wtorek, 30 kwietnia, 2024

Gwiazda „Na Współnej” nie wierzyła w taki sukces produkcji

„Rozpoczynając przygodę z serialem „Na Wspólnej”, postawiłabym wszystkie pieniądze na to, że nie będzie on trwał dłużej niż pięć lat. Nikt się nie spodziewał takiej popularności tej produkcji” – powiedziała agencji informacyjnej „Newseria Lifestyle” aktorka, Joanna Jabłczyńska.

Aktorka przyznaje, że plan „Na Wspólnej” traktuje jak swój drugi dom. Nie tylko dlatego, że spędza tam dużo czasu. Także ze względu na rodzinną atmosferę, jaka panuje wśród kolegów po fachu i członków ekipy. Rolę w tym serialu Joanna Jabłczyńska dostała w wieku 17 lat. Z perspektywy dwóch dekad odczuwa satysfakcję. Produkcja nie tylko pozwoliła jej doskonalić warsztat aktorski u boku mistrzów w tej dziedzinie, ale również przyniosła jej dużą popularność. To przełożyło się na kolejne propozycje zawodowe.

20 lat, 3 tysiące odcinków

Joanna Jabłczyńska zupełnie się nie spodziewała, że jej przygoda z tym serialem i rolą Marty Hoffer potrwa tak długo. Bilans jest jednak imponujący. Nadal jest to jedna ze sztandarowych produkcji stacji TVN. W ciągu 20 lat nagrano ponad 3 tys. odcinków. „Jestem przekonana, że nikt się nie spodziewał. Postawiłabym wszystkie pieniądze, że serial nie będzie trwał więcej niż pięć lat. Bardzo często taka jest właśnie długość życia takich produkcji. Poza tym początki były, delikatnie mówiąc, trudne. Zakładając się, po 20 latach straciłabym ogromne pieniądze – mówi aktorka agencji Newseria Lifestyle. Joanna Jabłczyńska doskonale pamięta swój pierwszy dzień zdjęciowy na planie serialu. Jest to dla niej ważna data w kalendarzu nie tylko, jeśli chodzi o sprawy zawodowe. „Myślę, że najlepiej ze wszystkich pamiętam pierwszy dzień zdjęciowy, ponieważ to były dokładnie moje 17. urodziny. Taki dostałam prezent” – wspomina. Podkreśla, że czuła się zaszczycona i wyróżniona tym, że producenci umieścili ją w obsadzie.

Na planie mogła zdobywać nowe umiejętności, ale także podglądać warsztat pracy znanych aktorów, których podziwiała od najmłodszych lat. Uczyć się od nich fachu. „Byłam bardzo podekscytowana. Te nazwiska, z którymi miałam grać, były kompletnie niedościgłe dla mnie, takie ogromne, światowe. Miałam dużą tremę i bardzo chciałam spełnić oczekiwania ekipy, produkcji. Po prostu wypaść jak najlepiej przy tych osobach, przy tych nazwiskach” – przyznaje. Joanna Jabłczyńska wspomina, że od pierwszej chwili czuła się niezwykle komfortowo. Ekipa bardzo dobrze ją przyjęłą. „Od początku była naprawdę rodzinna atmosfera i wiem to też od aktorów, którzy grają w innych produkcjach, że ta atmosfera w serialu „Na Wspólnej” jest bardzo wyjątkowa, więc cieszę się, że akurat na taką produkcję trafiłam” – mówi. Aktorka nie ukrywa jednak, że wejście w odpowiedni rytm pracy zajęło jej trochę czasu. Praca na planie serialu, który emitowany jest kilka razy w tygodniu, to bowiem niezwykle czasochłonne zajęcie.

Trudne początki

„Przyznam szczerze, że początki były trudne. Musieliśmy się nauczyć tego, że ten serial jest nagrywany bardzo szybko. A my musimy być sprawni, musimy się lubić i dogadywać, żeby wytrzymać ze sobą tyle czasu. Bo to jednak codziennie jest 12 godzin” – tłumaczy Joanna Jabłczyńska. Przez dwie dekady zarówno widzowie zżyli się z bohaterami serialu. Więzy pomiędzy aktorami również bardzo się zacieśniły. „Mój serialowy tata Waldek Obłoza absolutnie traktuje mnie jak taki prawdziwy tata. Mogę powiedzieć, że przyjaźnię się z Kubą Wesołowskim, Lidką Sadową, Krzysiem Wieszczkiem, z którym też gram w spektaklu teatralnym. Tak, że jak najbardziej spotykamy się również poza serialem i po prostu się lubimy” – dodaje aktorka.

(Newseria)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img