Trwają dyskusje o tym, by rondo Dmowskiego zmienić na Praw Kobiet. Pomysł wyszedł od Strajku Kobiet, mocno popierają lewicowi aktywiści choćby z ruchów miejskich. Jak Pan to ocenia?
Łukasz Warzecha: To jest jakiś absurd. Nie dziwi mnie nawet, że popierają to miejscy aktywiści. Bo wbrew temu, co oni próbowali nam od lat wmawiać, środowisko miejskich aktywistów jest lewicowe. I lewicowa jest zdecydowana większość lansowanych przez nie postulatów. Druga sprawa – Romanowi Dmowskiemu, za jego zasługi przy odzyskiwaniu niepodległości, choćby podczas konferencji w Paryżu, upamiętnienie w centrum stolicy się należy. Próba przemianowania ronda jest motywowany ideologicznie, chodzi o uderzenie w odłam prawicy szczególnie niestrawny dla lewicowców wszelkiej maści. Mam nadzieję, że zgody na przemianowanie ronda nie będzie. Ale przypomnę, że jest tu jednak inna rzecz.
Jaka?
Są pomysły przebudowy, a nawet całkowitej likwidacji tego ronda. Więc nawet jeśliby projekt przemianowania ronda nie przeszedł, to jest drugi sposób na pozbycie się niewygodnego patrona.