piątek, 26 kwietnia, 2024

Terror nowomowy, czyli rzecz o groźnych przymiotnikach

Rząd PiS znosi obostrzenia i przywraca normalność. „Nową normalność”. Słowo nowa jest dowodem na to, że tak naprawdę nie mamy do czynienia z żadną normalnością, ale czymś normalnopodobnym. Podobnie rzecz się ma z lansowanym przez opozycję i antypis hasłem „demokracji liberalnej” (demokracja sama w sobie nie powinna mieć przymiotników), lewicowymi zaklęciami „sprawiedliwości społecznej” czy lansowaną przez komunistów „demokracją ludową”. Dodawanie do ważnych słów przymiotników całkowicie je wypacza.

fot. Freeimages.com

Zacznijmy od „NOWEJ NORMALNOŚCI”. Faktycznie, po czasie wielkich, pandemicznych obostrzeń, wśród których były sensowne, ale też sensowne mniej, rząd obostrzenia w wielu przypadkach zniósł. I pewne elementy naszego życia zostały odmrożone. Wciąż jednak są pewne ograniczenia, a funkcjonować mamy normalnie, ale ma to być normalność „nowa”. Nie, kochani – to, że wciąż starają się narzucać nam zachowanie dwumetrowej odległości między ludźmi,  że lansują na siłę wyłącznie płatności online, które same w sobie złe nie są, ale ich narzucanie nie prowadzi do niczego dobrego, że wciąż musimy choćby w sklepach nosić maseczki – normalne nie jest. Możemy dyskutować, czy jest dobre, czy złe, czy jest bardziej zasadne, czy nie. Ale normalne, to nie jest. A słowa o „nowej normalności” są zwyczajną, bełkotliwą nowomową. Znacznie bardziej zasadne byłoby mówienie o powrocie do w miarę normalnego życia, prawie normalnego życia. Byłoby uczciwiej.

Swój bełkot ma też opozycja, ta antypisowska. Mówi ona dużo o obronie demokracji, ale co rusz używa hasła „LIBERALNEJ DEMOKRACJI”. Co więcej, hasło to stało się wręcz fetyszem dla wielu polityków w całej Europie. Tu sprawa pozornie nieco bardziej złożona, bo są przecież partie „liberalno-demokratyczne”. Jest „demokracja parlamentarna”, bądź „demokracja bezpośrednia”. W tym wypadku jednak chodzi faktycznie o rodzaj rządów – czy jest władza parlamentu, rządzą przedstawiciele społeczeństwa, czy może główne decyzje podejmowane są bezpośrednio – w referendach. Liberalno-demokratyczne partie – jak najbardziej mogą istnieć – po prostu są to ugrupowania, które podkreślają z jednej strony liberalne wartości, z drugiej przywiązanie do demokracji. Na tej samej zasadzie istnieją partie chrześcijańsko-demokratyczne, narodowo-demokratyczne, socjaldemokratyczne. Jednak określenie „LIBERALNA DEMOKRACJA”, jako coś, czego mamy rzekomo bronić, co czcić, jest demokracji zaprzeczeniem. Jasno wskazuje, że „demokracja tak, ale tylko w wersji liberalnej”. Stąd już tylko krok do wykluczania prawicy narodowej, konserwatywnej, chrześcijańskiej-demokracji, a na koniec także lewicy. Bo rządzić mogą wyłącznie liberałowie. Wypisz wymaluj, demokracja ludowa w nowej wersji. Tymczasem demokracja jest, albo jej nie ma. Państwo demokratyczne może wybrać różne formy władzy – republikę, monarchię, system prezydencki. Ale o tym, czy jest demokratyczne decyduje kilka czynników i żaden przymiotnik nie jest tu potrzebny.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img