piątek, 26 kwietnia, 2024

Na spór o rowery i samochody czas przyjdzie po pandemii

Przemysław Harczuk

Osobiście nie jestem fanem „urowerowiania” miasta, a jestem wręcz wrogiem sposobu,  w jaki to „urowerowianie” w stolicy wygląda. Po prostu – urzędnicy zdają się nie mieć żadnej wizji. Z jednej strony wprowadzono rowery miejskie, które zyskały popularność, z drugiej nie ma konkretnej decyzji – czy miasto ma iść w kierunku metropolii przyjaznej kierowcom aut, czy rowerzystom i pieszym, czy może stworzyć jakiś system pośredni (ale system, na zasadzie uporządkowanej). W stolicy panuje w tym względzie chaos. Jeżeli chcemy zamykać ulice, centrum, to musimy mieć komunikację miejską na bardzo wysokim poziomie, tego brakuje. Ale to są uwagi na „normalny czas”. W czasie pandemii trzeba się zastanowić co jest najlepsze dla bezpieczeństwa ludzi. I bez wątpienia są to ruch pieszy, rowerowy, samochodowy. Rowery miejskie nie są bezpieczniejsze epidemicznie od aut, ale bez wątpienia są bezpieczniejsze od autobusów. Z drugiej strony – czy stoją, czy jeżdżą, kosztują miasto krocie. Ale też – jeśli miasto żąda od państwa zgody na rowery miejskie, powinno też uwzględnić apele kierowców o zniesienie płatnego parkowania. Czas na dyskusję o polityce wobec rowerzystów, kierowców i pieszych przyjdzie po ustaniu pandemii. (hp).

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img