niedziela, 12 maja, 2024

Covid, grypa, zapalenia zatok. Chorujemy i leczymy się sami, niestety źle

Wrócił COVID. W bardziej zaraźliwej, na szczęście łagodniejszej odmianie. W gabinetach pełno jest przypadków sezonowej grypy, najwięcej zapalenia zatok. Spora grupa osób leczy się sama, niestety popełnia przy tym błędy – alarmują lekarze.

Covid stał się chorobą sezonową. Przechodzimy ją lżej niż parę lat temu, ale łatwiej można ją złapać. W warszawskich gabinetach nie ma dnia bez pacjenta z COVID-19, są też jednak częste przypadki zapalenia zatok, grypy typu B. Od czwartku, 6 grudnia, wszystkie osoby powyżej 12. roku życia mogą się już zaszczepić szczepionką zmodyfikowaną na podwariant koronawirusa Kraken. Skierowania zostały automatycznie wystawione przez system i są dostępne na Internetowym Koncie Pacjenta. Powinny z nich skorzystać zwłaszcza te osoby, które mają wiele chorób współistniejących i zakażenie koronawirusem może być dla nich szczególnie niebezpieczne. Jak wskazuje specjalista medycyny rodzinnej Michał Domaszewski, w tej chwili obok COVID-19 w lekarskich gabinetach dominują grypa i zapalenie zatok. Dostępność różnego rodzaju testów pomaga postawić właściwą diagnozę i wdrożyć odpowiednie leczenie. – Polacy często leczą się sami, ale przeważnie robią to źle – zauważa ekspert.

Najwięcej zapalenia zatok

„W tej chwili jest najwięcej przypadków zapalenia zatok. COVID-19 też jest prawie codziennie – to jeden–dwa przypadki na każdych 30–40 pacjentów. Ostatnio pojawiła się też grypa B, która jest rzadszą odmianą. Powinna stanowić ok. 20 proc. przypadków, większość to powinna być grypa A. Okazuje się, że jest inaczej. U mnie w gabinecie jest tylko grypa B – mówi Michał Domaszewski, specjalista medycyny rodzinnej, założyciel sieci Ambasadorzy Zdrowia. Podkreśla, że to nie są ciężkie przypadki. – Wszystkie są do wyleczenia, choć jeżeli ktoś ma dużo chorób współistniejących, to może być trudne. Natomiast w większości to są typowe objawy przeziębienia, trochę mniej charakterystyczne dla grypy. Bardziej katar, niż ból mięśni i wysoka gorączka – mówi ekspert w rozmowie z Agencją Newseria. Od początku sezonu jesienno-zimowego tradycyjnie rośnie liczba zachorowań na grypę i COVID-19. Według lekarzy ten patogen prawdopodobnie zostanie w społeczeństwie już na stałe. Wzrost liczby zachorowań w okresach przeziębieniowych będzie standardem.

Drastyczny wzrost

Według statystyk w Polsce od września widoczne jest stopniowe narastanie kolejnej fali zakażeń. W środę 6 grudnia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o stwierdzeniu 3,4 tys. przypadków koronawirusa SARS-CoV-2. We wtorek było ich ponad 4 tys. i była to największa liczba od ponad ośmiu miesięcy. Rzeczywiste statystyki mogą być jednak znacznie wyższe. Część pacjentów choruje i leczy się w domach, nie robiąc testów. Lekarze spodziewają się nadejścia kolejnej, znacznie poważniejszej fali zakażeń. Apelują o ponowne noszenie maseczek, szczególnie w przychodniach i ośrodkach zdrowia, z których część sama wprowadziła już taki obowiązek. Zwłaszcza że nowy podtyp SARS-CoV-2 – Kraken (XBB.1.5) – jest bardziej zakaźny niż poprzednik. 6 grudnia br. ruszyły szczepienia kolejnymi dawkami szczepionki przeciw COVID-19. Wszystkie osoby powyżej 12. roku życia mogą się już zaszczepić szczepionką zmodyfikowaną na ten podwariant koronawirusa. Skierowania na szczepienie zostały automatycznie wystawione przez system i powinny być już dostępne na Internetowym Koncie Pacjenta.

COVID był i zawsze będzie, ale łagodnieje

COVID-19 jest i zawsze będzie. I oby był jak najłagodniejszy, w takiej postaci jak teraz, czyli bóle głowy, trochę kataru, trochę gorączki, czasem ból gardła i mięśni – wymienia specjalista medycyny rodzinnej. – Na dobrą sprawę w tej kwestii nic się nie zmieniło: jak nie mieliśmy leków na COVID-19, tak w tej chwili nadal ich nie mamy. One były w Polsce tylko przez chwilę, na poziomie lekarza rodzinnego, potem zniknęły, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się pojawią. Natomiast w tej chwili leczymy COVID-19 oczywiście według wytycznych, przy czym połowy leków z tych wytycznych nie ma, więc tak naprawdę leczymy objawowo, wspomagająco, a nie przyczynowo. Podobnie jak w przypadku innych sezonowych wirusów, które leczy się objawowo, sposobem na złagodzenie dolegliwości towarzyszących COVID-19 mogą być leki dostępne w aptekach bez recepty. Jednak Polacy często stosują je źle.

Polacy leczą się sami i robią to źle

„Polacy leczą się sami i przeważnie leczą się źle. Biorą syrop na kaszel suchy, kiedy mają kaszel mokry i odwrotnie. Myślą, że zbiją stan zapalny paracetamolem, który jest lekiem przeciwbólowym i przeciwgorączkowym, nie przeciwzapalnym. Nie pamiętają nazw leków, które biorą. Mam na co dzień do czynienia z pacjentami i większość się leczy źle” – mówi Michał Domaszewski. „Skala samoleczenia siłą rzeczy musi być duża, bo w Polsce dostępność lekarzy jest taka sobie, zwłaszcza w sezonie infekcyjnym. Dlatego lekarze apelują, aby w aptece prosić o pomoc farmaceuty i zasięgnąć jego porady w kwestii tego, jak radzić sobie z infekcją. Czasem jest jednak tak, że pacjent wie lepiej od farmaceuty i od lekarza i na przykład chce od razu antybiotyk” – mówi ekspert. „Często pacjenci biorą antybiotyk, który im został z poprzedniego leczenia, a tak naprawdę wzięli go bez sensu, bo mają wirusową chorobę, a antybiotyk jest na chorobę bakteryjną.

Antybiotykooporność problemem milionów

Antybiotyk niszczy florę bakteryjną w jelitach, która nam pomaga w budowaniu odporności. Następnym razem, kiedy pacjent będzie chory, może być chory gorzej niż wcześniej. To rzeczy, na które musimy zwracać uwagę nie tylko w perspektywie tego konkretnego pojedynczego pacjenta, ale w perspektywie milionów Polaków. Antybiotykooporność jest realnym problemem, bo pojawiają się szczepy superodporne na wszystkie antybiotyki. Pomocne w tym kontekście są różnego rodzaju testy do diagnostyki infekcji i stanów zapalnych. „To jest pewne novum, że my w przychodni lekarza rodzinnego mamy teraz dostęp do tylu testów – CRP, testów combo, testów na różne wirusy. Dzięki temu możemy pacjenta szybko zdiagnozować i się dowiedzieć, czy to jest np. angina paciorkowcowa, czy angina wirusowa albo wirusowe zapalenie gardła. To jest prawdziwy postęp, od czasów pandemii liczba testów w gabinecie lekarza rodzinnego zdecydowanie się zwiększyła i to jest plus. To ułatwia diagnozę, a właściwa diagnoza to właściwe leczenie – podkreśla Michał Domaszewski.

(Newseria)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img