piątek, 3 maja, 2024

Podpatrywanie najlepszych nie wystarczyło? „Projekt Brzęczek” na zakręcie

fot. Roger Gor/By Roger Gor – IMG_9903.JPG, CC BY 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=41849162

Gdy Zbigniew Boniek wykonał dziwny ruch powołujący trenera Wisły Płock na selekcjonera reprezentacji Polski wszyscy (niżej podpisany również) byli niezmiernie zdziwieni. A jednak nominacja zdawała się mieć pewne plusy. Po pierwsze – Brzęczek piłkarzem wybitnym nie był, ale grał na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie, na których Polacy zdobyli srebrny medal. Był kapitanem w drużynie bardzo specyficznej, w której nie brakowało osobowości i trudnych (tudzież mocnych) charakterów – sam selekcjoner Janusz Wójcik, Wojciech Kowalczyk, Andrzej Juskowiak, Piotr Świerczewski, Tomasz Wałdoch, Marek Koźmiński, Ryszard Staniek – każdy z nich miał mocny  charakter. A Brzęczek z jakichś powodów był liderem ekipy zawodniczej i jej łącznikiem z trenerem.

 

Do tego był też Brzęczek kapitanem Pierwszej Reprezentacji prowadzonej przez Janusza Wójcika w latach 1997 – 1999. I też musiał być liderem wśród mocnych charakterów, do gwiazd z kadry olimpijskiej dołączyli chociażby Tomasz Hajto, Tomasz Kłos, czy Radosław Kałużny. Grał Jerzy Brzęczek w Bundeslidze austriackiej, a więc szału może nie ma, ale solidnie. A w klubie nie dość, że w zespole grał obecny trener Rosji Stanisław Czerczesow, to jeszcze trenerem zespołu był nie kto inny jak Joachim Loew. Było kogo podpatrywać, od kogo się uczyć. Brzęczek jako trener zajął raptem piąte miejsce z Wisłą Płock, jednak pamiętać należy, że liczy się potencjał. I to, co w przypadku Legii byłoby blamażem, w Wiśle było sukcesem. Były więc podstawy do optymizmu. Niestety, po dwóch latach widać, że to pesymiści mieli rację.

 

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img