środa, 8 maja, 2024

Uważajmy na czworonogi! Trutka na szczury mogła ZABIĆ PIESKA

 

Mały piesek zatruł się na Gocławiu. Zjadł trutkę na szczury. Do takich sytuacji dochodzi często. Czasem – przez deratyzację, podczas której brak odpowiedniej akcji informacyjnej. Czasem przez celowe działanie trucicieli. Niezależnie od tego – uważajmy!

Trucie psów na zasadzie podawania im jedzenia nafaszerowanego trutką, bądź szkłem, czy gwoździami, jest w Warszawie niestety częste. Kilka dni temu policja informowała o zatrzymaniu trucicielki z Bemowa. Tym razem nieduża suczka zatruła się na Saskiej Kępie.

Wstrząsający wpisa na Facebooku

„Witajcie Sąsiedzi, chciałabym ostrzec mieszkańców Saskiej Kępy. Wczoraj mój pies zjadł trutkę na szczury, podłożoną na ul. Adampolskiej, między garażami. Na szczęście zjadła niewiele i udało się zadziałać na czas i uratować psa. Uważajcie proszę na swoich czworonożnych podopiecznych, szczególnie w tamtej okolicy.

Może jako społeczność Saskiej Kępy moglibyśmy coś z tym zrobić?

Co chwila słyszy się o podobnych sytuacjach! Czy ktoś wie, kto próbuje otruć nam psy? Wczoraj o mały włos nie straciłam członka mojej rodziny. Nie chcę bać się na spacerach o jej zdrowie i życie. Wierzę, że wspólnie możemy to zwalczyć!” – napisała użytkowniczka Facebooka. Po kilku godzinach edytowała wpis: „Jest jeszcze Pani, której piesek otruł się dziś tą samą trutką, na Saskiej Kępie w okolicach Kanału Gocławskiego! Proszę uważać!” – dodała. Uważać na pewno trzeba, choć jak zaznaczali niektórzy komentujący, suczka użytkowniczki nie musiała paść ofiarą ludzi, działających aby otruć psy. „Sprawcą” mogła być bowiem… spółdzielnia, bądź administracja terenu. A trutka była wyłożona w ramach deratyzacji.

Uważać na pupili

Świadczy o tym sam wygląd trutki, nie była to trucizna wsadzona do karmy dla zwierząt, ale zwyczajna trutka, wykładana na gryzonie. – Szczerze mówiąc, jako dla właścicielki psa nie ma dla mnie znaczenia, czy trutkę wyłożył ktoś, kto nienawidził psów, czy dozorca. Jeśli jest deratyzacja, należy ostrzegać mieszkańców. I skoro ja nie wiem, że taka akcja była, i nie wie zapewne właścicielka pieska, który się zatruł, to znaczy, że akcja informacyjna jest źle przeprowadzona. Poza tym trucie psów przez ładowanie jakiegoś świństwa do karmy też się zdarza dość często, nie tylko na Grochowie, czy Saskiej Kępie – mówi Edyta, mieszkanka Gocławia. Warto przypomnieć, że z powodu epidemii wścieklizny na Pradze-Południe obowiązuje zakaz wyprowadzania psów i wypuszczania kotów.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img