wtorek, 30 kwietnia, 2024

Przyzwoity mecz Biało-Czerwonych. Cenny punkt z Italią

Remis z Włochami, który przybliża do utrzymania w Dywizji A Ligi Narodów. Przede wszystkim – gra dużo lepsza niż w spotkaniach z Holandią i Bośnią. Były nawet przebłyski naprawdę dobrego futbolu. Przede wszystkim młodzież znów nie zawiodła. Troszkę poniżej oczekiwań Robert Lewandowski, który zagrał mecz przeciętny, a jak na  jego możliwości – słaby. Ale nie czepiajmy się. Drużyna Jerzego Brzęczka chyba pierwszy raz wlała w serca kibiców iskierki optymizmu. W niedzielę, na stadionie w Gdańsku Biało-Czerwoni zremisowali z Włochami 0:0.

fot. Freeimages.com zdj. ilustr.

Przed meczami kibice i komentatorzy przypominają często „symboliczne” skojarzenia ze stadionem, na którym rozgrywane jest spotkanie, bądź z jego datą. Tym razem wszyscy skupili się na dacie – 11 października. Bo w ostatnich latach ten właśnie dzień był wyjątkowo szczęśliwy dla polskiej reprezentacji. W 2006 roku 11 października właśnie drużyna Leo Beenhakkera pokonała na Stadionie Śląskim w Chorzowie ekipę Portugalii 2:1 (dwie bramki Ebiego Smolarka). Potem w pięknym stylu awansowała (pierwszy raz w historii) na mistrzostwa Europy. Osiem lat później, 11 października 2014 roku ekipa Adama Nawałki pokonała aktualnych mistrzów Świata, zespół Niemiec 2:0 (gole Arkadiusza Milika i Sebastiana Mili). Awansowała potem do Mistrzostw Europy, gdzie doszła do ćwierćfinału. Niezastąpieni wielbiciele statystyk wyliczyli, że choć w XXI wieku Biało-Czerwoni osiągnęli pewne sukcesy – trzykrotny start na Mistrzostwach Świata, trzykrotny na Mistrzostwach Europy (raz u siebie), teraz będzie udział kolejny, raz ćwierćfinał wielkiego turnieju, tak z drużynami z absolutnego światowego topu udało się wygrać tylko trzy razy. W meczach o punkty, w eliminacjach Mistrzostw Europy właśnie, we wspomnianych  spotkaniach z Portugalią i Niemcami, a także w towarzyskim meczu z Włochami w Warszawie, w 2003 roku za kadencji Pawła Janasa (3:1, bramki Jacka Bąka, Tomasza Kłosa i Jacka Krzynówka). Mecz w Gdańsku miał dać odpowiedź na pytanie – czy towarzyska gra z Finami, wygrana 5:1 to faktyczna jaskółka zmian, czy też jedynie chwilowy przebłysk. A także, jak i ilu młodzieżowców z meczu z Finlandią pokaże się w podstawowym składzie. Z niedawnych debiutantów w meczu z Włochami zagrali Sebastian Walukiewicz i Jakub Moder. Pierwszy na środku obrony zastąpił pauzującego za kartki Jana Bednarka, tworząc duet z Kamilem Glikiem. Po bokach obrony selekcjoner ustawił na prawej Tomasza Kędziorę i na lewej stronie Bartosza Bereszyńskiego (nominalnego prawego obrońcę). W bramce stanął Łukasz Fabiański. Drugi z debiutantów, Jakub Moder, tworzył środek drugiej linii z Grzegorzem Krychowiakiem, nieco przed nimi grał Mateusz Klich. Po bokach pomocy wystąpili Sebastian Szymański i Kamil Jóźwiak, na szpicy Robert Lewandowski. Pierwsze 30 minut to miażdżąca przewaga Włochów, choć Biało-Czerwoni bronili się dość umiejętnie. Potem jednak coraz częściej podopieczni Jerzego Brzęczka dochodzili do sytuacji bramkowych. Świetną akcję przeprowadził Klich (wreszcie grał na poziomie takim, jaki prezentuje na Wyspach), jednak akcję zmarnował Robert Lewandowski. W ofensywie fajne akcje przeprowadzał też Moder. W drugiej połowie Włosi prezentowali wyższą kulturę gry, mieli przewagą w posiadaniu piłki, ale to Polacy stworzyli więcej klarownych sytuacji do strzelenia bramki. W końcówce gola mógł strzelić wprowadzony w ostatnich minutach drugiej połowy Karol Linetty. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 0:0. Rezultat przybliża Polaków do utrzymania w Dywizji A Ligi Narodów, kluczowe spotkanie w środę, we Wrocławiu z Bośnią. Ale też przede wszystkim wreszcie widzieliśmy w grze polskiego zespołu progres. Daje to nadzieje na lepsze wyniki także w zbliżających się eliminacjach mundialu i mistrzostwach Europy za 8 miesięcy.

Polska – Włochy 0:0

Polska: Łukasz Fabiański – Tomasz Kędziora, Kamil Glik, Sebastian Walukewicz, Bartosz Bereszyński – Sebastian Szymański (60’Kamil Grosicki), Grzegorz Krychowiak, Mateusz Klich (70’ Arkadiusz Milik), Jakub Moder, Kamil Jóźwiak (82’ Michał Karbownik) – Robert Lewandowski (82’ Karol Linetty).

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img