poniedziałek, 29 kwietnia, 2024

LEWOZALEŻNI. Na chłodno o debiucie Paulo Sousy

U Beenhakkera zaskoczyło w meczu nr 5, z Portugalią. U Nawałki w meczu nr 9, z Niemcami. U Sousy musi zaskoczyć w meczu nr 6 – ze Słowacją i nr 7 z Hiszpanią, na inaugurację mistrzostw Europy. Wtedy wszyscy będziemy zadowoleni. Czy jest na to szansa po tym, co zobaczyliśmy w pierwszych trzech spotkaniach?

W kadrze Jerzego Brzęczka potencjał Roberta Lewandowskiego nie jest na razie tak wykorzystywany, jak za kadencji Adama Nawałki fot. fot. By Екатерина Лаут – https://www.soccer.ru/galery/1054340/photo/731382, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=70079150

Bez wątpienia debiut portugalskiego szkoleniowca był trudny, bo od razu Paulo Sousa został rzucony na głęboką wodę. Musiał grać nie mecze towarzyskie, ale spotkania eliminacji mistrzostw świata. Jednocześnie od razu chciał zmieniać taktykę. Kibicowska Polska podzieliła się na obozy. Obiektywnie patrząc – selekcjoner nie ustrzegł się błędów, widać też jednak parę pozytywów. Choćby taki, że odblokował się Robert Lewandowski. Z drugiej strony, odniósł w łatwiejszym meczu kontuzję i nie zagrał w najtrudniejszym, na Wembley. A zamiast zakładanych minimum sześciu punktów, są cztery, co na starcie eliminacji bardzo utrudnia drogę na mundial. Prawdziwy test jednak przypadnie na mistrzostwa Europy w czerwcu.

 

Na początku przypomnienie – Leo Beenhakker, który jako pierwszy wprowadził Polskę na mistrzostwa Europy i wygrał z Portugalią, po chyba najlepszym meczu w tym stuleciu, zaczął osiągać dobre wyniki i zadowalającą grę dopiero w piątym spotkaniu – właśnie z Portugalią. Wcześniej była towarzyska porażka z Danią, blamaż z Finlandią (już w eliminacjach mistrzostw Europy), remis z Serbią po może nie najgorszym meczu, ale potem jeszcze było wymęczone, po beznadziejnej grze zwycięstwo z Kazachstanem. Dopiero potem była świetna gra z Portugalią, udane eliminacje i awans na Euro.

Adam Nawałka pierwsze mecze miał fatalne. Zaskoczył dopiero w spotkaniu nr 9, gdy kadra odniosła historyczne zwycięstwo z Niemcami na Stadionie Narodowym. Potem były kapitalne spotkania eliminacyjne. Awans na turniej, a tam o krok od strefy medalowej (odpadnięcie po karnych z Portugallią w ćwierćfinale). To jedyny sukces w wielkim turnieju od lat 80-ych, nie licząc olimpijskiego srebra z roku 1992, ale na igrzyskach grała młodzieżówka. Potem kadra Nawałki osiągnęła swój szczyt – w kapitalnym meczu z Rumunią, następnie było gorzej. Jednak wciąż strzelała dużo bramek, Lewy bił rekordy strzeleckie, w widowiskowym stylu udało się awansować na mundial, choć raziło, że po dobrych pierwszych połowach w drugich kadra często fundowała nam nerwówkę. Na mundialu była porażka. Ale ogólnie bilans jest bardzo na plus.

Cofnijmy się do początku stulecia. Jerzy Engel, który wprowadził kadrę po 16 latach do mistrzostw Świata przez pół roku nie mógł wygrać meczu, a niemoc strzelecka stała się nawet treścią piosenki Kazika. A jednak – wspaniałe eliminacje, awans, porażka na turnieju, ale ogólnie kadencja na plus.

Sousa czasu na eksperymenty nie miał. Od razu musiał powołać kadrę na mecze eliminacyjne. Gra nie zachwyciła. W meczu z Węgrami zaledwie zremisowaliśmy 3:3. Pierwsza połowa fatalna, początek drugiej też. Dopiero około 60 minuty wprowadzeni po przerwie piłkarze – Kamil Jóźwiak, Krzysztof Piątek i Kamil Glik uporządkowali grę. Glik potwierdził, że jest filarem obrony, Piątek strzelił kontaktową bramkę po zagraniu i ładnej akcji Jóźwiaka. Na 2:2 wyrównał sam Jóźwiak. Potem chwila nieuwagi sprawiła, że Biało-Czerwoni znów przegrywali. Jednak niezawodny Robert Lewandowski wyrównał. Chwilę potem cudownie strzelił nożycami, niestety – o kilka centymetrów piłka minęla bramkę.

Mecz z Andorą, jednym z Outsiderów grupy w naszym serwisie internetowym skomentowaliśmy – skutecznie, planowo, ale bez stylu. Polska wygrała pewnie 3:0, jednak pierwsza połowa znów była tragiczna. Dwie bramki strzelił Lewy i… tuż przed planowaną zmianą doznał kontuzji. Na Wembley Polacy jechali bez lidera.

Tam nie było blamażu (a wielu spodziewało się 0:5), ale też pierwsza połowa słaba, wyrównanie po pressingu, piękny gol Modera i fatalna strata bramki w końcówce. Szkoda remisu, ale chyba zaciemniłby obraz. 4 punkty to to, na co drużyna w pierwszych meczach zasłużyła. Znacznie poniżej oczekiwań. O pierwsze miejsce w grupie będzie bardzo ciężko. Na baraże jest spora szansa. Minusem debiutanckich spotkań Paulo Sousy były fatalne pierwsze połowy, głupie błędy, momentami bojaźliwość w grze. Plusem odważne wprowadzanie młodych, udane zmiany zawodników, i, o czym wielu zapomina, odblokowanie Roberta Lewandowskiego. Najlepszy napastnik świata w dwóch meczach zagrał, strzelił trzy gole. U Adama Nawałki „Lewy” był superstrzelcem, u Brzęczka strzelał znacznie rzadziej. Teraz „potwór powrócił” jednocześnie widzimy, jak bardzo kadra zależna jest od jej kapitana. Określenie „Lewozależni” jest jak najbardziej aktualne. A Paulo Sousa? No cóż, u Beenhakkera zaskoczyło w meczu nr 5, z Portugalią. U Nawałki w meczu nr 9, z Niemcami. U Sousy musi zaskoczyć w meczu nr 6 – ze Słowacją, na inaugurację mistrzostw Europy. Wtedy wszyscy będziemy zadowoleni.

Biało-Czerwoni w eliminacjach mistrzostw świata:

3:3 z Węgrami

3:0 z Andorą

1:2 z Anglią

4 miejsce w grupie, z 4 punktami

Mecze na mistrzostwach Europy:

14 czerwca – Polska – Słowacja

19 czerwca – Hiszpania – Polska

24 czerwca – Polska – Szwecja

 

 

 

 

 

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img