wtorek, 7 maja, 2024

Nikt nie zasługuje na systemowe dręczenie

Jedną z patologii naszego wymiaru sprawiedliwości są przeładowane i nadużywane areszty śledcze. Za sytuację odpowiadają politycy wszystkich opcji, którzy mogąc, sytuacji nie chcą zmienić. Opozycyjni wobec obecnej władzy sędziowie, którzy lekko szastali decyzjami o aresztowaniach. I podlegli ministrowi sprawiedliwości prokuratorzy, którzy o areszty występują i zabiegają. A u podłoża wszystkiego stoi niewydolny system oraz wygodnictwo i lenistwo prokuratorów i sędziów.

Sprawa jest prosta. Ktoś jest podejrzany o dokonanie przestępstwa. Policja zatrzymuje go na maksymalnie 48 godzin. Prokurator (albo policjant pod jego nadzorem) delikwenta przesłuchuje. Jak są podstawy – podejrzany słyszy zarzuty. Musi się to stać w 24 godziny. Potem sprawa trafia do Sądu.  A sąd aresztuje na jakiś okres – do trzech miesięcy. Z tym, że w praktyce często wygląda to inaczej.

Procedury określone

Areszt powinien mieć uzasadnienie. Tymczasem zdarzało się, że sędziowie olali naprawdę groźnych przestępców i nie aresztowali ich. Albo do aresztu trafiali ludzie niewinni (to akurat zawsze może się zdarzyć) ale też za przewinienia, za które nie powinno ich to spotkać. To jedna sprawa. Drugą jest długość aresztowania. Bo procedura też jest teoretycznie jasna. Prokuratura ma trzy miesiące na przeprowadzenie śledztwa. I sporządzenie aktu oskarżenia. Jak skieruje go do sądu, osadzony z zarzutami staje się oskarżonym. I w sądzie toczy się proces. W normalnych państwach (a w Polsce czasami) taki proces prowadzony jest w sposób ciągły. To znaczy dzień w dzień odbywają się rozprawy (poza weekendami). Rozprawa trwa jak jest skomplikowana czasem i dwa miesiące, ale toczy się szybko, w końcu następuje wyrok. Skazujący – oskarżony ponosi karę. Uniewinniający – jest niewinny. Oczywiście są procedury odwoławcze, apelacje etc. W Polsce to działa znacznie dłużej, procesy są przewlekłe. Trwają i latami.

Przed wyrokiem nie są winni

Co w takiej sytuacji z aresztantem? Tu procedury są jasne. Jeśli są uzasadnione przypadki i prokurator nie wyrabia się z aktem oskarżenia, może wystąpić o jego przedłużenie. Maksymalnie o trzy miesiące. Bywają jednak areszty wydobywcze trwające i po kilka lat… Obie patologie – trzymanie ludzi w aresztach zbyt długo, jak i trzymanie w nich ludzi podejrzanych o drobne przestępstwa, nie powinny mieć miejsca. Żeby było jasne – nie chodzi o pobłażliwość wobec przestępców. Przeciwnie – kary za niektóre rodzaje przestępstw powinny być wręcz zaostrzone. Chodzi o traktowanie ludzi przed wyrokiem. W tym czasie każdy, nawet oskarżony formalnie jest niewinny. Załóżmy, że ktoś jest faktycznie niewinny, ale zostaje pomówiony. Trafia do aresztu. Zazwyczaj traci pracę, często rzutuje to na jego życie osobiste. A jeśli w dodatku sąd na wniosek prokuratora areszt przedłuża w nieskończoność, to się wydłuża do kilku lat. Bywa, że i rozpadają się rodziny.

Patologiczne lenistwo

Patologie są jak wspomnieliśmy dwie – areszt wydobywczy, czyli przedłużany w nieskończoność oraz nadużywanie samej instytucji tymczasowego aresztowania. Zbyt częste orzekanie środka zapobiegawczego. I wynika to często z… LENISTWA. Tak, bo bywa, że prokuratorowi, prowadzącemu śledztwo po prostu nie chce się wzywać co jakiś czas delikwenta na przesłuchanie. W celi ma go dyspozycyjnego, może przywieźć w każdej chwili. Sędzia bywa zmęczony, nie chce mu się wczytywać w obszerne tomy akt. I klepie trzymiesięczny areszt. Potem bezmyślnie areszt ten przedłuża. Jak to jest w Polsce? W ostatnich latach nieznacznie poprawiła się sytuacja jeśli chodzi o areszty wydobywcze. Ale nie znaczy, że ich nie ma. Są, dotyczą czasem medialnych spraw. Za to niepokojąco wzrasta liczba aresztów w ogóle, o czym mówią cytowane niedawno w naszym serwisie dane Warsaw Enterprise Institute. Poziom był najwyższy w 2001 roku, potem spadał, teraz znów rośnie. Sytuację zdecydowanie należy zmienić.

Areszt w wypadku najcięższych przestępstw

Przede wszystkim areszt powinien być orzekany w przypadku podejrzanych TYLKO o CIĘŻKIE przestępstwa. Takie, przy których zagrożone jest wyłącznie życie i zdrowie innych. Zabójstwo, rozbój, kradzież rozbójnicza, kradzież z włamaniem, usiłowanie zabójstwa, gwałt, usiłowanie gwałtu, pedofilia, etc. Chodzi o chronienie ludzi przed osobą formalnie wciąż niewinną, ale POTENCJALNIE GROŹNĄ. W przypadku osób podejrzanych nawet o ciężkie przestępstwa, wystarczyłoby poręczenie majątkowe. Ewentualnie dozór elektroniczny, który potrafi być uciążliwy, ale nie musi kogoś od razu eliminować ze społeczeństwa, a pozwala kontrolować. Wreszcie – idealne byłoby wprowadzenie zasady jasnej – trzy miesiące i MUSI ruszyć proces. I jak już ruszy – prowadzony jest dzień w dzień. Aż do zakończenia. Powinna być też gradacja – pierwszeństwo miałyby procesy oskarżonych o najcięższe zbrodnie, tych, u których areszt jest uzasadniony. Każdy zasługuje na uczciwy proces. Jak jest winny, na surową karę. Ale nikt nie zasługuje na systemowe dręczenie. A tak w Polsce niestety często się dzieje.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img