środa, 1 maja, 2024

Wszyscy będziemy jak bohater Trylogii. Ale nie Kmicic, Zagłoba, czy Wołodyjowski

Jedną z drugoplanowych postaci Trylogii Henryka Sienkiewicza jest imć pan Charłamp. Postać nie tak ważna jak Skrzetuski, Kmicic, Zagłoba, Podbipięta, czy Wołodyjowski, ale istotna. A jeśli chodzi o odniesienie się do współczesności kto wie, czy nie najważniejsza. Oto bowiem wszyscy, niechybnie charłampiejemy.  

Trylogia jest jednym z tych dzieł, których nie da się oceniać w kategoriach czysto literackich. Albo się ją kocha, albo nienawidzi. Stanów pośrednich nie ma. Oceny stylu (mistrzowskiego zresztą), fabuły, postaci, tła historycznego (tu zdania są już bardzo podzielone) są drugorzędne. Bo albo się bohaterów Sienkiewicza lubi i w zimowe wieczory do nich wraca. Albo się ich nie znosi i czytać nie chce.

Imć pan Charłamp z wielkim nosem

Niezależnie od tego (niżej podpisany zalicza się do pierwszej grupy) wszyscy kojarzą filmy Jerzego Hoffmana. Nieco mniej postać Charłampa. W filmowym „Potopie” ledwie epizodyczną. To ów jegomość, który czuwa przy śmierci zdrajcy, Janusza Radziwiłła. Na pytanie Wołodyjowskiego „A ty, czemuś nieszczęśniku przy zdrajcy pozostał” odpowiada „miłowałem go”. Książkowy Charłamp jest już postacią nie epizodyczną, a drugoplanową. Poznajemy go w „Ogniem i mieczem”, gdy wchodzi w spór z Michałem Wołodyjowskim. Tym, co „Trylogię” znają jedynie z filmów warto uświadomić, że pan Michał w pierwszej części to około 19-letni młodzian. Wyjątkowy lekkoduch, zabijaka, hulaka. W niczym nieprzypominający spokojnego, statecznego i oddanego ojczyźnie pułkownika z ostatniej części. Charłamp z Wołodyjowskim tłuc się mają – a jakże – o kobietę. Ale po przybyciu na miejsce pojedynku pan Michał z sekundującym mu Zagłobą spotykają Bohuna. Charłamp i sekundanci są świadkami pojedynku. Mały rycerz jak wiemy Bohuna usiekł (choć Zagłoba pamiętał to nieco inaczej). A z Charłampem stali się przyjaciółmi.

Patriotyczna zdrada

W „Potopie” także postać Charłampa jest bardziej rozbudowana niż w ekranizacji. Początkowo imć Charłamp, posiadający olbrzymie wąsy i jeszcze bardziej olbrzymi nos, gotów jest posiekać szablą przyjaciół. Za samą sugestię, iż książę Radziwiłł mógłby zdradzić i przejść na stronę Szweda. Gdy to faktycznie się dzieje jak Kmicic przy zdrajcy zostaje. I w przeciwieństwie do Kmicica  trwa przy zdrajcy do końca. Potem walczy przeciwko Szwedom. Pojawia się też w powieści „Pan Wołodyjowski”. Przynosi Kmicicowi hiobową wieść o śmierci narzeczonej pana Michała. KLuczowa jest jednak jego motywowana szlachetnymi pobudkami zdrada na kartach „Potopu”. W realnym życiu ludzie pokroju Charłampa w czasie do wojny ze Szwecją zdarzali się. Jednak to po najeździe Szwedów stali się powszechni. Warto podkreślić, że potop szwedzki był kto wie, czy nie największą tragedią w naszych dziejach. Gorszą niż rozbiory, porównywalną może tylko z II wojną światową i najazdem Mongołów w XIII wieku. Zrujnowanie kraju, jego zacofanie, wywołane wojną ze Szwedami było przerażające. Chłopi, których sytuacja dobra nie była, zostali zdegradowani wręcz do roli podludzi.

Po wielkiej katastrofie 

Mieszczanie wyparowali, bo miasta były solidnie zrujnowane. A średnia szlachta, która stanowiła o sile Rzeczypospolitej także jako grupa społeczna przestała istnieć. Stała się szlachecką gołotą (hołotą). Po prostu całkowicie zbiedniała, stając się grupą zależną od magnaterii. Stąd też namnożyło się w kraju rozmaitych Charłampów. Wiernych patriotów, szczerych demokratów. Ale by przeżyć, zmuszonych do tego, by być klientami na magnackim dworze. Jeden „Charłamp” patriota w całkiem dobrej wierze był gotów ginąć za ojczyznę w imieniu domu Radziwiłłów, drugi „Charłamp” patriota tak samo, ale w imieniu domu Potockich. Jak jeden i drugi magnat służyli akurat Rzeczypospolitej – było ok. Coraz częściej ok. nie było. Bo awantury, w których magnaci brali udział a będący ich klientami „Charłampowie” narażali życie były często sąsiedzkimi zatargami. Albo co gorsza, awanturami w imieniu obcych dworów. Na koniec wielu porządnych patriotów stanęło do walki po stronie Targowicy. Z patriotycznych rzecz jasna pobudek.

Powrót do XVII i XVIII wieku

Dziś do czasów końca XVII i XVIII wieku jeszcze daleko, ale już coraz bliżej. Na szczęście wojny nie ma (choć toczy się już na terenie dawnej I Rzeczypospolitej). Ale klasa średnia, będąca gwarantem wolności i demokracji powoli nam zanika. Coraz więcej osób taje się klientami. Nie panujących domów magnackich ale partii politycznych, bądź lokalnych koterii. Jeśli tendencja się utrzyma, a klasa średnia całkiem przestanie istnieć, to historia zatoczy koło. Ciekawe, kto z fanów „Trylogii” czytając ją, utożsamiał się nie ze Skrzetuskim, Kmicicem, czy Wołodyjowskim, ale panem Charłampem. Poczciwym rycerzem z sumiastymi wąsami i jeszcze większym nosem.

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img