czwartek, 2 maja, 2024

PiS a rebours? Kalizm i nasizm pospolity – odsłona kolejna (KOMENTARZ)

Największym problemem polskiej polityki ostatniego czasu nie są politycy, nawet ci najgorsi. Problemem są owych polityków wyznawcy, którzy traktują ich jak wręcz bogów, wybrańców narodu. Potrafią wybaczyć i zrelatywizować każde draństwo „swoich”, oburzając się święcie na draństwa „ich”. Kluczowa jest zmiana nastawienia. I zaczęcie traktowania rządzących tak, jak na to zasługują – jako usługodawców. Ludzi, których wynajmujemy do wykonania konkretnych zleceń.

Rozmawiałem niedawno z dwoma kumplami. Jeden jest zdeklarowanym zwolennikiem PiS, drugi zagorzałym przeciwnikiem tej partii. Rozmowa zeszła na politykę, siłą rzeczy panowie się pokłócili. Pogodziło ich jedno – wkurzenie na mnie. Bo na argument, że TVP pod rządami PiS-u była żenująca, ale sposób, w jaki zmienia ją PO też nie jest w porządku, a zmiany można było przeprowadzić inaczej, zwolennik PiS perorował, że telewizja PiS była nieskazitelna i nie miała wad. A jeśli gdzieś mijała się z prawdą, to w słusznej sprawie. „Bo trzeba postawić tamę złu”. Drugi zaperzał się, że skoro TVP była ściekiem, to należy ją przejąć siłą, niezależnie od tego, czy działanie jest zgodne, czy niezgodne z literą prawa. „Demokrację trzeba przywrócić niekoniecznie demokratycznymi sposobami” – pohukiwał.

Każde draństwo można usprawiedliwić

Przyznam, że wścieka mnie takie podejście. Bo wszelkie draństwo można wyjaśnić szczytnym celem. Na mój argument, że opisywana przez nas wielokrotnie sprawa Mirosława Ciełuszeckiego obciąża w równym stopniu „sędziów niezłomnych” i „prokuratorów dobrej zmiany”, obaj panowie zareagowali ze świętym oburzeniem. Stwierdzili, że „nie można stawiać znaku równości między PiS i PO”. Obaj mieli na myśli co innego. Postawa tego typu jest w naszym kraju niestety bardzo częsta. Powszechne jest na przykład relatywizowanie autentycznych zbrodni. Jakiś czas temu byli tacy, których słusznie oburzał mord w Łodzi w biurze PiS, a wypisywali obrzydliwe treści o zamordowanym prezydencie Gdańska. Byli i tacy, którzy słusznie oburzali się mordem w Gdańsku, ale bagatelizowali śmierć Marka Rosiaka. Jedni i drudzy twierdzili „tych spraw nie wolno porównywać”. Otóż nie tylko wolno, ale i trzeba! W strasznych okolicznościach zginęli ludzie. Ich zabójcy dokonali zbrodni. A wobec śmierci jesteśmy równi.

Uniwersalizm i symetryzm

Powinniśmy być też równi wobec prawa – łamanie go nie powinno mieć miejsca, niezależnie kto się do tego posuwa. Kilka lat temu, jeszcze w „Super Expressie” opisałem tego typu zjawisko jako „kalizm i nasizm pospolity”. Pierwsze określenie jest oczywiste – chodzi o znaną z powieści Sienkiewicza moralność Kalego. Drugie dotyczy rzekomej nieskazitelności tak zwanych „naszych”. Od lat zjawisko to się nasila. Stąd w Telegrafie prezentujemy „symetryzm”, choć ja wolę określenie „uniwersalizm”. Bo symetrii nigdy nie będzie, każdy ma swoje poglądy – konserwatywne, lewicowe, liberalne. Natomiast są kwestie uniwersalne. Nie ma znaczenia, kto pada ofiarą zabójstwa, ani kto jest sprawcą np. pedofilii. Zbrodnia zbrodnią pozostanie. Problem polega jednak na tym, że jak powiedział to przed laty jeden z publicystów, w Polsce ludzie są sympatykami, czy „klientami” kościołów, a stają się wyznawcami polityków i partii. Tymczasem żaden polityk, czy przywódca nie może być (i nie jest) świętą krową.

Każdy ma prawo do poglądów, ale…

Nie chodzi o zniechęcanie do czegoś, czy nakłanianie do głosowania na kogoś. Każdy z nas ma swoje poglądy – jedni są bliżej PiS, inni KO, jeszcze inni Lewicy, Konfederacji bądź Trzeciej Drogi. I niech tak zostanie. Rzecz w tym, żebyśmy nie byli w tym głosowaniu i popieraniu różnych formacji bezkrytyczni. W idealnej sytuacji to prawicowe media powinny rozliczać prawicę z realizacji programów i wierności wartościom, lewicowe winne kontrolować lewicę, a liberalne w analogiczny sposób sprawdzać formacje liberalne. I mówić jednym głosem ws prawach uniwersalnych. Wyborcy nie powinni traktować swych ulubieńców jako nieskazitelnych wybrańców narodu, ale jako usługodawców, wobec których mają konkretne oczekiwania, i których rozliczają z realizacji zobowiązań. Nawet najbardziej szlachetne idee stają się własną karykaturą, gdy ludzie je głoszący nie są poddani żadnej kontroli. W Polsce niestety od lat kontrolę i konstruktywną krytykę zastępuje bezkrytyczne przytakiwanie. Czas przynajmniej spróbować to zmienić.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img