niedziela, 28 kwietnia, 2024

Sąd Najwyższy musi potwierdzać, że 2 plus 2 jest 4?

To, że Sąd Najwyższy nie zostawił suchej nitki na wyroku na Mirosławie Ciełuszeckim, cieszy. Ale ta radość ma gorzki smak biorąc pod uwagę, że trzeba było blisko dwudziestu lat dręczenia przez opresyjny aparat państwa, ludzkich tragedii, śmierci Marka Karpia, zniszczenia firmy, dramatu Ciełuszeckiego i zwolnionych z pracy kilkuset osób. Że trzeba było dopiero najważniejszego polskiego sądu by uznać, że gdy ktoś nie kradnie, nie jest złodziejem.

Przemysław Harczuk

Smutne jest, że wyrok skandaliczny dla każdego, kto umie czytać, obalać musi dopiero Sąd Najwyższy. Że po drodze kompromitowały się sądy wszystkich instancji, prokuratorzy, biegli. Że kompromitacja ta przybrała rozmiary porażające i wykraczające daleko poza podziały  polityczne. Bo skompromitowali się tu sędziowie, którzy pokazali, że krytyka pod ich adresem była zasadna, ale też prokuratorzy, którzy awansowani zostali za czasów rządów formacji, która zapowiadała reformę sądownictwa. Ba, reformę tę przeprowadziła, ale w sposób na pewno nie taki jak powinna. Bo wymiar sprawiedliwości mógł skrzywdzić niewinnego człowieka i przed reformą, i po reformie. A oprócz medialnego i politycznego dymu, na skalę wykraczającą poza granice Polski reforma sądownictwa w kwestii poprawy jakości orzekania i praworządności nie załatwiła nic. Bo na przykład ustawy o biegłych, którzy w sprawie Ciełuszeckiego skompromitowali się na całej linii, jak nie było tak nie ma. I w potwornej plemiennej wojnie, jaka toczy nasze społeczeństwo, jedni wrzeszczą, że sędziowską kastę trzeba pogonić, drudzy, że musi wrócić to, co było. A niewinni ludzie skazywani na więzienie byli przed reformą, i po reformie skazywani są nadal. Tak, tak. Sąd Najwyższy uchylił skandaliczny wyrok. Uznał, że jeżeli przedsiębiorca podejmując jakąś decyzję czerpał z opinii prawnika, i na jej podstawie jakieś działanie podjął, nie należy go przecież winić. Rzecz oczywista dla dzieci w przedszkolu. Dla ludzi średnio rozgarniętych. Dla każdego, kto ma elementarne poczucie sprawiedliwości. W Polsce jednak aby taką oczywistość stwierdzić potrzeba dopiero Sądu Najwyższego. Po blisko dwóch dekadach skandalicznego procesu, w wyniku którego człowiek kilka miesięcy siedział w areszcie, stracił firmę i majątek, jego wspólnik i wybitny ekspert też oskarżony w skandalicznym procesie zmarł w dziwnych okolicznościach, setki ludzi trafiły na bruk, Sąd Najwyższy wreszcie uchyla wyrok. Wcześniej jednak ważna dla istnienia państwa polskiego, dla jego strategicznego interesu, a także dla budowy normalnego i uczciwego biznesu w Europie Środkowej firma została zniszczona. Oskarżony w tej samej skandalicznej sprawie Marek Karp, twórca Ośrodka Studiów Wschodnich, na którego chętnie powołują się polscy politycy wszystkich opcji, końca procesu nie dożył, a okoliczności śmierci budzą wątpliwości do dziś. Sędziowie wcześniejszych instancji uwierzyli opinii gościa, któremu przelew bankowy ELIXIR kojarzył się wyłącznie z płynem, a zeznania byłych premierów, światowej sławy ekspertów, w tym Zbigniewa Brzezińskiego, doradcy prezydenta USA, nie były dla nich istotne. Dlatego choć dobrze, że wyrok w SN zapadł, radość ma jednak gorzki smak.

Przemysław Harczuk

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img