poniedziałek, 13 maja, 2024

Piłkarskie (i nie tylko) smutne, reminescencje

Sousa powinien zostać i dograć eliminacje mundialu, albo być ozłocony za sukces, albo wziąć odpowiedzialność za klęskę. Ale też powinna być grupa polskich trenerów – asystentów – złożona ze szkoleniowców klubów, zapleczem powinna być młodzieżówka, a nazwisko następcy znane.

Polska reprezentacja przegrała na mistrzostwach Europy w piłce nożnej. Tym razem świetnie wypadł Robert Lewandowski. Niestety, za jego świetną grą nie podążył zespół. Sytuacja była odwrotna niż pięć lat temu we Francji. Ale – o czym piszemy w bieżącym numerze – w tym stuleciu tylko raz zdarzyło się, że Polakom udało się wyjść z grupy. Odpadanie z turniejów jest niestety smutną tradycją. Powody są rozmaite, niech je dokładnie zbadają media sportowe, warto jednak pochylić się nad jednym konkretnym – otóż w Polsce brak jest jakiegokolwiek systemu, na podstawie którego dobierana  jest  kadra, selekcjoner etc. W Polsce Paulo Sousa jest dziesiątym selekcjonerem w tym stuleciu, czyli w ciągu ostatnich 21 lat. Trener Niemców, Joachim Loew jest selekcjonerem jedenastym. W ciągu niemal stu lat! W naszym kraju niewiele lepiej było też i w dekadach wcześniejszych – bo łącznie od 1970 roku, od wyboru Kazimierza Górskiego na selekcjonera, było trenerów 21! I to nie licząc uznanych za selekcjonerów szkoleniowców, którzy prowadzili drużynę narodową w meczach zastępczych. O liczbie opiekunów kadry w historii (właśnie stuka sto lat) nie ma co nawet rozmawiać, bo bywało, że selekcjonerami były jakieś zespoły, trójki etc. Ktoś może oczywiście powiedzieć – tak, tak, Niemcy osiągają sukcesy, to i zmiany nie są konieczne. No, nie do końca. Kazimierz Górski został wywalony po zdobyciu srebra na Igrzyskach Olimpijskich, po raptem sześciu latach prowadzenia zespołu. Joachim Loew zdobył owszem mistrzostwo świata w 2014 roku, ale cztery lata później odpadł w fazie grupowej. Nikt go nie zwolnił, a kadrę prowadzi już 15 lat(!). I – co bardzo ważne – wiadomo już że po turnieju teraz odejdzie (niezależnie od wyniku) i wiadomo też, kto będzie jego następcą. Tu działa SYSTEM. A w Polsce? W 2002 roku po klęsce na mundialu (pierwszym od 16 lat) nie tylko zmieniono trenera, ale doszło do rewolucji w składzie. Kadra nie weszła na kolejny turniej. Leo Beenhakker miał koniec fatalny. Ale byli przy kadrze asystenci, którzy mieli go w teorii zastąpić. Pomysł całkiem sensowny. Jednak w tzw. międzyczasie zmienił się zarząd Polskiego Związku Piłki Nożnej, który o współpracy z kimkolwiek, kto pracował z Leo nie chciał słyszeć. Jeden z asystentów Leo, Adam Nawałka, po latach objął kadrę. Wygrał z Niemcami na Narodowym, awansował do dwóch turniejów, jako jedyny osiągnął korzystny wynik na wielkiej imprezie. Dziś trwają debaty o tym, czy Paulo Sousa ma zostać dalej, czy może odejść. Co smuci najbardziej, podobno decydować ma o tym wynik wyborów szefa PZPN, bo jeden kandydat jest Sousie przychylny bardziej, drugi mniej. Tymczasem tu powinien zacząć działaś SYSTEM. A więc – Sousa powinien zostać i dograć eliminacje mundialu, albo być ozłocony za sukces, albo wziąć odpowiedzialność za klęskę. Ale też powinna być grupa polskich trenerów – asystentów – złożona ze szkoleniowców klubów, zapleczem powinna być młodzieżówka, a nazwisko następcy znane na przykład już przed mundialem, po którym niezależnie od wyniku Sousie PZPN podziękuje. Obawiam się, że dla ludzi naszej piłki to zbyt wiele. Co gorsza, problem nie dotyczy tylko piłki, ale wielu dziedzin naszego życia.

fot. Pixabay.com

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img