W Legii jak w każdym klubie zawsze był zawodnik, który nie musiał być najwybitniejszy piłkarsko, ale przez swoje zaangażowanie, rolę w drużynie stawał się prawdziwą legendą klubu. W latach 50 i 60 było wiele gwiazd, choćby Ernest Pohl. Ale on na przykład grał potem w Górniku. A więc prawdziwą legendą z tego czasu jest Lucjan Brychczy, który w klubie pozostał już na stałe. A i piłkarzem był wybitnym.
Potem był oczywiście Kaka, czyli Kaziu Deyna. Fenomenalny technik, strateg i taktyk na boisku, rozgrywający jakiego ani wcześniej ani później polska piłka nie miała. To najlepszy piłkarz w historii i Legii, i polskiej piłki nożnej.
W latach 80. Ulubieńcem był Dziekanowski a potem oczywiście Roman Kosecki. Ciągnął drużynę w trudnych czasach. Potem Wojciech Kowalczyk – za mecze z Sampdorią, ale tez za to, że był chłopakiem z Warszawy, „swoim”.
Legia lat 90-ych to w ogóle potęga i ekipa z charakterem, uwielbiany przez kibiców był choćby kapitan, Leszek Pisz.
Z obcokrajowców na pewno legendą jest już Miro Radović no i oczywiście Artur Boruc, który wrócił do klubu po wielu latach. Dotrzymując słowa o grze w Legii do końca.
(JZ)