poniedziałek, 13 maja, 2024

Z legendami w składzie, przez legendy rozgromieni. Pierwsze podejście

Z jednej strony legendy polskiej piłki – Lucjan Brychczy i Ernest Pol, z drugiej jeden z najwybitniejszych piłkarzy w dziejach, Alfredo Di Stéfano. W rywalizacji o awans na pierwsze mistrzostwa Europy los sparował Polaków z Hiszpanami.

Tuż przed II wojną światową polska piłka wdarła się do światowej czołówki. Biało-Czerwoni bez największej gwiazdy, Ernesta Wilimowskiego, zajęli czwarte miejsce na Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie w roku 1936. Z Wilimowskim w składzie rozegrali legendarny, choć przegrany mecz z Brazylią na Mistrzostwach Świata we Francji w roku 1938 (5:6). Po wojnie zostały zgliszcza. Koniec lat 40. to serie porażek, w tym kompromitująca z Duńczykami 0:8, do dziś najwyższa klęska w historii. Do Mistrzostw Świata 1950 roku Polacy w ogóle się nie zgłosili, z kwalifikacji MŚ 1954 Polski Związek Piłki Nożnej drużynę ze strachu przed kompromitacją wycofał. Biało-Czerwoni wylosowali bowiem Węgrów – wówczas najmocniejszą drużynę na świecie.

Jednak już cztery lata później w kwalifikacjach Polacy nie tylko wzięli udział, ale rozegrali chyba najlepsze eliminacje spośród tych, niezakończonych awansem. Rozegrali niezapomniane pojedynki z ZSRR, w tym wygrany na Stadionie Śląskim w Chorzowie 2:1. O awansie decydowało trzecie spotkanie, zakończone wygraną i awansem sowietów. Jednak były nadzieje, że drużyna, która otarła się o awans pokaże klasę w kolejnych latach. Szansą był start w eliminacjach do nowych rozgrywek – Pucharu Europy Narodów, czyli mistrzostw Europy. Los znów nie był łaskawy. Biało-Czerwoni wylosowali Hiszpanów – spośród startujących w kwalifikacjach drużyny najmocniejszej (kilka, jak RFN, Anglia, czy Szwecja nie startowało). W polskim zespole nie było już wprawdzie Gerarda Cieślika, bohatera starcia z ZSRR, ale wciąż występowali piłkarze wybitni, jak Ernest Pol, czy Lucjan Brychczy. 28 czerwca 1959 roku na murawę Stadionu Śląskiego w Chorzowie wybiegły jedenastki Polski i Hiszpanii.

Bez kompleksów, ale i bez szans

Goście byli niekwestionowanym faworytem, ale Polacy zagrali bez kompleksów. I w 34 minucie zapachniało sensacją. Gola dla gospodarzy zdobył Ernest Pol. Prowadzenia Orłom nie udało się utrzymać do przerwy. W 41 minucie wyrównał Luis Suárez. A dwie minuty później na prowadzenie gości wyprowadził Alfredo Di Stéfano. Po przerwie najpierw w 51 minucie Suárez a w 53 minucie Di Stéfano podwyższyli wynik. Zapachniało kompromitacją, honorowe trafienie zaliczył jednak Lucjan Brychczy. Rewanż to spektakl jednego aktora – Hiszpanie nie dali Biało-Czerwonym szans, wygrywając 3:0. Strzelanie zaczął w 30 minucie Di Stéfano, w drugiej połowie wynik podwyższyli Enrique Gensana i Francisco Gento. W dwumeczu 7:2 wygrali Hiszpanie, i awansowali do kolejnej rundy eliminacji. Tam odpadli po walkowerze z ZSRR. Polacy na mocny zespół poczekać musieli do lat 70. XX wieku. A na awans na mistrzostwa Europy jeszcze dłużej.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img