niedziela, 28 kwietnia, 2024

Wieczne rządy liberalnej lewicy? Jaka Warszawa

 W stolicy nie ma szans na to, by władzę w mieście osiągnął ktoś inny niż środowiska liberalne, bądź liberalno-lewicowe. Czy wynika to z faktu, że stolica jako taka odrzuca konserwatyzm w ogóle, czy po prostu odrzuca PiS, jako partię, która z mieszczańskiej stała się ludową? Odpowiedź na to pytanie pozostaje otwarta.

Rok 2001. Wybory parlamentarne. W kraju wyraźnie wygrywają postkomuniści z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To czas ich największego triumfu, przejęcia niemal absolutnej władzy.

Warszawa dla PiS

W Warszawie świetny wynik notuje jednak Prawo i Sprawiedliwość. Formacja prawicowa, której liderem jest popularny minister sprawiedliwości, Lech Kaczyński. PiS spośród trzech formacji szeroko rozumianej prawicy nie zajmuje najbardziej prawicowej flanki. Najbardziej prawicową formację tworzy narodowo-katolicka Liga Polskich Rodzin. Liberalne centrum zajmuje Platforma Obywatelska. Pośrodku jest PiS. Niepodległościowy, reprezentujący „mieszczańską inteligencję”. Wybory samorządowe 2002 roku wygrywa w Warszawie Lech Kaczyński. Wynik jest miażdżący. Prawie 50 proc. poparcia w pierwszej turze, zdecydowana wygrana w drugiej. Z kandydatem lewicy. Klęskę notuje reprezentujący liberalną PO Andrzej Olechowski. Jest dopiero trzeci, nawet nie wchodzi do drugiej tury.

Czas referendum

Rok 2013. Sytuacja w Polsce i w Warszawie jest już zupełnie inna. W stolicy niepodzielnie, drugą kadencję rządzi PO. Podobnie w kraju, gdzie o władzę walczy ze współpracującym z nią przed laty PiS-em. SLD jest zmarginalizowane. PiS to formacja inna niż dziesięć lat wcześniej. Partia wielkomiejskiej inteligencji przekształciła się w ugrupowanie małych miejscowości. „Połknęło” ono elektoraty Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin. Jednocześnie straciło swój trzon – konserwatywnie nastawionych wyborców dużych miast. W roku 2013 w stolicy następuje jednak coś na kształt przełomu. Środowiska od socjalistów, poprzez liberałów, po wielkomiejskich konserwatystów i narodowców zbierają podpisy pod wnioskiem o referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Udaje się zorganizować referendum, co samo w sobie jest sukcesem. Przed głosowaniem w kampanię mocno miesza się PiS. Zdecydowana większość głosujących chce odwołania prezydent. Ale frekwencja jest niewystarczająca, referendum jest nieważne. Zdaniem ekspertów część mieszkańców została w domach, bo zraziła się zaangażowaniem PiS w kampanię.

Totalny triumf PO

Rok 2018. Hanna Gronkiewicz-Waltz pięć lat po słynnym referendum ma jeszcze gorszą prasę. Do szeregu pretensji wobec prezydent doszła bowiem sprawa afery reprywatyzacyjnej. Dlatego PO decyduje się wystawić młodego i dynamicznego Rafała Trzaskowskiego. PiS, jeszcze młodszego przedstawiciela Solidarnej Polski, Patryka Jakiego. Robi on bardzo dobrą kampanię czym… przesądza o własnej porażce. Warszawiacy przestraszeni wizją wygranej kandydata PiS idą tłumnie do urn. Trzaskowski wygrywa w pierwszej turze. Mijają kolejne lata. W roku 2022 Trzaskowski, różnie oceniany jako prezydent stolicy, w skali ogólnopolskiej jest najpopularniejszym politykiem opozycji. Faworytem wyborów prezydenckich 2025 roku. W mieście o wyrównanej strukturze poparcia, już teraz toczyłyby się debaty o tym, kto zostanie następcą. Ale w Warszawie sytuacja jest całkowicie odmienna. Kogo nie wystawiłaby PO, i tak pokona – i to wyraźnie – kandydata PiS. Przez dwie dekady zmieniło się Prawo i Sprawiedliwość, czy Warszawa? Chyba jedno i drugie.

Dlaczego wygrał Lech Kaczyński?

Wygrana Lecha Kaczyńskiego 20 lat temu wynikała z kilku powodów. Pierwszy – rządzący stolicą liberałowie skompromitowali się totalnie. I wyborcy postanowili pokazać im czerwoną kartkę. Stąd dramatycznie zły wynik Olechowskiego. Drugi – Lech Kaczyński był w tym czasie twarzą walki z przestępczością. A nie było chyba drugiego miasta, w którym temat walki z przestępczością byłby tak aktualny. Stolica przełomu wieków, to miasto walk gangów i szalejących przestępstw. A mieszkańcy oczekiwali w tym czasie kogoś, z wizerunkiem szeryfa. Wreszcie – PiS wówczas odwoływał się do innego modelu prawicowości. Umiarkowanej partii niepodległościowej, dystansującej się i wobec środowisk „Gazety Wyborczej” i wobec środowisk narodowych. Dzisiejszy PiS przejął elektorat Ligi Polskich Rodzin, czy Samoobrony. Ale stracił wielkomiejskich konserwatystów. Odpowiedź na drugie pytanie też jest twierdząca. Zmieniła się Warszawa, w której jest nieco inna struktura ludności, nawet w dzielnicach będących niedawno bastionami prawicy, dziś wygrywają liberałowie.

Miejski konserwatyzm?

Jednocześnie w mieście wciąż jest potencjał dla konserwatyzmu. Ale zupełnie innego niż prezentowany przez partię rządzącą. Przede wszystkim zawalczyć o władzę w mieście musiałaby formacja SAMORZĄDOWA, niezwiązana z PiS. Skupiona na problemach takich jak bezpieczeństwo, tradycja, ale też np. będąca w opozycji wobec niektórych szaleństw lewicy. Nietraktująca kierowców jako największe zło, proprzedsiębiorcza. Czy taka formacja mogłaby powstać? W krótkiej perspektywie to mało prawdopodobne. Bo największe partie – PO i PiS całkowicie zdominowały politykę miejską. Na zasadzie – Platforma miażdżąco wygrywa. PiS dostaje tych dwadzieścia parę procent. Za to spory o sprawy miejskie i realna miejska polityka toczyć się będzie w dzielnicach. Tam możliwy jest podział nie PO – PiS a ruchy miejskie lewicowe vs organizacje miejskie prawicowe. To jednak melodia przyszłości.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img