poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

Cztery lata Warszawy z Trzaskowskim. Oceny bez emocji (ANALIZA)

Jesienią tego roku mijają cztery lata prezydentury Rafała Trzaskowskiego. W normalnym trybie (sprzed zmian w 2018 roku) to właśnie teraz – w listopadzie 2022 roku wybieralibyśmy prezydenta Warszawy i radnych. Po zmianach, poczekamy na to rok, lub półtora. W „Nowym Telegrafie Warszawskim” na czterolecie pozwoliliśmy sobie już teraz dokonać subiektywnej w sferze wartości, obiektywnej w sferze zarządzania miastem i jakości życia w nim oceny prezydenta.

Ocena jest z jednej strony subiektywna – ponieważ oceniamy przez pryzmat linii naszego pisma. „Nowy Telegraf Warszawski” jest medium o profilu umiarkowanie konserwatywnym i niepodległościowym (choć oczywiście publikujemy opinie osób o innych przekonaniach). W związku z tym poglądy i wartości w naszej ocenie mają znaczenie. Inaczej prezydenta oceniłby radykalny lewicowiec czy zwolenniczka Strajku Kobiet, inaczej przedstawiciel Ordo Iuris. Drugą sferą są kwestie samego technicznego zarządzania miastem, gdzie poglądy nie mają znaczenia żadnego. A więc po kolei.

Minus – ostry skręt w lewo

W tej kwestii Rafał Trzaskowski poszedł zdecydowanie dalej niż jego poprzedniczka. Podpisał Kartę LGBT, mocno zdystansował się do Kościoła i tradycji religijnej (opłatki bez księży w Radzie Warszawy etc.). Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że rządzący PiS (głównie celebryci tej partii) w sprawie LGBT poszedł w stronę niedopuszczalną. Sami pisaliśmy, że spór wokół tematu będzie, ale można, trzeba go ucywilizować. Ktoś może zagłosować przeciwko adopcji dzieci przez osoby tej samej płci, ale niekoniecznie musi obrażać ludzi o innej orientacji. A z tym niestety często mamy do czynienia. Zdajemy sobie też sprawę z wielkiego kryzysu hierarchicznego Kościoła, haniebnych działań wielu biskupów. I ogółem błędnej polityki. Nieraz publikowaliśmy komentarze ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, czy dr. Tomasza Terlikowskiego. Ale konieczność naprawy Kościoła nie musi oznaczać eliminowania go, na siłę świeckich, w peerelowskim stylu publicznych uroczystości. W tym względzie z Rafałem Trzaskowskim się nie zgadzamy. Choć ludziom o poglądach lewicowych się ta polityka podoba.

Plus – jednoznaczna postawa w sprawie Ukrainy, pomoc uchodźcom

Po 24 lutego Warszawa stała się, co trzeba Trzaskowskiemu oddać, jedną z najważniejszych stolic europejskich. Nie ma w tym cienia przesady. Schronienie znalazły tu setki tysięcy uchodźców ze zmagającej się z bestialską inwazją Ukrainy. Jedni po krótkim szoku wracali do kraju, inni jechali dalej. Większość została, znajdując tu drugi dom. Sukces pomocy był w ogromnej mierze zasługą samorządu. Trzeba przyznać, że akurat w tej sprawie dobrze wyglądała współpraca z rządem, wręcz wzorowo z prezydentem Andrzejem Dudą, rywalem Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze wyborów prezydenckich. Co ciekawe, dla zagranicznych partnerów, szczególnie z USA, to Rafał Trzaskowski i Andrzej Duda a nie Jarosław Kaczyński i Donald Tusk są najważniejszymi partnerami. Wynika to z wielu przyczyn. Młodszy wiek, większe perspektywy. Ale też Trzaskowski jest milej widziany jako lider opozycji niż obciążony niesławnym resetem z Rosją z lat 2007 – 2013 Tusk. A Duda akceptowany bardziej niż obciążony przyjaźnią z Viktorem Orbanem Kaczyński.

Minus – tolerancja dla PRL

Rafałowi Trzaskowskiemu nie przeszkadzało wsparcie miasta milionową dotacją dla fundacji Jolanty Lange. Osoba ta, wcześniej pod nazwiskiem Gontarczyk była jednym z najgroźniejszych agentów Służby Bezpieczeństwa. Trzaskowski pytany o sprawę przez media mówił, ze nie jest cenzorem, inkwizytorem by badać przeszłość innych. Ws. pani Lange vel towarzysz Gontarczyk widać niezrozumienie problemu. Sam prezydent mógł oczywiście nie wiedzieć, kogo miasto wspiera. Ale komentarze, że nie jest cenzorem ani inkwizytorem są słabe, ponieważ nie chodzi o jakąś tam osobę zwerbowaną, ale jedną z najgroźniejszych agentek PRL. Mógł choć się od niej zdystansować. Prezydent sprzeciwiał się też przeniesieniu grobów komunistycznych zbrodniarzy z Powązek twierdząc, że w naszej cywilizacji należy szanować miejsca pochówków, ich bezczeszczenie jest barbarzyństwem. Pełna zgoda. Ale tu nie chodzi o bezczeszczenie. Przeciwnie. O to, by godnie, nawet z asystą znaleźć im miejsce spoczynku. W alei zasłużonych ważnej polskiej nekropolii zbrodniarzy być nie powinno. Szerzej piszemy o tym tutaj

Plus – asertywność wobec Putina

Wobec bolszewickiej przeszłości stosunek prezydenta jest miękki, ale na szczęście zachował się twardo wobec bieżącej, poststalinowskiej polityki Rosji. Po wielu latach miasto podjęło wreszcie próby przejęcia od Rosji eksterytorialnych budynków na terenie miasta. Przypomnijmy, że w stolicy znajduje się wiele cennych nieruchomości, należących do Rosji. Stanowiły one nie tylko wartość ekonomiczną, ale i poważne zagrożenie szpiegowskie, a nawet terrorystyczne. Większość znajdowała się bowiem w pobliżu strategicznych dla państwa instytucji i obiektów. Przez blisko trzy dekady władze zachowywały się biernie. W ostatnich miesiącach miasto podjęło wreszcie działania. Doszło do jeszcze jednej sytuacji. Na początku roku Federacja Rosyjska zażądała bezczelnie… przekazania sobie warszawskich budynków. W tym siedziby ambasady Ukrainy. Prezydent stolicy potraktował żądania tak, jak na to zasługiwały. Wyrzucił je do kosza.

Minus – Przedziwny strach przed Lechem Kaczyńskim

Rzeczą przedziwną jest stosunek Rafała Trzaskowskiego do nieżyjącego prezydenta RP, wcześniej Warszawy, Lecha Kaczyńskiego. Człowieka, którego obecny włodarz miasta jest następcą w stolicy. A kto wie, może w przyszłości będzie i następcą w roli głowy państwa. Lech Kaczyński jako prezydent Warszawy ma dokonania, np. Muzeum Powstania Warszawskiego. Rafał Trzaskowski deklaruje szacunek. I wolę nadania którejś z ulic imienia prezydenta. Dużo gorzej z realizacją tych zapowiedzi. Najpierw były twierdzenia, że trzeba to zrobić po wyborach samorządowych. Potem, że po parlamentarnych i prezydenckich. Teraz jest argument kolegów partyjnych prezydenta – Lech Kaczyński nie może mieć ulicy, bo jego brat bliźniak jest czynnym politykiem, a od śmierci minęło za mało czasu. Niecały rok od śmierci Pawła Adamowicza zamordowany prezydent Gdańska został patronem warszawskiej ulicy. Od śmierci Kaczyńskiego minęło 12 lat. Faktycznie brat bliźniak nieżyjącego prezydenta jest politykiem. Żona Adamowicza, także. Trudno dopatrzeć się w działaniach miasta w tej sprawie logiki. Poza jedną – logiką wyborczą.

Plus – umiejętność działań ponad podziałami

O ile dziwna postawa wobec nieżyjącego przeciwnika może oburzać, tak na uznanie zasługuje umiejętność współpracy ponad podziałami nawet z największymi przeciwnikami politycznymi. Na organizowanym przez prezydenta stolicy Kampusie Polska Przyszłości byli politycy PO, Polski 2050, lewicy, ale i prawicowy, współpracujący z PiS poseł Zbigniew Girzyński. Byli publicyści lewicowi, jak i prawicowi, jak dr Tomasz Terlikowski, przedstawiciele Klubu Jagiellońskiego. A gośćmi byli też politycy zagraniczni. Z niemieckiej CDU, ale także partii amerykańskich. Zarówno Demokraci, jak Republikanie. „Można powiedzieć, że nad kampusem unosił się biały dym” – mówił politolog, prof. Rafał Chwedoruk. Jego zdaniem Rafał Trzaskowski został namaszczony jako faktyczny lider opozycji i kandydat w nadchodzących wyborach prezydenckich.

Minus – (nie)logiczna polityka przestrzenna

Miasto szczyci się tym, że w stolicy prowadzona jest polityka proekologiczna, ograniczająca ruch samochodów, promująca zieleń. Ale to polityka często niekonsekwentna, krytykowana z różnych stron. Ograniczanie ruchu, by miało sens, musi iść w parze ze świetną komunikacją. Komunikacja w Warszawie nie jest zła, ale nierówna. Idealnie sprawdza się w relacjach podmiejskich. Nieźle między dzielnicami. Czasem fatalnie w ramach samych dzielnic. W kwestii zieleni – propozycje woonerfu na zabytkowej ulicy Środkowej na Pradze budziły ogromne kontrowersje, podobnie jak sadzenie bardzo wysokich drzew na pl. Pięciu Rogów. Z kolei sposób zazielenienia sąsiadującej ze Środkową ulicą Stalowej, gdzie drogowcy rozpłytowali beton i posadzili drzewa takie, jak rosły tam przed wojną, był wzorcowy. W tym kierunku powinna iść na przykład rewitalizacja pl. Teatralnego. Ale problem jest głębszy. Brakuje strategii przestrzennej. Złośliwi mogą też wypomnieć strefę relaksu, która powstała na zatłoczonym i zanieczyszczonym pl. Bankowym, nie bardzo wiadomo, komu służyła.

Plus – działania w trakcie pandemii

Prezydentura Rafała Trzaskowskiego przypadła na czas trudny także w skali globalnej. 24 lutego Rosja zaczęła bestialską, pełnoskalową inwazję na Ukrainę (nie piszemy, że zaczęła wojnę, bo wojna trwa od 2014 roku). A pod koniec 2019 roku w chińskim Wuhan naukowcy odkryli wirus SARS-COV-2. Zaczęła się pandemia COVID-19, do Polski i stolicy dotarła w marcu 2020 roku. Miasto poradziło sobie z pandemią. Na plus zaliczyć można choćby powstawanie dzielnicowych punktów testowania, czy koordynację szczepień. W tym wypadku, w przeciwieństwie do pomocy dla Ukraińców współpraca z rządem nie układała się idealnie. Przykładem są spory z wojewodą o Szpital Południowy. Ale generalnie, politykę lokalnego samorządu można ocenić pozytywnie. A samego Trzaskowskiego także za asertywność. Gdy wiceprezydent Paweł Rabiej pojechał sobie na wczasy w trudnym czasie pandemii, Trzaskowski nie miał skrupułów, by swojego zastępcy się pozbyć.

Minus – fatalne dziedzictwo, brak odcięcia od niego

Warszawą wstrząsała też afera czyścicieli kamienic, dwie awarie Czajki, gdzie nieczystości popłynęły do Wisły, a ostatnio problemy z łącznikiem między I a II linią metra. Choć w różnym natężeniu miejska opozycja i nieprzychylne media za te sprawy Trzaskowskiego atakowały. Szczególnie za sprawę Czajki. Ale w istocie za żadną z tych spraw prezydent nie odpowiada. Obciążają one konto jego poprzedniczki. Problemem Trzaskowskiego w tej kwestii jest fakt, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest z tej samej partii co on. Sam prezydent był w 2010 roku szefem jej kampanii w stolicy. Jego małżonka przez kilka lat pracowała w ratuszu. A już jako prezydent Trzaskowski jednoznacznie od poprzedniczki się nie odciął. W 2021 roku Jolanta Brzeska, bestialsko zamordowana działaczka ruchu lokatorskiego została honorowym obywatelem miasta Warszawa. Ale rok temu podobne wyróżnienie miasto przyznało Gronkiewicz-Waltz. Takiego odcięcia się bardzo brakuje.

Plus – zmiana podejścia do przedsiębiorców

Rafał Trzaskowski nie odciął się od Gronkiewicz-Waltz, ale w dwóch obszarach zmiana jest zasadnicza. Poszedł mocno w lewo, co stanowi kontrast z deklarującą (choć raczej nie praktykującą) konserwatyzm Hanną Gronkiewicz-Waltz. To jeden obszar. W drugim, zmiana jest wyraźnie na plus. Chodzi o przedsiębiorców. Polityka poprzedniczki obecnego prezydenta wobec lokalnych rzemieślników, czy kupców specjalnie przyjazna nie była. Ponurym symbolem rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz jest zniszczenie kupców z Kupieckich Domów Towarowych. Ale także awantura wokół przejść w podziemiach Dworca Centralnego. Czy w ogóle częste zamykanie, czy ograniczanie bazarków. Za Rafała Trzaskowskiego sytuacja jest daleka od ideału. Ale trzeba oddać, że klimat nieco się zmienił. Świąteczne jarmarki, czy uliczne akcje sprzedażowe, garażowe wyprzedaże stają się modne. Jest polityka wspierania tradycyjnego rzemiosła. Wreszcie – w czasie pandemii miasto obniżyło czynsze zmagającym się z problemami przedsiębiorcom. Krążył wtedy po mieście ponury, ale trafny żart. „Trzaskowski czynsze obniżył, rząd PiS je podwyższa, a pani Hania wysłałaby buldożery”.

Samorządowiec, czy lider krajowej opozycji?

Dziesięć obszarów, pięć ocenionych na plus, pięć na minus. Rafał Trzaskowski bez wątpienia mocno (naszym zdaniem za bardzo) skręcił ideologicznie w lewo. Prowadzi niekonsekwentną politykę wokół przestrzeni miejskiej. Przez lata nie umiał docenić nieżyjącego poprzednika. W dodatku kompletnie nie rozumie problemu z recydywą PRL. Ale trzeba przyznać, że doskonale radzi sobie z kryzysem. Międzynarodowym w sprawie Ukrainy i uchodźców. Umiał powiedzieć twarde nie wobec bezczelnych żądań zbrodniczej Federacji Rosyjskiej. Umiejętnie zarządzał miastem w pandemii. Zmienił fatalną politykę woebc rodzimych firm na może nie idealną, ale lepszą. Umie działać ponad podziałami i partnerzy np. z USA raczej w nim, a nie w Donaldzie Tusku widzą poważnego partnera i lidera polskiej opozycji. Tu pojawia się problem kolejny, który jednak wymyka się w kategorii ocen „plus”, „minus”. Powstaje bowiem dylemat, czy Trzaskowski jest bardziej samorządowcem i włodarzem stolicy, czy już politykiem ogólnopolskim. Na to pytanie musi chyba odpowiedzieć sobie on sam.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img