Prawie 3 promile alkoholu w organizmie, to na pewno nie jest ilość, jaką można tłumaczyć tym, że spożywało się dzień wcześniej, a alkohol „nie zdążył wyparować”. Ten człowiek musiał za kierownicę wsiąść bezpośrednio po spożyciu i to ogromnej ilości. Potem jechał ulicami Piaseczna.
Pijani kierowcy to prawdziwa plaga. Gdy ktoś wsiada za kółko bezpośrednio po spożyciu, jest potencjalnym zabójcą i samobójcą. Bywa, że dla osób uzależnionych właśnie przyłapanie na jeździe po alkoholu (oby tylko przyłapanie, a nie wypadek), jest katharsis. Momentem uświadomienia, że mają problem z nałogiem. Zdarza się też, że na jeździe po spożyciu przyłapani są kierowcy, którzy pili alkohol na przykład dzień wcześniej. Czują się trzeźwi, tymczasem „coś zostało” z poprzedniego dnia. Jednak w takich sytuacjach ilość ujawnionego alkoholu jest niewielka, na granicy dopuszczalności. Zupełnie inaczej było w przypadku mężczyzny, który w ostatni weekend jechał ulicami Piaseczna.
Jak informuje Komenda Stołeczna Policji, w sobotni wieczór funkcjonariusze zwrócili uwagę na kierującego audi, który jechał ulicą Chyliczkowską w Piasecznie. Jego sposób poruszania się po drodze wyraźnie wskazywał, że może on być pod wpływem alkoholu. Policjanci zatrzymali kierującego. Badanie alkomatem wykazało, że 31-latek ma w wydychanym powietrzu blisko 3 promile alkoholu! To nie jest ilość, jaka może wystąpić u osoby, która piła dzień wcześniej i źle oceniła swoje możliwości następnego dnia. Ten człowiek musiał wejść do samochodu bezpośrednio po wybiciu ogromnej ilości trunku. Mężczyzna trafił do policyjnej celi, w której spędził noc z soboty na niedzielę. Funkcjonariusze zatrzymali mu prawo jazdy, a pojazd odholowali na parking depozytowy – relacjonuje policja. Gdy mężczyzna wytrzeźwiał, usłyszał zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości. Grozi za to kara do 3 lat pozbawienia wolności – podsumowuje policja.