sobota, 27 kwietnia, 2024

Remis, który nic nam nie dał. Czy aby na pewno? Reminescencje po wielkim meczu

Po meczu z Anglią zapanowała (słuszna) euforia. Z odwiecznym rywalem udało się zremisować. Po dramatycznym meczu, w którym Polacy wcale nie byli gorsi. Gonili wynik. Pokazali charakter i walkę do końca. I tyle w temacie. A jednak niektórzy szukają dziury w całym. I bredzą coś, że ten wynik nic nie oznacza. Że Polska ma w grupie tak trudną sytuację, że nawet baraże są mało realne. Bzdury!

Po pierwsze – po meczu warto się cieszyć, bo zgrupowanie było udane. A wynik kapitalny. I nawet, gdyby (tfu, tfu) miałoby awansu już nie być, to remis z  Anglią przechodzi do historii.

Po drugie – Polska straciła szansę na awans z pierwszego miejsca, ale nie oszukujmy się – od początku były iluzoryczne. Walka idzie o miejsce drugie. I tu Polacy mają najwięcej atutów. Z najsilniejszych rywali urwali punkty Anglikom, zremisowali na wyjeździe z Węgrami, u siebie roznieśli Albanię. Teraz mają jeden wyjazd arcytrudny – do Albanii właśnie. Z Węgrami grają u siebie na Narodowym. Plus dwie potyczki z outsiderami – Andorą i San Marino. Węgrzy mają przed sobą mecz u siebie z Albanią i dwa ciężkie wyjazdy – do Anglii na mecz na Wembley oraz do Polski na Stadion Narodowy. Albańczycy mają wyjazd na Węgry i na Wembley i spotkanie u siebie z Polską. Wszystkie argumenty wskazują, że będzie dobrze. W kontekście awansu do barażu. Tam wiele już zależy od szczęścia – losowania i drabinki. Jednak skrajny pesymizm jest nieuzasadniony.

Antoni Zankowicz

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img