wtorek, 30 kwietnia, 2024

Gigantyczna niewiadoma. Przed drugą turą

Ciężko na podstawie pierwszej tury prognozować ostateczny wynik drugiej. Są przesłanki zdecydowanie na korzyść obecnego prezydenta Andrzeja Dudy, są dane wskazujące na prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Po brutalnej kampanii wynik będzie się ważył do ostatniej chwili.

fot. Marcin Białek/Wikipedia By Marcin Białek – Praca własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=16823300

Za Andrzejem Dudą różnica między nim, a Rafałem Trzaskowskim. Tak duża różnica między dwoma kandydatami w pierwszej turze była tylko w roku 1990, gdy w dogrywce mierzyli się Lech Wałęsa ze Stanisławem Tymińskim.

Drugą przesłanką wskazującą na wygraną obecnego prezydenta jest fakt, że uzyskał on najlepszy wynik w pierwszej turze od czasu startu Lecha Wałęsy w roku 1990 (nie licząc elekcji z roku 2000, ale wtedy Aleksander Kwaśniewski wygrał w pierwszej turze. Spośród kandydatów, którzy muszą być w dogrywce, PAD pobił rekord).

Przesłanka trzecia – do tej pory tylko raz zdarzyło się, że kandydat, który wygrał w pierwszej turze, nie został prezydentem. W roku 2005 pierwszą turę wygrał Donald Tusk, a prezydentem został Lech Kaczyński.

Przesłanka czwarta – w wyborach była ogromna frekwencja. Jednak – głównie w dużych miastach, gdzie zazwyczaj głosuje elektorat liberalny. A więc potencjał do zmobilizowania wyborców w mniejszych miejscowościach ma urzędujący prezydent. Jednocześnie duża różnica między kandydatami może – wg części ekspertów – podziałać demobilizująco na elektorat wielkomiejski.

Są też przesłanki wskazujące na większe szanse Rafała Trzaskowskiego:

Pierwsza – zsumowanie elektoratów kandydatów, którzy zajęli w wyborach dalsze miejsca. Wyborcy trzeciego Szymona Hołowni w przeważającej większości poprą Trzaskowskiego. Wyborcy Krzysztofa Bosaka są – co widać po wpisach na forach społecznościowych, podzieleni. Podobnie sympatycy Kosiniaka-Kamysza i wyborcy mniej znanych kandydatów. Sympatycy Roberta Biedronia na pewno zagłosują za Trzaskowskim. Zsumowanie elektoratów wskazuje na remis, z delikatnym wskazaniem na Rafała Trzaskowskiego.

Druga – komfort psychiczny. Choć Trzaskowski traci do Dudy, cel nr jeden, jaki był przed nim stawiany, został osiągnięty. Prezydent stolicy uzyskując 30 proc. i wchodząc do drugiej tury uchronił własne środowisko polityczne przed wielką kompromitacją, na którą zanosiło się w czasie, gdy kandydatką była Małgorzata Kidawa-Błońska. Uratował nie tylko Koalicję Obywatelską, ale też cały obóz liberalny, który znajdował się w rozsypce. Niczego nie musi – chce. Jeśli nie wygra, ale dostanie wynik powyżej 40 proc. i tak będzie to uznane za sukces. Andrzej Duda po prostu musi zwyciężyć, porażka nawet minimalna przyśpieszy rozpad obozu dobrej zmiany. Ale przede wszystkim doprowadzi do upadku frakcji prezydenta, którą Andrzej Duda wewnątrz obozu buduje.

Trzecia – podziały i korozja w obozie rządowym są faktem. I nawet wygrana Andrzeja Dudy nie odwróci pewnego trendu. Nie wszyscy w obozie prezydenta chcą pracować na jego zwycięstwo. Z kolei niektóre akcje medialne śmieszne stawały się nawet dla twardych zwolenników.

Czwarta – widać w samym elektoracie PiS pewne zmęczenie i mobilizację znacznie mniejszą niż w elektoracie drugiej strony. W sytuacji, gdy liczy się każdy głos, może mieć to znaczenie.

Wynik wyborów pozostaje więc sprawą otwartą.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img