środa, 8 maja, 2024

Potencjalnie groźne dla życia odpady pod Warszawą. Urzędniczy ping pong, a mieszkańcy się boją

Tysiące ton potencjalnie groźnych dla życia i zdrowia substancji znaleziono na terenie jednej z firm w Wołominie otworzyło puszkę pandory. Bo miejsc nielegalnych odpadów w regionie jest więcej. Samorządowcy chcą interwencji służb. Wojewoda twierdzi, że to próba przerzucenia odpowiedzialności. Mieszkańcy są wściekli.

Afera z nielegalnymi i niezabezpieczonymi odpadami w Wołominie trwa i zatacza coraz szersze kręgi. Pod koniec maja inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska rozpoczęli kontrolę w firmie, na terenie której odkryto odpady. Sprawdzają co to za substancje, kto odpowiada za ich umieszczenie.

Problem w tym, że Wołomin nie jest jedynym miejscem, w którym są nielegalne składowiska. Jak informował Urząd Marszałkowski, nielegalne składowiska odpadów niebezpiecznych stały się prawdziwą plagą. „Problem dotknął m. in. Wołomina, Białobrzegów czy gmin Kałuszyn i Rybno. To prawdziwa bomba chemiczna, która zagraża nie tylko środowisku, ale także życiu i zdrowiu ludzi. Ich usunięcie to gigantyczne koszty, które często spadają na samorządy. W sprawie składowiska w Wołominie marszałek Adam Struzik zdecydował o skierowaniu sprawy do prokuratury. Do samorządowców z Mazowsza wystosował apel o zwrócenie szczególnej uwagi na miejsca, w których mogą być porzucone bądź gromadzone bez zezwolenia odpady niebezpieczne” – opisują mazowieccy urzędnicy. Z kolei samorządowcy niższego szczebla żądają interwencji służb. Burmistrz Wołomina uważa, że służby państwowe powinny pomóc w usunięciu składowiska.

Wojewoda: Sytuacja nie jest kryzysowa, ale nielegalna

Z tym stanowiskiem nie zgodził się wojewoda mazowiecki, Tobiasz Bocheński. Na antenie Radia Dla Ciebie stwierdził, że sytuacja nie ma „charakteru kryzysowego, ale charakter nielegalny”. Zdaniem urzędnika oznacza to, że to samorząd powinien zadbać o usunięcie nielegalnych substancji. Zadeklarował jednocześnie wsparcie w zakresie ustalenia co to za substancja. „Mamy do czynienia z próbą przerzucenia zadań, które powinien wykonać burmistrz w celu usunięcia tych odpadów – powiedział wojewóda. „Urzędnicy uprawiają ping pong, jeden patrzy na drugiego. A mnie nie obchodzi, czy winna jest pani burmistrz, starostwa, wojewoda, województwo, czy szefowa Komisji Europejskiej. Mnie interesuje, żeby było bezpiecznie” – mówi Barbara W., mieszkanka Wołomina. „Ludzie po prostu zwyczajnie się boją” – dodaje. Na razie zawiadomienie do marszałka trafiło do prokuratury. A składowisko sprawdzają inspektorzy WIOŚ. Do sprawy  będziemy wracać.

(źródło: wł, Warszawski Serwis Prasowy, UMWM, Radio Dla Ciebie)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img