czwartek, 25 kwietnia, 2024

Samochód bezpieczniejszy niż komunikacja miejska

 W trakcie epidemii władze Warszawy powinny wezwać do jazdy samochodami – mówi publicysta Onet.pl. 

fot. arch.

Pamiętajmy, że komunikacja zbiorowa jest dziś chyba jednym z najniebezpieczniejszych miejsc jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się wirusa. W tym dobie epidemii  bezpieczniejsze są samochody – z Andrzejem Stankiewiczem, publicystą Onet.pl rozmawia Przemysław Harczuk.

Od chwili dotarcia do nas epidemii koronawirusa były apele o zniesienie opłat parkingowych dla kierowców samochodów. Władze stolicy w przeciwieństwie do innych miast w Polsce ociągają się z tą decyzją. Błąd, czy może jednak sensowne działanie – pandemia się skończy, a ważniejsza jest ekologia i stawianie na transport zbiorowy?

Andrzej Stankiewicz:  W ogóle traktowanie kierowców w Warszawie jest często zbyt ostre, szczególnie w mieście słabo skomunikowanym, gdzie komunikacja miejska nie jest tak rozwinięta, aby móc drastycznie ograniczyć ruch samochodów. Tym bardziej, nie powinno się tego robić w czasie epidemii, gdy właśnie poruszanie się własnym transportem jest bezpieczniejsze, niż korzystanie z komunikacji zbiorowej.

Władze stolicy zrobiły coś innego. Nie zniosły opłat za parkowanie, za to gdy zmniejszyła się liczba osób jadących komunikacją miejską, wprowadziły weekendowe rozkłady jazdy. Powrócił tłok. Problem sam się rozwiązał, bo rząd wprowadził kolejne obostrzenia…

Wprowadził, ale tu są one dość nieprecyzyjne. Bo nie do końca wiemy, jak egzekwować na przykład to, żeby zajęte było co drugie miejsce.

Tu akurat ZTM wybrnął – jest jedno siedzenie zaklejone, nie można na nim usiąść. Więcej kontrowersji wzbudza to pomysł, by autobus  po osiągnięciu dopuszczalnej liczby pasażerów nie zatrzymywał się na przystanku. Bo pytanie, co z tymi, co chcą wysiąść?

No to właśnie pokazuje, że zalecenie rządu w tej kwestii są nieprecyzyjne, trudno je w stu procentach zrealizować. To jednak krok w dobrym kierunku i konieczny. Proszę zwrócić uwagę, że gdy władze zapowiedziały, że mogą spotkać się jedynie dwie osoby, to niektórzy żartowali, czy będą wysyłani za każdym policjanci. Oczywiście, że nie będą. I jak z ruchem drogowym – przepisy będą łamane, bo zawsze ktoś jadący nieprzepisowo się zdarzy. Ale bezpieczeństwo zwiększają. Tak samo tu – chodzi o wyraźny sygnał, o ograniczenie zbyt wielu kontaktów międzyludzkich, by ograniczyć epidemię.

I tu mamy kolejną kwestię – kontrolerów biletów. O ile w ZTM muszą oni jedynie liczyć pasażerów, w prywatnych spółkach obsługujących transport publiczny jest gorzej, kontrolerzy muszą sprawdzać bilety, mieć kontakt z ludźmi.

Kolejny błąd. Pamiętajmy, że komunikacja zbiorowa jest dziś chyba jednym z najniebezpieczniejszych miejsc jeśli chodzi o rozprzestrzenianie się wirusa. Przypomnę, że to pasażer autobusu z Niemiec był pierwszym zarażonym koronawirusem w Polsce. Tam byli kolejni zarażeni. Jedną z pierwszych ofiar śmiertelnych wirusa był kierowca PKS z Grójca. Są też kolejni zarażeni kierowcy, w tym także już w warszawskiej komunikacji. Biorąc to pod uwagę uznać należy, że wprowadzenie weekendowego rozkładu jazdy było błędem. W trakcie trwania epidemii należałoby znieść opłaty za parkowanie, wezwać ludzi do korzystania z transportu prywatnego a nie zbiorowego. Po prostu teraz jest to bezpieczniejsze.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img