czwartek, 25 kwietnia, 2024

Jubileuszowy „Sen o Warszawie”, błysk nastoletniego geniuszu i mecz godzien najlepszych lig świata. Legia inkasuje trzy punkty, goni Raków i ucieka Lechowi

Po stojącym na bardzo wysokim poziomie spotkaniu Legia Warszawa pokonała Stal Mielec 2:0. Podopieczni Costy Runjaicia utrzymali dystans 9 punktów straty do liderującego Rakowa oraz zwiększyli przewagę nad broniącym tytułu Kolejorzem. Na Łazienkowskiej cały zespół zagrał wyśmienicie. Szczególnie błysnął wprowadzony w końcówce Igor Strzałek.

Oprawa wielkiego widowiska, niemal komplet publiczności i jak zawsze odśpiewany przez tysiące kibiców „Sen o Warszawie”. Tym razem był on wyjątkowy – w niedzielę minęło dokładnie 19 lat odkąd utwór Czesława Niemena jest oficjalnym hymnem kibiców Legii. Po raz pierwszy odśpiewali go 12 marca 2004 roku przed meczem z Odrą Wodzisław. Dziś nikt nie wyobraża sobie opraw meczów przy Łazienkowskiej bez kultowego utworu. Piłkarze obu zespołów dostosowali się do wspaniałej atmosfery, stworzyli niezapomniany spektakl także na boisku. Spotkanie mogłoby być ozdobą nie tylko polskiej ligi. Spokojnie podobałoby się także w ligach „TOP 5”. Ale po kolei.

Mecz o „sześć punktów”

Mecz był z gatunku tych „za sześć punktów”. Legia nie mogła sobie pozwolić na jakąkolwiek stratę. Liderujący Raków wygrał bowiem swój mecz, w razie remisu z mielczanami strata Legii do lidera wzrosłaby już do 10 punktów, w przypadku porażki do 12. Wygrana pozwalała na utrzymanie 9-punktowej straty i zachowanie szans na mistrzostwo. Stal z kolei po świetnej rundzie jesiennej wiosną punktuje fatalnie, chociaż… gra naprawdę dobrze, lecz razi jej brak skuteczności. A jedyne dwa punkty w tej rundzie wywalczyli mielczanie remisując z broniącym tytułu Lechem Poznań i liderującym Rakowem. Było jasne, że gospodarzom łatwo nie będzie. W zespole Legii nie mógł grać jego kapitan – Josue. Portugalczyk pauzował za czerwoną kartkę, którą otrzymał w Zabrzu. Opaskę kapitańską w zastępstwie Josuego założył Bartosz Kapustka. Na ławce zasiadł Rafał Augustyniak, który w meczu z Górnikiem stracił dwa przednie zęby. Wciąż kontuzjowany jest podstawowy bramkarz Legii, Kacper Tobiasz. Zastępował go Dominik Hładun.

Tempo jak z zachodnich lig

Od początku mecz toczył się w bardzo szybkim tempie. Pierwsze 10 minut to bardzo mocny pressing gości, którzy wyszli na legionistów bez żadnych kompleksów. W następnych 10 minutach mecz się wyrównał, potem stopniowo przewagę uzyskiwała Legia. Gospodarze prezentowali wyższą kulturę gry, mieli przewagę w posiadaniu piłki. Mielczanie prezentowali ambicję i przeprowadzali żywiołowe i groźne kontry. Doskonale spisywali się obaj bramkarze. Najgrożniejsze akcje Legii to strzał Bartosza Slisza z dystansu w 11 minucie, który jednak pewnie obronił Bartosz Mrozek oraz uderzenie Bartosza Kapustki z 31 minuty, gdy również na posterunku znalazł się golkiper gości. Mielczanie także sprawdzili Dominika Hładuna, który jednak był dobrze dysponowany. Z minuty na minutę przewaga Legii jednak rosła. I gdy wydawało się pewne, że za chwile padną bramki dla podopiecznych Kosty Runjaicia, niesamowitą kontrę wyprowadzili goście. Krystian Getinger skiksował w polu karnym i do szatni oba zespoły schodziły przy stanie 0:0.

Czeska precyzja i nastoletni błysk geniuszu

Druga część także zaczęła się od mocnego pressingu gości jednak już po czterech minutach to legioniści przeprowadzili zabójczą akcję. Ernest Muci kapitalnie dośrodkował na głowę Tomasa Pekharta. Dotąd mało widoczny reprezentant Czech wpakował piłkę do siatki nie dając szans Mrozkowi. Król strzelców sprzed dwóch lat zdobył swoją trzecią bramkę po powrocie do Warszawy. Kolejne minuty to przewaga Legii, jednak w zespole gości świetnie spisywał się Mrozek. Wyratował swój zespół w najgroźniejszej sytuacji, gdy uprzedził w polu karnym Pawła Wszołka. Mielczanie nie składali broni, po stronie gospodarzy dobrze dysponowani byli zarówno Hładun jak i cały blok obronny. W 78 minucie dobrze grającego, ale zmęczonego Kapustkę zastąpił 19-letni Igor Strzałek. I miał prawdziwe „wejście smoka”. Dosłownie kilka minut po wejściu przejął piłkę na własnej połowie, przebiegł niemal przez całe boisko i w polu karnym dokładnie zagrał do Filipa Mladenovicia. Reprezentant Serbii strzałem po rykoszecie ustalił wynik spotkania na 2:0 dla legionistów.

Spora strata do lidera, taka sama przewaga nad resztą

Po 24 kolejkach PKO BP Ekstraklasy legioniści mają 49 punktów i tracą 9 „oczek” do liderującego Rakowa Częstochowa. Jednocześnie mają 9 punktów przewagi nad trzecim w tabeli Lechem Poznań. Mistrz Polski, który w czwartek pokonał Djurgarden w meczu 1/8 finału Ligi Konferencji w niedzielę zaledwie zremisował z Piastem w Gliwicach 1:1. Nad czwartą Pogonią Szczecin Legia ma przewagę 10 punktów, Portowcy tydzień temu przegrali u siebie z Rakowem 0:2, w sobotę pokonali 1:0 Zagłębie w Lubinie. Piąty Widzew traci do legionistów 13 punktów, ale rozegrał o jedno spotkanie mniej – w poniedziałek zmierzy się z Wisłą Płock. W piątek, 17 marca Legia zagra w Radomiu z Radomiakiem a Raków podejmie Cracovię, która dla częstochowian zawsze była niewygodnym rywalem. 1 kwietnia Legia podejmie lidera z Częstochowy. To będzie spotkanie z gatunku tych decydujących o mistrzowskim tytule. Strata jest spora, ale gra ze Stalą daje powody do optymizmu.

Legia Warszawa – Stal Mielec 2:0 (0:0)

1:0 Tomas Pekhart 49’
2:0 Filip Mladenović 85’

Legia Warszawa: Dominik Hładun – Maik Nawrocki, Artur Jędrzejczyk, Youri Ribeiro – Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Bartosz Kapustka (78’ Igor Strzałek), Filip Mladenović – Ernest Muci (84’ Robert Pich) – Maciej Rosołek (56’ Patryk Sokołowski), Tomas Pekhart

Stal Mielec: Bartosz Mrozek – Krystian Getinger (85’ Fryderyk Gerbowski), Arkadiusz Kasperkiewicz, Mateusz Matras, Kamil Kruk, Fabian Hiszpański (85’ Maciej Wolski) – Piotr Wlazło (85’ Maciej Domański), Koki Hinokio, AlexValejo, Adam Ratajczyk (56’ Mateusz Mak) – Rauno Sappinen (83’ Mikołaj Lebedyński)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img