środa, 1 maja, 2024

Jednej listy opozycji nie będzie. Dowodem słowa Tuska u Trzaskowskiego (OPINIE)

Donald Tusk, były premier i lider Koalicji Obywatelskiej zadeklarował podczas debaty na campusie Polska Przyszłości, że wspiera postulat legalnej aborcji na życzenie do 12 tygodnia. Jednocześnie politycy, którzy nie popierają liberalizacji prawa w tej kwestii nie znajdą się na listach KO. Zdaniem ekspertów to już koniec dyskusji o jednej liście opozycyjnej do Sejmu w 2023 roku.

Organizowany przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego campus Polska Przyszłości był w tym roku sukcesem pod kątem medialnym. Pojawiło się wiele młodych osób, z różnych środowisk. Także politycy różnych opcji i publicyści oraz eksperci o zróżnicowanych poglądach. Byli Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, ale i kojarzony do niedawna z PiS Zbigniew Girzyński. Był Tomasz Terlikowski i przedstawiciele Klubu Jagiellońskiego. W środę w debacie z Trzaskowskim wystąpił lider Platformy Obywatelskiej, były premier Donald Tusk. I wygłosił słowa na temat aborcji. I słowa te traktować można jako początek kampanii.

W lewo marsz

„Aborcja jest decyzją kobiety, a nie księdza, prokuratora czy działacza partyjnego. Mamy już projekt ustawy, składamy go pierwszego dnia po najbliższych wyborach.  Aborcja do 12. tygodnia ciąży, decyzja będzie należeć wyłącznie do kobiety. Ktoś może wspomnieć, że Platforma Obywatelska nie była w tym konsekwentna przez tyle lat. Ale ja będę to egzekwował, by prawo to przeszło” – mówił Donald Tusk. Zapewnił też, że politycy, którzy nie są w tej sprawie pewni, nie znajdą się na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Słowa byłego premiera mają poważne konsekwencje. Pierwszą jest prawdopodobna czystka w samej PO. Najpewniej miejsca w niej stracą tak rozpoznawalni politycy jak Joanna Fabisiak, Paweł Kowal, czy Paweł Poncyljusz. Albo stracą, albo zmienią poglądy w sprawie aborcji. Po drugie – widać nowy rozkład sił na linii Tusk – Trzaskowski.

Tusk kontratakuje, lewica przystawką

Były premier i prezydent Warszawy toczą bój o przywództwo na całej opozycji. Po niewątpliwym sukcesie, jakim jest campus, Trzaskowski mógł czuć się zwycięsko. Lider PO doskonale wyczuł klimat. Zrobił coś, w czym jest naprawdę dobry – zagrał na polu przeciwnika. Trzaskowski jest kandydatem na lidera opozycji, ale też faktycznym liderem liberalno-lewicowego skrzydła PO. Tusk zaprezentował się jako polityk jeszcze bardziej liberalny. Element trzeci – relacje PO – Lewica. Jak kiedyś pisaliśmy to lewica, a nie Konfederacja, czy PSL jest spośród partii opozycyjnych najbardziej realnym koalicjantem PiS. Być może w samej lewicy tego do końca nie wiedzą. Ale świadomość tego ma Donald Tusk. Dlatego pójściem w lewą stronę marginalizuje lewicę. I albo pozbawia ją szans na wejście do Sejmu, albo wasalizuje, czyniąc słabą przystawką.

Koniec mrzonek – jedna lista do lamusa

I element najważniejszy – koniec mrzonek o jednej liście opozycji. Ona oczywiście od początku była mało realna. I byłaby pomysłem bezdennie – z punktu widzenia partii opozycyjnych – głupim. Połączenie radykalnej lewicy z konserwatystami z PSL zraziłoby wyborców jednych i drugich. Ale po deklaracji Tuska wszystko się klaruje. Pójdą dwa bloki opozycji (nie licząc Konfederacji). Lewicowo-liberalny, a więc Koalicja Obywatelska z Lewicą. I centrowy, z lekko prawicowym odchyleniem – PSL-Koalicja Polska, Polska 2050 Szymona Hołowni, Porozumienie Jarosława Gowina, mniejsze ruchy centroprawicowe. Szanse tych bloków są kwestią dyskusyjną. Wiele zależy od zimy i kondycji PiS po niewątpliwie ciężkich miesiącach, które przed nami. Ale jedno nie ulega wątpliwości – temat jednej listy opozycyjnej jest już zamknięty na dobre.

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img