Rządzący od 2005 roku chrześcijańscy-demokraci nie wygrali wyborów. CDU-CSU zajęło drugie miejsce. Pierwsi są socjaldemokraci z SPD. Jednak nikt nie jest w stanie rządzić samodzielnie. Trwa budowanie koalicji.
Wybory w Niemczech są niezwykle istotne dla Polski. RFN to nie tylko nasz sąsiad, ale też największy partner handlowy, kraj będący największą siłą w Unii Europejskiej. Do tego w wielu sprawach mający sprzeczne interesy z naszymi. To, kto w nim rządzi ma więc znaczenie dla nas.
Tegoroczne wybory są wyjątkowe. Bo pierwszy raz od 2005 roku nie wygrała ich socjaldemorkatyczna koalicja CDU/CSU. Tym razem pierwsze miejsce zdobyła socjaldemokratyczna SPD. Głosowało na nią 25,7 proc. wyborców. Drugie miejsce zajęła CDU/CSU, z poparciem 24,1 proc. To najgorszy wynik chadeków w historii.
Najlepszy wynik w historii uzyskali za to Zieloni, uzyskując 14,8 proc. głosów. 11,5 proc. zdobyła liberalno-demokratyczna FDP. Porażkę poniosła prawicowa Alternatywa dla Niemiec – AFD. Głosowało na nią 10,1 proc. wyborców. O prawdziwej klęsce może za to mówić partie Die Linke (Lewica), czyli postkomuniści. Ugrupowanie to uzyskało zaledwie 4,9 proc. poparcia i nie przekroczyło progu wyborczego.
Jednak pomimo wyniku wyborów zwycięska partia nie może popadać w triumfalizm, a przegrane CDU w rozpacz. Różnice są bowiem niewielkie i ruszyły już negocjacje w sprawie koalicji. Niemcami może rządzić gabinet SPD-Zieloni-FDP, ale także gabinet CDU/CSU-Zieloni-FDP. Mniej prawdopodobnym, ale nie niemożliwym scenariuszem jest wielka koalicja CDU/CSU- SPD. (az)