poniedziałek, 13 maja, 2024

Polityczna „bomba w górę”. Początek wyścigu w stolicy

Najprawdopodobniej 7 kwietnia mieszkańcy Warszawy wybiorą prezydenta stolicy, radnych miasta, sejmiku wojewódzkiego i poszczególnych dzielnic. Kto wystartuje w wyścigu o prezydenturę?

Start zapowiedział już Rafał Trzaskowski. Urzędujący prezydent jest w liberalnej stolicy faworytem. Otwarte jest jednak pytanie o to, czy wygra w pierwszej turze, czy będzie konieczna dogrywka. Trwają dyskusje w Prawie i Sprawiedliwości. Na giełdzie nazwisk pojawiają się cztery nazwiska Byłego wojewody Tobiasza Bocheńskiego, byłej minister sportu Danuty Dmowskiej-Andrzejuk. Także burmistrza Pragi-Północ Pawła Lisieckiego, czy byłego wiceministra sprawiedliwości Sebastiana Kalety.

Giełda nazwisk

Jeszcze do niedawna wydawało się pewne, że wystartuje Tobiasz Bocheński. Były wojewoda mazowiecki miał „przejść bojowy chrzest” w rywalizacji o prezydenturę stolicy. Potem wystartować w wyborach prezydenta RP, powtórzyć sukces Andrzeja Dudy. Jak wynika z ostatnich doniesień szanse na nominację Bocheński wciąż ma. Jednak w ostatnich tygodniach jego notowania na Nowogrodzkiej nieco spadły. Zdecydowanie w górę poszły za to akcje Danuty Dmowskiej-Andrzejuk, byłej mistrzyni świata w szermierce i byłej minister sportu. W kuluarach przewija się też nazwisko Sebastiana Kalety, wiceministra sprawiedliwości w rządzie Zjednoczonej Prawicy, polityka Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry i Pawła Lisieckiego – byłego posła, od stycznia ponownie burmistrza Pragi-Północ. Jego start może być opłacalny w sytuacji, jeśli PiS postawi na regionalność, prawicowość i wspieranie małego biznesu. Wystawienie Kalety miałoby z kolei sens w kontekście walki o najtwardszy elektorat. Jeżeli chodzi o jak najlepszy wynik, doprowadzenie do drugiej tury, partia spróbuje postawić na kogoś innego niż przedstawiciel Suwerennej Polski.

Były wojewoda sobie zaszkodził?

W kontekście walki o centrowy elektorat Tobiasz Bocheński mógł sobie zaszkodzić ostrą formą swojej dymisji (stwierdził, że każdy dzień funkcjonowania jako urzędnik podlegający Donaldowi Tuskowi, byłby dla niego dyshonorem). Jak podkreślają w kuluarach sami PiS-owcy, słowa o dyshonorze były dobre pod twardy elektorat, tymczasem w tak trudnym mieście jak Warszawa kandydat powinien być młody, koncyliacyjny. Stąd wzrosły akcje Dmowskiej-Andrzejuk. Start Lisieckiego (jeśli faktycznie są takie plany, na razie są to jedynie doniesienia „Gazety Wyborczej”), dawałby z kolei szansę na pozyskanie wyborców Konfederacji (Lisiecki był przed laty w Unii Polityki Realnej). W wyborach wystartuje najpewniej kandydat lewicy, być może w porozumieniu z ruchami miejskimi. Wielką niewiadomą jest zachowanie Trzeciej Drogi. Cele każdej z formacji będą inne i tak, jak dla KO porażką byłoby mało wyraziste zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, tak dla PiS-u „dobrym wynikiem” byłoby wejście do drugiej tury i nieznaczna w niej porażka.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img