niedziela, 28 kwietnia, 2024

Dr Tomasz Terlikowski: Jeśli mamy się czegoś uczyć od prymasa, to właśnie tego

Największą nauką z beatyfikacji prymasa mogłoby być przypomnienie, że należy brać to, co najlepsze z tradycji katolickiej, ale nie da się zrekonstruować 1:1 tego, co było dawniej. Tak, jak w latach 50-ych nie dało się odtworzyć katolicyzmu przedwojennego, tak dziś nie da się odtworzyć katolicyzmu z lat  90-ych.

fot. Facebook.com

Niewątpliwie Prymas kard. Stefan Wyszyński to ktoś, kto zrekonstruował i uratował Kościół katolicki w Polsce w latach 50. i 60. Dał Polsce i Kościołowi polskiemu nowe, bardzo mocne życie. Co do tego nie ma wątpliwości. Wziął to, co najlepsze z polskiego ludowego katolicyzmu, i nie tylko ludowego, bo także inteligenckiego. Pamiętajmy, że działo się to po gigantycznej  traumie przesunięcia granic, gdy dwa spośród czterech  najważniejszych polskich miast, Lwów i Wilno znalazły się poza granicami kraju a trzecie, Warszawa, zostało zniszczone, a przy czwartym postawiono Nową Hutę. Gdy miliony ludzi zabrano ze swoich domów i przesiedlono na ziemie odzyskane. Prymas Wyszyński skonstruował Kościół na nowo. Ale pamiętajmy, że Kościół był wtedy inny. I jeśli mamy się czegoś uczyć od Prymasa Tysiąclecia, to właśnie tego, że nie wolno patrzeć wyłącznie w przeszłość. On nie rekonstruował katolicyzmu przedwojennego. Należy zostawić to, co najlepsze z tradycji, ale nie da się odtworzyć dziś Kościoła z lat 70-ych, 80-ych. I gdyby taką naukę udało się wyciągnąć z prymasa – to by była wspaniała rzecz. Czy tak się stanie – nie wiem. Oczywiście bardzo cieszy  mnie to, że Prymas Polski, kard. Stefan Wyszyński trafi na ołtarze. Że kolejny z wielkich hierarchów będzie wśród błogosławionych. To bardzo istotne, natomiast jestem sceptycznie nastawiony co do doszukiwania się dodatkowych znaczeń w wydarzeniach takich jak beatyfikacja. Jeśli coś ma z niej wyniknąć na przyszłość – to przede wszystkim nauka, że Kościół musi reagować, brać to, co najlepsze z tradycji, bo głupotą przecież byłoby z tego zrezygnować, ale jednocześnie nie da się jeden do jednego zaszczepić tego, co było dawniej. Nie ma powrotu do katolicyzmu z lat 70-ych i 80-ych. Tak, jak nie było w latach 50-ych powrotu do katolicyzmu przedwojennego.

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img