wtorek, 7 maja, 2024

Rząd na uchodźstwie formalnie znaczenia nie miał. Ale komunistów irytował (WYWIAD)

Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia przedwojennego prezydenta RP wybranemu w wyborach powszechnych Lechowi Wałęsie. Było to symboliczne także dlatego, że Wałęsa zaprosił nie Wojciecha Jaruzelskiego, a właśnie Ryszarda Kaczorowskiego. Chodziło o pokazanie ciągłości III Rzeczypospolitej nie z PRL, a II RP. Jednak był to tylko symbol. To legalistyczne podejście nie  wygrało. Gdyby było inaczej mielibyśmy do czasu uchwalenia nowej konstytucji konstytucję kwietniową. A tak się nie stało – mówi prof. Antoni Dudek, historyk i politolog, UKSW.
W Świątyni Opatrzności Bożej spoczęły szczątki trzech prezydentów RP na uchodźstwie – Władysława Raczkiewicza, Augusta Zaleskiego, Stanisława Ostrowskiego. Jakie było realne znaczenie rządu londyńskiego i prezydenta na uchodźstwie?

Prof. Antoni Dudek: Tu  wyjaśniając pojęcia – w czasie II wojny światowej Władysław Raczkiewicz był po prostu prezydentem RP, uznawanym przez społeczność międzynarodową, podobnie jak rząd Władysława Sikorskiego i Stanisława Mikołajczyka. Rządy te prowadziły realną politykę. Po II wojnie światowej,   gdy w Polsce umacniał się u władzy reżim komunistyczny,  kolejne państwa stopniowo przestawały uznawać  rząd londyński, ostatnim krajem był Watykan. Od tego czasu rola rządu londyńskiego była jedynie symboliczna i do lat 80-ych raczej niewielka. Choć przechowywał on insygnia II RP. I trzeba przyznać, że samo istnienie władz w Londynie bardzo irytowało peerelowskie władze. Dlatego wywiad PRL miał jako jedno z głównych zadań rozpracowywanie londyńskiej emigracji. Znaczenie prezydenta i rządu londyńskiego ponownie wzrosło w latach 80-ych.

Z czego wynikał ten wzrost znaczenia?

Mówimy tu rzecz jasna o znaczeniu symbolicznym. A jego wzrost wynikał z pojawienia się w Polsce silnej demokratycznej i antykomunistycznej opozycji. Jej część zaczęła głosić, że w Londynie znajduje się legalny rząd Polski, a ten w Warszawie to uzurpatorzy. Celowały w tym Konfederacja Polski Niepodległej, Federacja Młodzieży Walczącej. Szczególne znaczenie miał też rok 1990, gdy ostatni prezydent na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski przekazał insygnia przedwojennego prezydenta RP wybranemu w wyborach powszechnych Lechowi Wałęsie. Było to symboliczne także dlatego, że Wałęsa zaprosił nie Wojciecha Jaruzelskiego, a właśnie Ryszarda Kaczorowskiego. Chodziło o pokazanie ciągłości III Rzeczypospolitej nie z PRL, a II RP. Jednak był to tylko symbol. To legalistyczne podejście nie  wygrało. Gdyby było inaczej mielibyśmy do czasu uchwalenia nowej konstytucji konstytucję kwietniową. A tak się nie stało.

Pomysły restytucji niepodległości były. Aby stały się realne odrodzone państwo musiałoby przywracając konstytucję kwietniową zawrzeć w niej pewne zmiany – uznanie powojennych granice, matur etc. Jednak zarówno prezydenci na uchodźstwie, jak i przedstawiciele rządu londyńskiego  byli ludźmi prawdziwej elity, którzy bez wątpienia wzmocniliby jakość polskiej klasy politycznej, która w III RP składała się albo z postkomunistów, albo nie mających doświadczenia ludzi dawnej opozycji. Dlaczego „Londyńczycy” nie zasilili w większym stopniu elity państwowej po 1989 roku?

Pamiętajmy, że jak wspomniałem ich rola polityczna nie była wielka. Do tego doszły ostre spory wewnątrz londyńskiej emigracji. W efekcie większe znaczenie na emigracji na Zachodzie miał Jerzy Giedroyć z Kulturą paryską, niż prezydent i rząd w Londynie. Przekazanie insygniów władzy w roku 1990 miało duże znaczenie. Ale potem jedyną partią, która domagała się przywrócenia konstytucji przedwojennej była Konfederacja Polski Niepodległej. Zaś jeśli chodzi o zagospodarowanie samych ludzi z Londynu, to Waldemar Pawlak gdy był premierem zgłosił niespodziewany pomysł, by Ryszarda Kaczorowskiego, ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie uczynić ministrem obrony narodowej. To był pomysł zaskakujący dla wszystkich, z samym Ryszardem Kaczorowskim na czele.

Mniej egzotyczny był pomysł z 2000 roku, aby Ryszard Kaczorowski został kandydatem całego obozu posierpniowego na prezydenta. Ostatecznie osobno wystartował Andrzej Olechowski jako kandydat centrum, Marian Krzaklewski z AWS, kilku pomniejszych kandydatów. Aleksander Kwaśniewski wygrał w pierwszej turze, zostając prezydentem na drugą kadencję.

Wtedy było kilka pomysłów, czy to na start wspólnego kandydata całego  obozu, czy kandydata AWS innego niż Krzaklewski. Faktycznie pojawił się pomysł wystawienia Ryszarda Kaczorowskiego. Ale co z tego, skoro Marian Krzaklewski lider Akcji Wyborczej Solidarność i związku NSZZ Solidarność  bardzo chciał startować i z pomysłu tego, pomimo fatalnych sondaży, nie zrezygnował. Jak to się skończyło, wiemy wszyscy.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img