piątek, 26 kwietnia, 2024

Polacy, nic się nie stało. Bo już nas za bardzo nie obchodzicie (KOMENTARZ)

Dziś, jak nigdy aktualna jest przyśpiewka „Polacy, nic się nie stało”. Ale nie dlatego, szanowni piłkarze, że nie zawaliliście. Zawaliliście na maksa. Na boisku zbliżyliście się do dna, a olewając kibiców, uciekając przed nimi, po dnie tym szorujecie. Piosenka jest aktualna dlatego, że coraz mniej nas interesujecie.

Po mistrzostwach w Korei w 2002 roku i porażkach z gospodarzami oraz Portugalią, była w kraju atmosfera stypy. Podobnie działo się po przegranych mistrzostwach świata w Niemczech (klęski z Ekwadorem i Niemcami), Euro w Austrii, czy blamażu w Euro na polskich boiskach. Drużyna Nawałki dzięki wygranej z Niemcami, świetnym eliminacjom i ćwierćfinałowi mistrzostw Europy 2016 roku przywróciła modę na kadrę i dyżurny optymizm. Utwierdziły w nim niezłe kwalifikacje kolejnego mundialu (choć sygnały ostrzegawcze już się zaczęły pojawiać). Jednak przed turniejem w Rosji w 2018 roku balonik nadziei, emocji i oczekiwań był nadmuchany do granic. Porażki w fatalnym stylu przebiły balonik z wielkim hukiem. Drużyna Jerzego Brzęczka grała tak, że bolały zęby, choć była dość przewidywalna – wygrywała ze słabszymi, przegrywała z silniejszymi. Jednak minimalizm selekcjonera drażnił, a PR był dramatyczny. „Truskawką na torcie”, cytując klasyka, była książka Małgorzaty Domagalik, która selekcjonera miała wypromować, ale w rzeczywistości zrobiła mu wizerunkową krzywdę. Brzęczek stał się „człowiekiem memem”, a fakt, że w Lidze Narodów trafił na bardzo mocnych rywali i w kiepskim stylu z nimi przegrał, wizerunek ten już dobił. Jednak zamiana na  sztukmistrza z Portugalii okazała się na 99 proc. (w uratowanie projektu Euro raczej nikt nie  wierzy) strzałem kulą w płot. Klęska w żenującym stylu jest smutna ale… no właśnie, smutna. Tylko smutna. Nie ma atmosfery narodowej żałoby, wielkiego żalu, rozpaczy. Czas Brzęczka i niepewność Sousy, a może i czas pandemii sprawiły, że kadra zeszła nie na drugi, ale na dziesiąty plan. I oczywiście, gdyby odniosła jakiś sukces może jakieś większe emocje by wywołała. Ale klęska wywołuje raczej wzruszenie ramionami. Śledzę ba bieżąco mecze Biało-Czerwonych od czasów Andrzeja  Strejlaua. I nigdy nie podchodziłem do nich z takim spokojem. Wygraliby? Super. Jest blamaż? Trudno. Podobne zdanie ma wielu moich znajomych, przebija się też w internetowych komentarzach. I dziś, jak nigdy aktualna jest przyśpiewka „Polacy, nic się nie stało”. Ale nie dlatego, szanowni piłkarze, że nie zawaliliście. Zawaliliście na maksa. Na boisku zbliżyliście się do dna, a olewając kibiców, uciekając przed nimi, po dnie tym szorujecie. Piosenka jest aktualna dlatego, że coraz mniej nas interesujecie.

na zdj. Wojciech Szczęsny przeszedł do historii, jest pierwszym bramkarzem na  Euro, który  strzelił gola samobójczego fot. Wikipedia Autorstwa Екатерина Лаут – https://www.soccer.ru/galery/1054340/photo/731451, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=71214693

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img