piątek, 26 kwietnia, 2024

My jesteśmy tam, gdzie zawsze, oni… (KOMENTARZ)

Bez zbędnego patosu: jesteśmy medium konserwatywnym, choć otwartym na różne poglądy, dlatego nie boimy się rozmawiać z przedstawicielami różnych stron, również tymi, z którymi się nie zgadzamy. A w sprawach takich, jak np. obrona niszczonego przez aparat państwowy przedsiębiorcy Mirosława Ciełuszeckiego wspieramy porozumienie ludzi dobrej woli z rozmaitych stron ideowych (zniszczonego człowieka wsparli m. in. socjalista Piotr Ikonowicz i katolicki konserwatysta Marek Jurek). Nie jesteśmy politykami, dlatego patrzymy na świat z lekkim sznytem antysystemowym, a do polityki podchodzimy z dystansem. Jeszcze w poprzednim „wcieleniu”, jako Telegraf24 wydawany w Warszawie i Kielcach, ostro krytykowaliśmy prezydent stolicy z PO i prezydenta Kielc z prawicy, związanego z PiS.

Rok 2020, który miał być rokiem radosnych rocznic (stulecie Bitwy Warszawskiej, czterdziestolecie Solidarności), uroczystości (beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia) imprez sportowych (Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, Letnie Igrzyska Olimpijskie w Tokio) upływa nam pod znakiem smutku, cierpienia, trwającej pandemii. Do tego doszła susza, za rogiem już czyha kryzys ekonomiczny i trwa już potężny kryzys polityczny i prawny. Dość powiedzieć, że za tydzień mają być wybory prezydenckie, które nie wiadomo, czy i w jakim trybie się odbędą. I w tym właśnie klimacie, trudnym czasie przypadają narodowe święta – Święto Flagi Państwowej, dzień Konstytucji 3 Maja. Sytuacja skłania do pewnych podsumowań i określeń tego, jak jako redakcja podchodzimy do uniwersalnych wartości. Bez zbędnego patosu: jesteśmy medium konserwatywnym, choć otwartym na różne poglądy, dlatego nie boimy się rozmawiać z przedstawicielami różnych stron, również tymi, z którymi się nie zgadzamy. A w sprawach takich, jak np. obrona niszczonego przez aparat państwowy przedsiębiorcy Mirosława Ciełuszeckiego wspieramy porozumienie ludzi dobrej woli z rozmaitych stron ideowych (zniszczonego człowieka wsparli m. in. socjalista Piotr Ikonowicz i katolicki konserwatysta Marek Jurek). Nie jesteśmy politykami, dlatego patrzymy na świat z lekkim sznytem antysystemowym, a do polityki podchodzimy z dystansem. Jeszcze w poprzednim „wcieleniu”, jako Telegraf24 wydawany w Warszawie i Kielcach, ostro krytykowaliśmy prezydent stolicy z PO i prezydenta Kielc z prawicy, związanego z PiS. Dziś jednoznacznie krytykujemy władze stolicy – za ideologiczny skręt w lewo, brak strategii w kwestii komunikacji, chaos w przestrzeni miejskiej, tzw. aferę reprywatyzacyjną, za którą kryje się ludzka krzywda i cierpienie, brak odpowiedniej i sensownej polityki wobec lokalnych kupców. Krytykujemy bardzo mocno wymiar sprawiedliwości (niesprawiedliwości raczej). Jednocześnie jednak uważamy (o czym pisaliśmy wielokrotnie), że reforma choć niezbędna, w wykonaniu Zbigniewa Ziobro i PiS-u przeprowadzona jest nie tak, jak powinna. Obecna opozycja nas śmieszy, a próba załatwiania wszystkiego przez Brukselę jest żałosna. Od ideologii lewicy się odżegnujemy, globalizacja to nie nasza bajka. Jednocześnie jednak wybory w terminie majowym uważamy za nie do przeprowadzenia w sposób zgodny z zasadami demokracji tak, aby były transparentne. Tępy upór władzy i pęd do wyborów zorganizowania na siłę jest przejawem zarówno stępienia bodźców moralnych, jak i dowodem na utratę resztek instynktu samozachowawczego. Pęd na zderzenie z górą lodową, zdaje się oczywisty. Nie jesteśmy politykami, ale staramy się (na małą skalę, ale jednak) budować uczciwe media. A jak pisaliśmy w sierpniu ubiegłego roku, gdy ruch Pawła Kukiza trafił na listy Polskiego Stronnictwa Ludowego – antysystemowe powinny być media, nie politycy. Kukiz musiał ponieść klęskę. Muszą jednak powstać media antysystemowe, patrzące na ręce wszystkim.  Bo rolą mediów jest opisywanie rzeczywistości takiej, jaką ona jest. Do polityków zachować trzeba szacunek, ale też dystans. Rozmawiać z każdym, ale nie na kolanach. Na koniec osobista refleksja – w zdecydowanej większości wywodzimy się ze środowiska ludzi zbyt młodych, by załapać się na walkę z komuną, czy tym bardziej wcześniej na walkę z okupantami. Ale w latach 90-ych i 2000-ych wbrew wszystkim byliśmy po stronie ludzi, którzy nie godzili się na niesprawiedliwość III RP, przywileje dla komunistów, na głodowe renty i nędzę ofiar komuny, przemilczanie i wyklinanie patriotów, promowanie wszechwładnej postkomunistycznej oligarchii. Wtedy coś to kosztowało – skutkowało medialnym przemilczeniem, byciem na marginesie, czasami towarzyskim ostracyzmem lub wykluczeniem. Wobec wojny i komuny to nic, ale znacznie więcej niż za sprzeciw można zapłacić teraz. Po tragedii smoleńskiej stawaliśmy po stronie rodzin tych, którzy zginęli, a nie polityka-biznesmena, który na rechocie z ludzkiej śmierci i walce z tradycyjnymi wartościami zbijał swój polityczny kapitał. Dziś nadal jesteśmy po stronie słabszych, bo tak rozumiemy rolę mediów. Wielu kolegów dziennikarzy uznało, że zmiana władzy w 2015 roku była wydarzeniem tak doniosłym, że teraz należy władzy za wszelką cenę bronić. My uważamy inaczej. Rządzącym trzeba patrzeć na ręce. Niezależnie od przekonań. Zdajemy sobie sprawę, że niektórzy koledzy z branży myślą inaczej. Jednak parafrazując słowa ich idola, „My, jesteśmy  tam, gdzie zawsze. Oni…”.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img