środa, 8 maja, 2024

W wymiarze sprawiedliwości potrzebne są PRAWDZIWE ZMIANY. Od czego zacząć (OPINIA)

PiS, zamiast sądownictwo reformować, jedynie je upolitycznił. Patologie zostały, a nawet się powiększyły. Czas pokaże, czy nowy rząd będzie w stanie faktycznie zreformować cały wymiar sprawiedliwości, czy jedynie cofnie zmiany w sądownictwie. Nie ulega wątpliwości, że zmiany są konieczne, nie dotyczą jedynie sądów, ale też prokuratury, czy biegłych. Oto co naszym zdaniem należy zrobić.

Reforma wprowadzona przez Zjednoczoną Prawicę polegała głównie na wymianie kadr w sądach. Według otoczenia Zbigniewa Ziobry i mediów sprzyjających PiS-owi przyczyną patologii było opanowanie sądów przez ludzi z „zamkniętej kasty”, najczęściej z dawnego komunistycznego układu. Stąd awansowanie mniej doświadczonych sędziów z sądów rejonowych do okręgowych itd. Brak rozliczeń środowiska sędziowskiego faktycznie był problemem, jednak każdy, kto zderzył się z patologiami w wymiarze sprawiedliwości, wie, że choć problemy zdarzały się na wszystkich szczeblach, największe na poziomie sądów rejonowych. Zdarzało się, że sądy apelacyjne i okręgowe uchylały orzeczenia sądów niższych instancji. Dużym błędem tzw. reformy było wprowadzenie zmian wyłącznie w sądach. Prokuraturę jedynie dano pod polityczny nadzór. Procesy trwają jeszcze dłużej niż trwały. Nadal problemem są tzw. areszty wydobywcze, czyli przetrzymywanie ludzi za kratkami bez procesu, przez bardzo długi czas. Co należy zrobić?

Odpowiedzialność

Po pierwsze – odpowiedzialność za wyrok. Jeśli sędzia wyda orzeczenie rażąco bezprawne, na przykład skaże na wiele lat osobę niewinną, powinien ponosić karę. Nie z rąk jakiejś izby powołanej przez polityków. Należy powołać organ kontrolny od polityków niezależny. Ewentualnie uznać całkowitą odrębność władzy sądowniczej od wykonawczej i ustawodawczej. Czyli np. pochodzącą z wyborów powszechnych KRS, której to rady przewodniczącym, byłby prezydent. Głowa państwa pochodziłaby z wyborów, ale zamiast możliwości sprawowania władzy przez dwie pięcioletnie kadencje, sprawowałaby ją przez jedną, siedmioletnią. Nie miałaby prawa weta i inicjatywy ustawodawczej.

Po drugie – warto wprowadzić na najniższym poziomie tzw. sędziów pokoju (do drobnych spraw). I, aby zminimalizować ryzyko niesprawiedliwego wyroku, wprowadzić wideorejestrację wszystkich spraw oraz rozważyć wprowadzenie ław przysięgłych.

Przyśpieszyć rozprawy

Po trzecie – to może najważniejsze – przyśpieszenie rozpraw, wprowadzenie ich w trybie ciągłym. To znaczy, że sędzia prowadzi proces dzień po dniu, we wszystkie dni powszednie. Dziś procesy wyglądają tak, że pierwsza rozprawa odbywa się na przykład w lutym, kolejna w listopadzie, trzecia w następnym roku. To sprawia, że procesy toczą się dekadami, podczas gdy mogłyby potrwać kilka miesięcy.

Skończyć z patologią aresztów wydobywczych

Po czwarte – zmiany w zasadach orzekania aresztów tymczasowych. Dziś tak zwane areszty wydobywcze są prawdziwą plagą. Sądy ręka w rękę z prokuraturą orzekają wobec podejrzanego areszt tymczasowy na trzy miesiące, po czym przedłużają go – o kolejne trzy miesiące, non stop. Bywa, że ktoś w „tymczasowej” izolacji spędza rok, dwa, trzy. Tymczasem powinno być tak, że w ciągu kilkudziesięciu pierwszych godzin śledczy powinni zebrać odpowiedni materiał dowodowy. Areszt należałoby orzekać tylko wobec osób podejrzanych o najcięższe przestępstwa zagrażające życiu i zdrowiu, wobec osób stanowiących realne zagrożenie. W przypadku gdy nawet sprawa jest poważna, ale podejrzany nie jest zagrożeniem, wystarczą areszty domowe, dozór elektroniczny. Proces powinien ruszać szybko (najdalej trzy miesiące po zarzutach prokurator musi sporządzić akt oskarżenia). I powinna obowiązywać prosta zasada – jeśli ktoś jest winny – idzie siedzieć. Nie jest winny – wychodzi na wolność.

Wprowadzenie powyższych zasad miałoby głęboki sens. Po pierwsze – przyśpieszyłoby działanie sądów, po drugie wyeliminowałoby bezkarność tych, którzy wydają niesprawiedliwe wyroki, po trzecie wprowadziłoby transparentność w działaniu wymiaru sprawiedliwości. Czwartym pozytywem byłoby wyeliminowanie aresztów wydobywczych. Sądy zachowałyby niezawisłość, ale jednocześnie byłyby mechanizmy obywatelskiej kontroli. Niestety, patrząc na polską klasę polityczną, widzimy, że jedna strona uznała, że reformować wymiar sprawiedliwości należy skrajnie i głupio go upolityczniając. Strona druga krzycząc o „sędziach niezłomnych”, uznała, że zmian żadnych być nie powinno. A to oznacza, że na sensowne zmiany w wymiarze sprawiedliwości w realnej perspektywie się nie zanosi.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img