zagrała świetny turniej we Francji w 1998 roku, zajęła czwarte miejsce. Po turnieju dostał pracę w Korei i misję – przygotować do udanego startu współgospodarza mistrzostw  Świata. Koreańczycy w pierwszym meczu pokonali Polaków 2:0. Byli lepsi, ale już po tym  meczu z szatni Biało-Czerwonych dochodziły narzekania na sędziowanie „lekko pod gospodarzy”. Potem był remis 1:1 z USA i wygrana z Portugalią 1:0. Koreańczycy w fazie grupowej prezentowali ciekawy styl, trochę wzorowali się na Holendrach, trochę dodawali od siebie. Ale z każdym meczem narastała krytyka sędziów, choć nie można powiedzieć, by wypaczyły wyniki. Na to poczekać trzeba było do fazy pucharowej.

Aferalny sędzia i wypaczony mecz z Włochami

W 1/8 finału rywalami Koreańczyków byli Włosi. Squadra Azzurra nie rozpieszczała fanów. Wygrała pierwszy mecz z Ekwadorem 2:0. Potem przegrała 1:2 z Chorwacją, na koniec zremisowała 1:1 z Meksykiem. Do drugiej rundy  Włosi awansowali tylko dzięki ambicji i dobrej grze Ekwadorczyków. Ekipa z Ameryki Południowej grając tylko o honor wygrała z Chorwatami 2:1, eliminując ich z turnieju. Jednak Italia to zawsze groźny zespół. Wtedy wicemistrz Europy, ekipa wybitnie turniejowa. W Koreańczykami sędziowanie było już nie kontrowersyjne, a skandaliczne. Tomassi znalazł się na czystej pozycji. Ekwadorski  arbiter Byron Moreno odgwizdał spalonego. Gdy  Frncesco Totti przwrócił się w polu karnym powtórki wskazywały na faul. Ale Ekwadorczyk dał… czerwoną kartkę reprezentantowi Włoch. Koreańczycy wygrali 2:1. Awansowali do ćwierćfinału. Zaś Byron Moreno nie powiedział ostatniego słowa. Rodzima federacja zawiesiła go za błędy w lidze ekwadorskiej. A w 2010 roku Moreno wpadł na lotnisku JFK w Nowym Jorku. W bieliźnie sędzia miał schowane narkotyki.

Hiszpania na drodze gospodarzy

Rywalem gospodarzy był zespół Hiszpanii. „Gramy jak nigdy, przegrywamy jak zawsze” – to powiedzenie najlepiej charakteryzowało występy Hiszpanów z tamtego okresu. La Furia Roja miała zazwyczaj najlepszych piłkarzy świata, najmocniejsze kluby. A jej dorobek na wielkich imprezach to było jedynie czwarte miejsce na MŚ 1950, mistrzostwo Europy 1964 i wicemistrzostwo 1984. Piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego zazwyczaj zachwycali swą grą. Ale udział, nierzadko w dramatycznych bardzo okolicznościach, kończyli na drugiej rundzie bądź ćwierćfinale. Na turnieju w Korei i Japonii znów grali jak nigdy. W grupie wygrali wszystkie spotkania. Ze Słowenią 3:1, Paragwajem 3:1 i RPA 3:2. W 1/8 finału twardy opór stawili Hiszpanom Irlandczycy. Po 1:1 w regulaminowym czasie była dogrywka i rzuty karne. Hiszpanie wygrali 3:2, a bohaterem został wchodzący do wielkiej piłki golkiper  Realu Madryt, Iker Cassillas. W meczu z Koreą La Furia Roja znów grała świetny mecz. Ale bohaterem – w złym znaczeniu tego słowa – został arbiter.

Wygrali 2:0, przegrali mecz

Ekwadorski sędzia, który wypaczył wynik meczu Koreańczyków z Włochami nie był postacią delikatnie mówiąc kryształową. Byron Moreno popełniał definitywne błędy we własnej lidze, w dodatku już po karierze wpadł w heroiną w majtkach. Ćwierćfinał Korea Południowa – Hiszpania sędziował arbiter doświadczony i ceniony. Egipcjanin Gamal Mahmoud Ahmed El-Ghandour sędziował pięć Pucharów Narodów Afryki w 1994, 1996, 1998, 2000, i 2002. Puchar Konfederacji, gościnnie Puchar Azji. Gościnnie sędziował też – jako pierwszy arbiter z Afryki – mecz Mistrzostw Europy między Norwegią i Hiszpanią. W roku 2002 wszedł na prawdziwy szczyt. Sędziował finał PNA między Senegalem i Kamerunem oraz rewanż finału klubowego Pucharu Afryki. Mundial w Korei nie był jego pierwszym – Gamal Mahmoud Ahmed El-Ghandour sędziował już we Francji w 1998 r. Mecz Korea-Hiszpania okazał się jego przekleństwem. Hiszpanie zagrali dobrze, ale arbiter nie uznał dwóch prawidłowych ich goli. W kolejce rzutów karnych kazał powtórzyć jeden ze strzałów Koreańczyka. Hiszpania odpadła, awansowali gospodarze.

Burza po skandalu, senegalska rewelacja

 Przekręcony ćwierćfinał wywołał prawdziwą burzę. El-Ghandour zakończył karierę sędziowską.  Afera wokół meczu Korea – Hiszpania (i wcześniejszego – Korea – Włochy) była tematem nr jeden. Przykryła fakt, że Koreańczycy byli pierwszym (jak dotąd ostatnim) zespołem z Azji, który dotarł do półinału. Historyczny był też ostatni ćwierćfinał. Bo jasne było, że albo pierwszy raz w historii w najlepszej czwórce znajdzie się zespół z Afryki, albo reprezentacja kraju muzułmańskiego. W latach 90-ych wydawało się, że afrykańskie zespoły zdominują światową piłkę. We Włoszech w 1990 do ćwierćfinału dotarł Kamerun. Na turnieju w USA w 1994 i we Francji w 1998  do 1/8 świetnie grająca w grupie Nigeria. Za to w Korei i Japonii rewelacją był Senegal. Afrykańczycy w pierwszym meczu sensacyjnie wygrali z broniącą trofeum, jednocześnie będącą mstrzem Europy Francją 1:0. Zremisowali z Danią 1:1 i Urugwajem 3:3. W 1/8 zmierzyli się ze Szwecją. Wygrali 2:1, a o awansie zdecydował gol w dogrywce (wtedy decydowała zasada złotej bramki – gol w dogrywce kończył mecz).

Medal dla Turcji, Brazylia i Niemcy wchodzą do finału

Turcy jeszcze dziesięć lat wcześniej, w eliminacjach Euro’92, gdzie grali w grupie z Anglią, Irlandią i Polską, byli totalnym outsiderem. Już w eliminachach następnego mundialu pokazali pazurki. A na Euro’96 awansowali. Na turnieju w Azji wreszcie mieli zespół walczący o coś więcej, niż tylko udział statystyczny w turnieju. Zaczęli od porażki 1:2 z mocną Brazylią. Potem zremisowali z Kostaryką 1:1, wygrali z Chinami 3:0. W 1/8 pokonali 1:0 zespół  Japonii. Mecz ćwierćfinałowy zakończył się bezbramkowym remisem. W dogrywce, w 97 minucie spotkania  Ilhan Mansiz zdobył „złotą bramkę”, dając Turkom historyczny awans do półfinału. Ostatecznie w najlepszej czwórce Niemcy grali z Koreą Południową, Brazylijczycy drugi raz w turnieju mierzyli się z Turcją. Obaj faworyci zwyciężyli po 1:0, w spotkaniach bez historii. O trzecie miejsce zagrali Turcy z Koreańczykami. Zwyciężyli 3:2 po dobrym, szybkim meczu. W wielkim finale mierzyły się  Brazylia i Niemcy.

Ronaldo, Rivaldo vs Ballack i Klose

Canarinhos przed turniejem  triumfowali czterokrotnie w roku 1958, 1962, 1970 i 1994. Niemcy trzy razy w 1954, 1974, 1990.  Brazylia do finału awansowała trzeci raz z rzędu – w 1994 pokonała w rzutach karnych Włochów, a w 1998 uległa Brazylii 0:3. Niemcy po trzech finałach z lat 1982, 1986, 1990 (mistrzostwo) w  1994 i 1998 nie przechodzili ćwierćfinału. Brazylia, prowadzona przez Luisa Felipe Scolariego grała nie tak pragmatycznie jak ekipa Carlosa Alnerto Perreiry z 1994 roku. Ale nie była też takim dream teamem jak w 1998. Gwiazdami zespołu był oczywiście Il Fenomeno, który cztery lata wcześniej uważany był za następcę Pele, Maradony i innych. Oprócz niego w ofensywie prym wiedli Rivaldo, Ronaldinho. W drużynie występowali też m. in. Dida, Cafu, Roberto Carlos, Kaka. Niemcy po nieudanym Euro 2000 przejął Rudi Voeller. W drużynie gwiazdami byli Olivier Kahn, Michael Balack, Olivier Neuville, czy Polak z niemieckim paszportem – Miroslav Klose.

Fatalny błąd najlepszego piłkarza, korona dla Il Fenomeno

Pierwsza połowa przypominała troszkę finał z 1994 roku. Wtedy Brazylijczycy i Włosi stworzyli ciekawe widowisko, jednak bez bramek, o złocie decydowały rzuty karne. Po przerwie jednak Il Fenomeno dwukrotnie pokonał Oliviera Kahna. To był dramat niemieckiego golkipera. Przez wiele lat rezerwowy, w Korei i Japonii rozegrał świetny turniej. Już przed finałem FIFA uznała go najlepszym zawodnikiem turnieju… i do 67  minuty meczu finałowego nim był. Ale wtedy źle odbił strzał Rivaldo, Ronaldo dobił było 1:0. Ostatecznie Ronaldo strzelił jeszcze na 2:0. Brazylia po raz piąty wywalczyła mistrzostwo Świata w piłce nożnej. Il Fenomeno został królem strzelców z ośmioma golami na koncie. To świetny wynik, biorąc pod uwagę, że w 1970 roku Gerd Mueller strzelił bramek 10. W 1974 Grzegorz Lato 7. później Mario Kempes, Paolo Rossi, Gary Lineker, Salvatore Schillaci, Christo Stoiczkow, Oleg Salenko, Davor Suker tak samo. Ronaldo z 8 bramkami pobił XXI wieczny rekord.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img