piątek, 26 kwietnia, 2024

Badanie rosyjskich wpływów? Tak, ale nie w ten sposób. Co jest nie w porządku z nową komisją

Komisja, która zbadałaby i pokazała wpływy rosyjskie w Polsce na przestrzeni lat mogłaby być pożądana i pełnić pozytywną rolę. Musiałaby jednak być to komisja śledcza, która przygotowuje raport do prokuratury i wniosek do Trybunału Stanu. A nie organ, który zastępuje sąd. Komisja taka powinna też badać zdecydowanie szerszy zakres czasowy – od 1989 do 2022 roku. Wreszcie – powinna być obiektywna i w równym stopniu przyjrzeć się działaniom z czasów pierwszych rządów Solidarności i postkomunistów. Rządów PO-PSL, ale też obecnej ekipy. Patrząc na tryb powołania i kształt nowego organu o optymizm jest jednak trudno.

Oczywiście wpływy rosyjskie w Polsce badać należy. Ale w przypadku komisji powołanej przez partię rządzącą jest kilka wątpliwości.

Za wąski zakres badań

Po pierwsze – dlaczego komisja zajmie się latami 2007-2022? Z wpływami Rosji mamy do czynienia od 1944 roku. Czasu, gdy Moskwa narzuciła nam zbrodniczy ustrój przy pomocy bagnetów i gwałcicieli z czerwonej armii. Okres PRL to temat historyczny, ale przedmiotem badań powinny być wpływy od zarania wolnej Polski. A więc od roku 1989. Interesujące jest chociażby wstrzymanie dywersyfikacji gazu w roku 2001. Zbadanie, jak naprawdę było z aferami szpiegowskimi z lat 90-ych. Kwestie działań prywatyzacyjnych na rynku chemicznym i działania Rosji w polskim biznesie. Tematem jest opisywana przez nas nagonka na twórcę Ośrodka Studiów Wschodnich śp. Marka Karpia, doprowadzenie (w interesie Rosji) do zniszczenia firmy przedsiębiorcy Mirosława Ciełuszeckiego, która wyrastała na potentata w branży chemicznej. Warto byłoby przyjrzeć się działaniom ruchów lewicowych i skrajnie prawicowych sprzyjających Rosji. Na przykład sprzeciwiającym się wejściu naszego kraju do NATO.

Komisja, a nie quasi sąd, czyli nieodpowiednie uprawnienia

Po drugie – oczywistą wątpliwością są uprawnienia komisji – można powiększyć kary za szpiegostwo (są dziś śmiesznie niskie). Można wydzielić sąd mający działalność na rzecz Rosji osądzać. Czy wprowadzić zasadę, że taka komisja przygotowuje raport, który jest podstawą do aktu oskarżenia prokuratury w procesie karnym. Bądź postępowania przed Trybunałem Stanu. Ale tu ustawodawca przyjął zasadę, że komisja wg własnego widzi mi się będzie wydawać werdykt o wykluczeniu z działalności. Na kilometr śmierdzi to bananową republiką.

Dieripaska za dobrej zmiany

Po trzecie wreszcie – powstanie komisji wymyśliła i przeforsowała partia rządząca. I jej przedstawiciele mówią głośno o zbadaniu sprawek rządu Donalda Tuska w czasach resetu z lat 2007 – 2013. Jasne, że czasowi temu warto się przyjrzeć. Ale warto też przyjrzeć się działaniom obecnej ekipy. Na przykład temu, jak to się stało że budynek ambasady Polski w Berlinie buduje firma, której udziałowcem do lutego 2022 roku był rosyjski oligarcha, kumpel Putina Oleg Dieripaska. Budynek powstaje przy ambasadzie Rosji, a więc będzie wystawiony na wszelkie działania podsłuchowe. Oczywiście po inwazji na Ukrainę koncern Dieripaskę usunął. Ale w czasie, gdy inwestycję realizowano oligarcha, którego zakłady lotnicze remontowały Tupolewa. Człowiek mający zakaz wjazdu do Stanów Zjednoczonych, jak najbardziej udziałowcem koncernu był.

Co więcej, pojawiały się w przestrzeni publicznej informacje, że koncern ów realizować ma też kluczowe inwestycje dla polskiego bezpieczeństwa energetycznego. Oczywiście warto przyjrzeć się działaniom, które za rządów PO były delikatnie mówiąc naiwnością. Ale też pewnemu posłowi prawicy, który jeździł na Krym, by legitymizować skandaliczne referendum. Ocenić politykę wspierania przez liberałów głównego nurtu Unii Europejskiej, bardzo w tamtym czasie życzliwego wobec Rosji. Ale też przyjaźń z Orbanem, czy Marie Le Pen, deklarowaną przez część polskiej prawicy.

Bezstronność, czy moralność cyklopia?

Czy komisja będzie obiektywna, bezstronna, działająca na wszystkie strony? Czy może przyjmie „cyklopią” moralność.  Czyli „naszych nie ruszamy, zdrajcami są tylko oni”? Patrząc na poziom klasy politycznej, odpowiedź wydaje się oczywista. Ale tym bardziej komisja taka powinna jak komisja śledcza wydać raport. Informować organa ścigania, sąd i trybunał, a nie być trybunałem i sądem jednocześnie. Reasumując – komisja, która zbadałaby i pokazała wpływy rosyjskie w Polsce na przestrzeni lat mogłaby być pożądana i pełnić pozytywną rolę. Musiałaby jednak być to komisja śledcza, która przygotowuje raport do prokuratury i wniosek do Trybunału Stanu. A nie organ, który zastępuje sąd. Komisja taka powinna też badać zdecydowanie szerszy zakres czasowy – od 1989 do 2022 roku.

Miecz obosieczny

Wreszcie – powinna być obiektywna i w równym stopniu przyjrzeć się działaniom z czasów pierwszych rządów Solidarności i postkomunistów. Rządów PO-PSL, ale też obecnej ekipy. Patrząc na tryb powołania i kształt nowego organu o optymizm jest jednak trudno. Natomiast w jednej kwestii obawy być może okażą się bezzasadne. Krytycy ustawy podnoszą, że chodzić może o uniemożliwienie liderowi największej partii opozycyjnej zostania premierem. I bez wątpienia komisja będzie w kampanii tematem głośnym. Ale decyzja o zablokowaniu Donaldowi Tuskowi objęcia funkcji premiera, podjęta u progu lub w trakcie kampanii wyborczej będzie mieczem obosiecznym. Przeciwnicy Tuska i tak go nie lubią. Ale zwolennicy i osoby neutralne zmobilizują się przeciwko rządzącym. Stąd paradoksalnie podjęcie takich działań może wpłynąć na wybory, ale w sposób odwrotny, niż spodziewają się wszyscy.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img