czwartek, 9 maja, 2024

KONIEC PiS-u, czy KONIEC PO-PiS-u?! Rok 2025 może być przełomowy

Starcie Szymona Hołowni z Krzysztofem Bosakiem, zamiast pojedynku Rafała Trzaskowskiego z przedstawicielem PiS-u? Taki skład drugiej tury przyszłorocznych wyborów prezydenckich jest mało prawdopodobny, ale nie można go wykluczyć. Na dobre przemeblowałby polską scenę polityczną. Nie pierwszy raz.

Wybory parlamentarne 15 października 2023 roku rozpoczęły maraton. W kwietniu 2024 Polacy wybiorą przedstawicieli w samorządach. Czerwiec to wybory do Parlamentu Europejskiego. A zaraz po wakacjach na dobre ruszy kampania przed wyborami prezydenta RP. Następcę Andrzeja Dudy wybierzemy w maju przyszłego roku. I ukształtuje polską scenę na wiele lat. Bo i ile głosowanie na posłów i senatorów wyznacza większość wybierającą rząd. To jednak elekcja głowy państwa zmienia całe trendy społeczne. Wybory 1995 roku na dobre ustaliły podział postkomuna-postsolidarność. 2000 doprowadziły do upadku AWS i UW, na ich gruzach powstały PO, PiS, LPR. Głosowanie 2015 otworzyło PiS-owi drogę do władzy, a pięć lat później władzę Zjednoczonej Prawicy umocniło. Prawdziwą rewolucją była jednak elekcja z roku 2005. To ona zepchnęła do politycznej trzeciej ligi postkomunistów i wprowadziła trwający do dziś podział na Platformę Obywatelską oraz Prawo i Sprawiedliwość. Czy po dwóch dekadach duopol się skończy? Scenariuszy jest kilka.

Zagrożenie dla duopolu

Eksperci są zgodni. Jeśli w drugiej turze wyborów prezydenckich zabraknie przedstawiciela PO-PiS, czas duopolu tych formacji się skończy. Bo przynajmniej jedna z nich spadnie z politycznej ekstraklasy. Profesor Jarosław Flis, socjolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego przedstawił w wywiadzie dla Salonu 24 sensacyjny, ale nie niemożliwy scenariusz. Według eksperta poparcie obecnej koalicji (Lewica, Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga) wynosi 60 proc., przy 40 proc. opozycji (PiS i Konfederacja). Paradoksalnie kandydat Trzeciej Drogi nie musi nawet walczyć o głosy elektoratu umiarkowanej prawicy. Wystarczy, że 60 proc. wyborców prorządowych podzieli się w ten sposób, że 30 proc. poprze Rafała Trzaskowskiego, 25 Szymona Hołownię, a około 5 proc. zagłosuje na kogoś z Lewicy. A jednocześnie PiS wystawi na tyle słabego kandydata, że przedstawiciel Konfederacji (na przykład Krzysztof Bosak) odbierze mu wiele głosów i obaj otrzymają po 20 proc. Wtedy druga tura Trzaskowski-Hołownia stałaby się faktem. Dla PiS byłaby to katastrofa.

Sensacyjne scenariusze

Profesor Antoni Dudek, politolog i historyk z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie również w Salonie 24 stwierdził, że jeszcze bardziej sensacyjnym scenariuszem byłaby druga tura bez kandydata PiS i PO. Na przykład dogrywka Hołownia – Bosak. To już scenariusz kompletnie mało prawdopodobny. Do wyborów prezydenckich zostało jednak jeszcze dużo czasu. Wspomniany podział 60 do 40 proc. poparcia dotyczy sondaży partyjnych. Tymczasem w wyborach prezydenckich od wielu lat pojawia się ktoś trzeci, kto może zamieszać. W roku 2010 świetny wynik uzyskał Grzegorz Napieralski z Lewicy, ale już w następnych elekcjach trzecie miejsce zajęli kandydaci spoza establishmentu. Wybory 2015 roku to sensacyjny wynik Pawła Kukiza, który zdobył aż 20 proc. Pięć lat później przebojem do polityki wszedł wspomniany Szymon Hołownia. Teraz w mediach pojawiają się nazwiska dziennikarza i biznesmena Krzysztofa Stanowskiego oraz dziennikarki Polsatu Doroty Gawryluk. Jeden z sondaży dał nawet Stanowskiemu ponad 9 proc. poparcia.

Będzie się działo

Trudno powiedzieć, czy taki trend się utrzyma. Nie wiadomo nawet, czy wymienieni dziennikarze faktycznie wystartują. W przypadku szefa Kanału Zero mógł być to po prostu żart. Możemy być niemal pewni, że nawet jeśli Stanowski i Gawryluk nie wystartują, w prezydenckim wyścigu pojawi się kilka osób spoza mainstreamu. I wielce prawdopodobne, że któraś z tych osób mocno namiesza. A wtedy wszelkie nawet sensacyjne konfiguracje są prawdopodobne. W roku 2005 wejście do drugiej tury wyborów prezydenckich przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej, partii zaprzyjaźnionych i mających tworzyć koalicję, doprowadziło do ostrego konfliktu między nimi. Podział sceny politycznej na PO i PiS trwa już od dwudziestu lat. Czy wybory 2025 roku to zmienią? Nie wiadomo. Na pewno jednak podobnie jak niemal wszystkie elekcje po 1990 roku mocno wpłyną na to, jak polska polityka wygląda, kto gra w Ekstraklasie, a kto jest jedynie tłem. Będzie się działo.

(źródło: „Nowy Telegraf Warszawski”, Salon24)

TEKSTY Z SALONU 24:

Bosak z Hołownią w drugiej turze? Rewolucja początkiem końca PO-PiS-u

Czarnek zastąpi Dudę a Bosak zagrożeniem. Wielki problem PiS

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img