niedziela, 28 kwietnia, 2024

Karne ratują życie. Mundial 1998

Rzuty karne we wspaniałym meczu ocaliły życie męża Ewy Kopacz. Genialna Brazylia, z fantastycznym Il Fenomeno – Ronaldo, którego fachowcy porównywali do Pele i Maradony. Mocna i idąca po swoje Francja. Cudowna Holandia Guusa Hiddinka, rewelacyjna Chorwacja. I do dziś nie wyjaśniona sprawa tajemniczej choroby największej gwiazdy Canarinhos przed finałem. XVI Mistrzostwa Świata w piłce nożnej odbyły się we Francji, między 10 czerwca a 12 lipca 1998 roku.

W turnieju po raz pierwszy wzięły udział 32 zespoły. Znów nie zakwalifikowała się Polska. Faworytami byli: broniąca tytułu Brazylia, z wielkim Il Fenomeno i selekcjonerem Mario Zagalo, który zdobywał mistrzostwo Świata jako piłkarz i trener. Gospodarz, Francja, której trenera kibice krytykowali za brak powołań najlepszych zawodników. Mistrzowie Europy Niemcy, tradycyjnie Argentyna. Świetnie w meczach towarzyskich spisywała się Holandia. I znów, jak cztery lata temu nad piłkarskim świętem unosił się anioł śmierci. W 1994 najpewniej mafia zamordowała Andreasa Escobara, obrońcę Kolumbii, który strzelił samobójczą bramkę, eliminującą jego zespół. Podczas mistrzostw Świata we Francji rzuty karne w meczu sprawiły, że spotkanie się przedłużyło. A prokurator i mąż późniejszej premier nie wsiadł do auta, w którym najpewniej mafia podłożyła dla niego bombę. Ale po kolei.

Świetny mecz

30 czerwca 1998 roku. Prokurator Marek Kopacz, jak wielu ludzi w Polsce ogląda mecz Anglia – Argentyna. Jedno z najwspanialszych spotkań w historii futbolu. W 6 minucie szybka akcja Argentyńczyków, rzut karny. Z „jedenastki” trafia Gabriel Batistuta. Cztery minuty potem znów rzut karny, ale z drugiej strony. Trafia Alan Sheaerer. Po sześciu minutach jest 2:1 dla Synów Albionu! Tym razem gola z akcji po kapitalnym rajdzie w swoim stylu zdobywa Michael Owen. Mecz toczy się w szybkim tempie. Świetne zawody rozgrywa David Beckham. W pierwszych dwóch spotkaniach, wygranym z Tunezję i przegranym z Rumunią selekcjoner Glen Hoddle posadził gwiazdora na ławce. W meczu z Kolumbią Beckham już zagrał. Zdobył cudowną bramkę z dystansu. W meczu z Argentyną gra być może najlepiej w życiu. W 45 minucie Javier Zanetti wyrównuje na 2:2. A już w doliczonym czasie Diego Simeone ostro wchodzi w Beckhama. Ten leżąc kopie Argentyńczyka. Dostaje czerwoną kartkę.

Cudownie ocalony

Druga połowa spotkania jest nie mniej emocjonująca, choć nieco inna. Anglicy w „dziesiątkę” dzielnie bronią się przed naporem Argentyny. Jest dogrywka. Marek Kopacz ma jechać samochodem. Ale czeka na wynik emocjonującej rozgrywki. Są rzuty karne. Nagle rozlega się wielki huk. Samochód pana Marka wylatuje w powietrze. Rzuty karne wygrywa Argentyna. Następnego dnia brytyjskie gazety piszą „10 walecznych lwów i jeden głupi chłopiec”, winiąc o porażkę Beckhama, który przez czerwoną kartkę osłabił zespół. Polskie media piszą o prokuratorze, który cudownie ocalał dzięki rzutom karnym i przedłużeniu meczu. Mąż późniejszej polskiej premier, Ewy Kopacz, przeżył jeszcze potem 15 lat. Sprawców zamachu nigdy nie odkryto. Ale tak, jak w 1994 roku futbol doprowadził do śmierci Andresa Escobara, zamordowanego przez samobójczą bramkę, tak w 1998 roku rzuty karne ocaliły życie prokuratora. A sam turniej toczył się dalej.

Polskie deja vu

3 lipca 1998. Ćwierćfinał mistrzostw Świata. Mecz Francja – Włochy skończył się remisem. Dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięć. Gdy w drugiej kolejce rzutów karnych do piłki podszedł Lizarazu, Aime Jacquet mógł przeżywać deja vu. Trzy lata wcześniej jego rodzący się dopiero zespół grał przeciwko Polsce, w eliminacjach mistrzostw Europy. Polacy mieli naprawdę mocną pakę, chyba najlepszą w całych latach 90-ych. Prowadzili w Paryżu 1:0 po golu Andrzeja Juskowiaka. I grali nieźle, aż do czerwonej kartki Tomasza Łapińskiego. W „dziesiątkę” już tylko się bronili. Mecz życia rozgrywał jednak Andrzej Woźniak w bramce Biało-Czerwonych. Zidane i spółka nie byli w stanie go pokonać. Wygrana Biało-Czerwonych sprawiała, że byliby oni znacznie bliżej awansu do mistrzostw Europy 1996. Pod koniec meczu Francuzi mieli rzut karny. Do piłki podszedł Lizarazu. Strzelił, Woźniak odbił strzał, złapał piłkę po dobitce. „Brawo, Andrzej! Woźniak dwa razy! Jak cudownie, jak wspaniale!” krzyczał Dariusz Szpakowski. A Trójkolorowi byli blisko niezakwalifikowania na Euro.

Sukces na zakręcie

Mecz z Włochami o awans do półfinału MŚ był piątym z kolei dla obu drużyn. Z punktu widzenia Aime Jackueta chyba najważniejszym. Awans do półfinału byłby sukcesem. Odpadnięcie w ¼ – klęską. Selekcjonera przed turniejem bardzo krytykowały media i wielu fanów. Nie wziął bowiem trzech wielkich gwiazd francuskiej piłki – Erica Cantony, Davida Ginioli i Jean Pierre Papina. W grupie Trójkolorowi pokonali RPA 3:0 i Arabię Saudyjską 4:0, potem Danię 2:1. W 1/8 nastąpił jednak kryzys. Gospodarze turnieju męczyli się z Paragwajem. Dopiero w dogrywce, w 113 minucie gry decydującą bramkę na 1:0 zdobył Laurent Blanc. Włosi zremisowali z Chile 2:2, ograli Kamerun 3:0 i Austrię 2:1. W drugiej rundzie zwyciężyli 1:0 z Norwegią. Ćwierćfinał Francja-Włochy po dogrywce skończył się bezbramkowym remisem. W drugiej kolejce rzutów karnych do piłki podobnie jak z Polską trzy lata wcześniej podszedł Lizarazu. I tak, jak trzy lata wcześniej, nie strzelił.

Brazylia i Dania na fali wznoszącej

16 sierpnia 1995 roku w końcówce Woźniaka z rzutu wolnego pokonał Yorkaeff, a potem mający dobry zespół ale krótką ławkę osłabieni Polacy stracili punkty i Trójkolorowi pojechali na Euro. Na MŚ Francuzów uratowali Demetrio Albertini i Luigi di Biagio, którzy nie strzelili. Trójkolorowi uciekli spod topora, znaleźli się w półfinale. W drugim, wieczornym ćwierćfinale spotkały się dwa zespoły będące na fali. Brazylia była głównym faworytem do mistrzostwa Świata. Obrońców tytułu wzmocnił przede wszystkim Il Fenomeno, czyli Ronaldo. Zawodnik na przełomie stuleci uważany za następcę Pele i Maradony. Selekcjonerem był Mario Zagalo. Mistrz świata jako piłkarz w 1958 i jako trener w 1970. Canarinhos w fazie grupowej wygrali ze Szkocją 2:1, Maroko 3:0 i przegrali z Norwegią 1:2. W 1/8 finału pokazali jednak prawdziwą moc, pokonując mocne Chile 4:1. Duńczycy ograli 1:0 Arabię Saudyjską, zremisowali z RPA i przegrali z Francją 1:2. W 1/8 niespodziewanie ograli silną Nigerię aż 4:1.

Wygrana Canarinhos po ciężkim boju

W 2 minucie niespodziewaną bramkę na 1:0 dla Danii zdobył Joergensen. Wyrównał w 11 minucie Bebeto, a w 27 minucie po trafieniu Rivaldo było 2:1 dla Canarinhos. Duńczycy nie dawali jednak za wygraną. W 50 minucie wyrównał Brian Laundrup. Jednak w 60 minucie po raz drugi trafił Rivaldo. Mecz trzymał w napięciu do końca, ostatecznie jednak to obrońcy tytułu weszli do półfinału. Następny mecz można śmiało określić mianem przedwczesnego finału. Zmierzyły się zawsze groźna Argentyna z cudowną w tamtym turnieju Holandią, prowadzoną przez Guusa Hiddinka. Pomarańczowi zachwycili już w meczach towarzyskich. W samym turnieju zremisowali z Belgią, wygrali z Koreą Południową 5:1, zremisowali z Meksykiem 2:2. w 1/8 pokonali Jugosławię (już okrojoną, ograniczoną do Serbii i Czarnogóry) 2:1. Albicelestes świetnie spisali się w grupie. Wygrali 1:0 z Japonią, 5:0 z Jamajką i 1:0 z Chorwacją. W 1/8 stoczyli wspomniany we wstępie, niesamowity bój z Anglikami (2:2, awans po karnych).

Awans Holandii po świetnym meczu, niemiecka katastrofa

I ćwierćfinał Holandia-Argentyna był drugim, obok meczu Argentyna Anglia najlepszym na tym turnieju. Po golach Patricka Kluverta w 12 minucie i Claudio Lopesa w 17 było 1:1. Taki wynik utrzymał się do przerwy i długo po niej. Choć akcji z obu stron nie brakowało. Dopiero w 89 minucie długie krosowe podanie Franka de Boera trafiło do Dennisa Bergkampa. Ten ustalił wynik na 2:1. W ostatnim ćwierćfinale grali mistrzowie Europy Niemcy z Chorwatami. Niemcy wygrali 2:0 z USA, zremisowali 2:2 z Jugosławią i pokonali 2:0 Iran. W 1/8 finału ograli Meksyk 2:1. Chorwaci wygrali 3:1 z Jamajką, 1:0 z Japonią, przegrali 0:1 z Argentyną. W 1/8 pokonali 1:0 Rumunów. Spotkanie ćwierćfinałowe skończyło się sensacją. Chorwaci pokonali faworyzowanych mistrzów Europy aż 3:0 (do przerwy 1:0) po golach Roberta Jarniego, Gorana Vlaovicia i Davora Sukera. Niemcy drugi raz z rzędu odpadli po ćwierćfinale MŚ. Sensacyjne były też rozmiary porażki.

Chorwaci z medalem, Trójkolorowi i Brazylia w finale

W pierwszym półfinale broniąca trofeum rozpędzona Brazylia trafiła na cudownie grającą Holandię. Po golach Ronaldo i Patricka Kluiverta było 1:1. Żadna z drużyn nie rozstrzygnęła meczu do końca dogrywki. W rzutach karnych lepsi okazali się Canarinhos, wygrywając 4:2. Następnego dnia Francuzi zmierzyli się z Chorwatami. Trójkolorowi nigdy przedtem nie grali w finale, najwyższe ich miejsce było to miejsce trzecie w roku 1958 i 1986 oraz czwarte w roku 1982. Chorwaci w MŚ debiutowali. A zjednoczona Jugosławia, w skład której wcześniej wchodzili, najwyżej zajęła dwukrotnie czwarte miejsce. Pod koniec pierwszej połowy Davor Suker dał Chorwatom prowadzenie, a Trójkolorowi musieli odrabiać straty. Szybko jednak wyrównał Lillian Thuramm. Ten sam zawodnik na początku drugiej części ustalił wynik meczu na 2:1. Francuzi pierwszy raz w historii awansowali do finału. W meczu o trzecie miejsce Chorwaci wygrali 2:1 z Holendrami, zdobywając brązowy medal. Wszystkich elektryzował jednak wielki finał.

Tajemnicza choroba Il Fenomeno

W historii mundiali wiele było skandali, niedomówień, kontrowersji. Ale chyba wokół żadnego finału nie ma tylu znaków zapytania. W dniu meczu media obiegła sensacyjna informacja – Ronaldo zasłabł, trafił do szpitala. Dziś wiadomo, że piłkarz dostał ataku padaczki. Nie miał prawa wystąpić w meczu. Sytuacja stała się dziwna. Grają dwie najbardziej medialne drużyny, gospodarz i obrońca tytułu. I geniusz, kolejny Maradona i Pele nagle nie może zagrać. Zaczęły się rozmaite przepychanki, naciski. W końcu zapadła decyzja: Ronaldo wystąpi. Skandalem jest, że zawodnikowi po ciężkim ataku kazano grać, bo żądali tego sponsorzy. Do dziś też nie wiadomo, co stało się świetnemu zawodnikowi. Ukryta choroba? Otrucie? Niektórzy w Polsce zaczęli przypominać dziwne zatrucie piłkarzy Lecha przed meczem z Marsylią w 1990 roku. Nie podejrzewając nikogo, bo w końcu nikogo za rękę nikt nie złapał faktem jest, że po mundialu 1998 już wszystkie zespoły jeżdżą z kucharzami, a diety zawodników są najpilniej strzeżoną tajemnicą.

W finale Brazylia praktycznie w „dziesiątkę”

Niezależnie od przyczyn choroby Ronaldo, zakładając, że wszystko było przypadkowe, nie można do końca uznawać tamtego finału za miarodajny dla poziomu obu drużyn. Po pierwsze Ronaldo naprawdę był genialny, a w tamtym czasie u szczytu formy. Cztery lata później znacznie słabszy został królem strzelców! A tu Brazylijczycy stracili go podwójnie. Raz – przez niedyspozycję. Dwa – przez to, że musiał wyjść na boisko. Słaniał się na nim i nie istniał, a Canarinhos praktycznie grali 90 minut w „dziesiątkę”. A mecz był ciekawy, bo przebudził się inny geniusz, Zinedine Zidane. Francja grała dobrze, ale jej lider był nieco w cieniu kolegów. Tu był jego finał. Do przerwy Francuzi prowadzili 2:0, a oba gole strzelił Zidane. W drugiej części Trójkolorowi kontrolowali spokojnie mecz, w końcówce po szybkim ataku Emmanuel Petit ustalił wynik na 3:0. W Paryżu zapanowała euforia. Francuzi zdobyli swoje pierwsze mistrzostwo Świata.

Francja siódmym triumfatorem. Tylko tego finału żal…

Trójkolorowi dołączyli do elitarnego grona z Urugwajem, Włochami, Niemcami, Brazylią, Anglią i Argentyną, będąc siódmym zdobywcą trofeum. Dwa lata później potwierdzili klasę, zdobywając mistrzostwo Europy. Dla Canarinhos drugie miejsce było klęską. Ronaldo choć wrócił i cztery lata później poprowadził drużynę do mistrzostwa Świata i został królem strzelców, nigdy nie prezentował już takiej formy, jak przed chorobą. Chorwaci dołączyli do światowej czołówki, ale na następny medal poczekali dwadzieścia lat. Holendrzy dwa lata później prezentując świetną grę zajęli 3-4 miejsce na Mistrzostwach Europy. Ale już bez Guusa Hiddinka, który na kilka lat stał się trenerskim fachowcem do wynajęcia, osiągającym sukcesy z kolejnymi drużynami: Koreą Płd., Australią, Rosją. Królem strzelców turnieju został Chorwat, Davor Suker, z sześcioma golami. I tylko żal – abstrahując od wszelkich niedomówień i podejrzeń – że w finale rywalem wielkiej Francji nie była równie wielka Brazylia, ze zdrowym Il Fenomeno w składzie.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img