wtorek, 19 marca, 2024

Start Trzaskowskiego dla Warszawy nie oznacza nic

Podczas kampanii prezydenckiej Rafał Trzaskowski i tak będzie prezydentem stolicy. Jeżeli wygra, to do Warszawy wejdzie komisarz, ale w Radzie Miasta i tak rządzi PO, zaś wcześniejsze wybory wygra ta partia. Z perspektywy mieszkańców nie zmieni się nic – z Karolem Gacem, publicystą z portalu DoRzeczy.pl rozmawia Andrzej Maksymowicz.

fot. Facebook,com

 Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską jako kandydat na prezydenta RP z ramienia Koalicji Obywatelskiej. Jak ocenia Pan tę zmianę?

Przyznam, że się jej nie spodziewałem. Oczywiście, całkowicie rozumiem powody i jest ona jak najbardziej racjonalna, ale nie sądziłem, że PO ostatecznie się na nią zdecyduje. Rafał Trzaskowski ma proste zadanie – odwojować elektorat PO.

A nie wygrać z Andrzejem Dudą?

To oczywiście też, ale raczej przy okazji. Jeśli się uda, to dobrze, ale jeśli nie, to nikt nie będzie miał do niego pretensji Katastrofalne wyniki Małgorzaty Kidawy-Błońskiej oraz błędy komunikacyjne sprawiły, że elektorat PO zaczął szukać innych kandydatów. Szymon Hołownia oraz Władysław Kosiniak-Kamysz rośli, ale kosztem PO. Teraz Trzaskowski ma zmobilizować ten elektorat i pokazać mu, że jest szansa na wygraną.

A jest?

Zawsze istnieje. Proszę zauważyć, że Trzaskowski zaczął niezwykle ostro – od ataku na TVP oraz jątrzenia ws. ulicy Lecha Kaczyńskiego. To nie jest przypadek. Prezydent Warszawy celuje w tzw. Antypis. Tu nikt nie będzie brał jeńców.

Co ta zmiana oznacza z punktu widzenia mieszkańców stolicy, którą polityk PO rządzi od półtora roku?

Nic. Podczas kampanii Trzaskowski i tak będzie prezydentem stolicy, ale bądźmy poważni – do tej pory za bardzo się nie przemęczał. Jeżeli wygra, to do Warszawy wejdzie komisarz, ale w Radzie Miasta i tak rządzi PO, zaś wcześniejsze wybory wygra ta partia. Z perspektywy mieszkańców nie zmieni się nic.

Co jest największym sukcesem, a co największą porażką Rafała Trzaskowskiego na stanowisku włodarza miasta?

Przykro to mówić, ale niestety nie dostrzegam sukcesów Rafała Trzaskowskiego. Urodziłem i wychowałem się w Warszawie, więc boli mnie to podwójnie. Stolica nie rozwija się tak, jakby mogła. Wydaje się, że Trzaskowskiemu ciąży zarządzanie miastem, zaś on sam widziałby się w innych miejscach. Co do porażek – lista jest długa: bezsensowne inwestycje, jak osławiona „strefa relaksu”, przerost administracji, spory ideologiczne, jak Karta LGBT+, zamieszanie związane z użytkowaniem wieczystym, ignorowanie własnych obietnic wyborczych. Warszawa nie ma w tej chwili gospodarza. To widać.

Rafała Trzaskowskiego zastąpić ma – jeśli on oczywiście wygra z Andrzejem Dudą – Małgorzata Kidawa-Błońska. Polityk, będąca kiedyś radną stolicy, liderem warszawskich struktur PO, z doskonałej rodziny, do tego mieszkanka miasta, z Ursusa. Czy poradziłaby sobie z rządzeniem miastem?

Wątpię. Kampania prezydencka dobitnie pokazała jej braki. Oczywiście, zarządzanie miastem to coś innego, ale nie wydaje mi się, aby Małgorzata Kidawa-Błońska była do tego przygotowana. Chociaż wcześniej już była Hanna Gronkiewicz-Waltz. Poprzeczka jest więc zawieszona dość nisko.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img