środa, 8 maja, 2024

Prawdziwa stawka wyborów samorządowych w Warszawie. O co grają poszczególne partie

Rafał Trzaskowski o wygraną w pierwszej turze, kandydat PiS o doprowadzenie do drugiej. Lewica o bycie „języczkiem u wagi”, Trzecia Droga o przejęcie „mieszczańskich konserwatystów”. Kampania prezydencka w Warszawie ruszy już na dniach. Wbrew pozorom stawką nie jest jedynie fotel włodarza stolicy. Każda z formacji ma inny cel, który musi osiągnąć.

Wyścig prezydencki w Warszawie ruszy w styczniu. Wiadomo, że z KO wystartuje urzędujący prezydent Rafał Trzaskowski. Niebawem kandydata wskaże PiS, a także najpewniej Lewica i być może Trzecia Droga. Każda z tych formacji ma w wyborach samorządowych inne cele.

O co walczą Trzaskowski z KO?

W przypadku Koalicji Obywatelskiej sprawa jest jasna. Celem jest wygrana Rafała Trzaskowskiego. Problem polega na tym, że sam prezydent zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko. W 2018 roku wygrał w pierwszej turze z ogromną przewagą. Jeśli w tegorocznych wyborach dojdzie do dogrywki, będzie to wynik rozczarowujący. I zły prognostyk w kontekście wyborów prezydenta RP, w których prezydent stolicy jest naturalnym kandydatem KO. Jednak istotne jest też, w jakich okolicznościach do takiej drugiej tury dojdzie, jak ułożą się w niej głosy. Jeśli do dogrywki dojdzie dlatego, że oprócz konkurenta z PiS wystartuje silny kandydat Lewicy, do tego ktoś z Trzeciej Drogi, a w drugiej turze Trzaskowski wygra zdecydowanie, na przykład 70 do 30 proc., nawet umocni swoją pozycję. Jeśli jednak rywalem będzie wyłącznie ktoś z PiS i słaby kandydat Lewicy, a nie dość, że do drugiej tury dojdzie, to jeszcze prezydent stolicy wygra 54:46, dla KO będzie to wynik rozczarowujący.

Jakie są cele PiS?

Podobnie jak ostateczna wygrana kandydata KO wydaje się niezagrożona, tak „niezagrożona” jest też przegrana kandydata PiS. Choć podobnie jak w przypadku Koalicji Obywatelskiej istotny będzie sam wynik. Doprowadzenie do drugiej tury byłoby sukcesem, a nieznaczna w niej porażka – sukcesem olbrzymim. Warszawa to bowiem miasto specyficzne, w którym niechęć do PiS jest powszechna także wśród osób o poglądach konserwatywnych i niepodległościowych. Dobitnym przykładem jest referendum sprzed ponad dekady, w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz-Waltz z funkcji prezydenta stolicy. Początkowo mieszkańcy podeszli do tematu entuzjastycznie, i to ponad podziałami. Wystarczy wspomnieć, że Warszawska Wspólnota Samorządowa, która wyszła z pomysłem odwołania HGW skupiała ludzi od radykalnej lewicy po narodowców. Wśród osób zaangażowanych w kampanię za odwołaniem prezydent były osoby dziś należące do Koalicji Obywatelskiej. Formacji byłej prezydent. Entuzjazm do referendum mocno spadł, gdy w kampanię zaangażowało się Prawo i Sprawiedliwość. Ostatecznie frekwencja okazała się zbyt mała, by do odwołania prezydent doszło.

O tym, jaki naprawdę jest cel PiS dowiemy się, gdy partia ta wskaże kandydata na prezydenta stolicy. Jeśli okaże się nim Sebastian Kaleta z Suwerennej Polski, to będzie to sygnał, iż chodzi wyłącznie o mobilizację twardego elektoratu. Wystawienie Danuty Dmowskiej-Andrzejuk byłoby gestem w kierunku centrum, zaś postawienie na Pawła Lisieckiego także będzie świadczyć o otwarciu na nowe środowiska, ale te wyraźnie prawicowe. Burmistrz Pragi-Północ był przed laty w Unii Polityki Realnej, jako poseł PiS w latach 2015 – 2023 reprezentował najbardziej konserwatywne skrzydło partii. W mieście jako samorządowiec współpracował ze środowiskami drobnych rzemieślników i kupców. Wystawienie Dmowskiej-Andrzejuk byłoby gestem w kierunku centrum, w przypadku Lisieckiego w kierunku Konfederacji i prawicowych wyborców, którzy 15 października zostali w domach. Pierwszy wariant świadczyłby, że celem PiS jest niewielka przegrana w drugiej turze i wypromowanie kandydata na wybory prezydenta RP. Wariant nr 2 oznaczałby, że celem jest poszerzenie spektrum bardziej na prawo, osłabienie Konfederacji.

Wielkomiejscy konserwatyści i lewica

Elektorat negatywny PiS jest w stolicy ogromny, co nie znaczy, że brakuje potencjału dla tworzenia innej centroprawicy. Wśród mieszkańców dominuje światopogląd liberalny i lewicowy, nie brak też jednak osób, które jakiś czas temu określiliśmy mianem „wielkomiejskich konserwatystów”. Dystansujących się wobec PiS, ale mogących poszukać oferty dla siebie. Przed laty opcją mógł być WWS. Dziś rolę taką może spełnić Trzecia Droga, jeśli rzecz jasna wystawi kandydata. Szczególnie, że nie brak tematów, które mogłyby być wodą na młyn dla umiarkowanej prawicy. Wielu mieszkańców krytycznie ocenia politykę miasta wobec kierowców, lokalnego handlu, czy przedsiębiorców. Nie mają jednak odpowiedniej oferty. Z drugiej strony jest lewica, mająca w mieście spory elektorat i szereg nośnych tematów. Wybory samorządowe odbędą się w kwietniu. Konstytucyjne terminy to 31 marca (Wielkanoc, więc ten termin odpada), 7, 14, 21 kwietnia. Najbardziej prawdopodobny jest 7 kwietnia. A więc poszczególne formacje mają coraz mniej czasu na odkrycie kart.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img