Wygrana Rafała Trzaskowskiego z Andrzejem Dudą oznaczałaby wcześniejsze wybory w stolicy, ale praktycznie przekreśliłaby szansę jego przeciwników na wygranie w Warszawie. Z kolei w razie porażki owszem, szanse te się pojawiają, ale Trzaskowski pozostaje prezydentem w stolicy, więc na wybory należy poczekać trzy lata – mówi dr Andrzej Anusz, politolog, Uniwersytet Piłsudskiego.
Pojawiły się sensacyjne informacje, że Szymon Hołownia miałby wycofać się z wyborów prezydenta RP, poprzeć prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego. W zamian miałby potem być kandydatem na prezydenta stolicy z ramienia Koalicji Obywatelskiej. W wywiadzie dla DoRzeczy.pl stwierdził Pan, że Hołownia miałby szansę w stolicy wygrać?
Dr Andrzej Anusz: Tak, ponieważ w razie gdyby Rafał Trzaskowski wygrał wybory w Polsce, kandydat Platformy, czy Koalicji Obywatelskiej, który i tak w stolicy jest faworytem, miałby dodatkową przewagę. Choć oczywiście ani wycofanie Hołowni, ani wystawienie go w Warszawie nie jest jeszcze przesądzone, rozmawiamy w sferze spekulacji.
Zakładając w takim razie, że ten scenariusz się nie potwierdzi, kandydat obozu liberalnego będzie faworytem wyborów w Warszawie. Kto nim będzie, jeśli nie Szymon Hołownia?
Moim zdaniem Małgorzata Kidawa-Błońska. Po pierwsze byłaby to dla niej rekompensata za wycofanie się z wyborów prezydenckich. Po drugie jest z Warszawy. Po trzecie była tu radną i nawet szefową struktur PO. Po czwarte wreszcie – Kidawa-Błońska wygrała tu w wyborach parlamentarnych z Jarosławem Kaczyńskim.
No tak, tylko czy teraz wygra z kandydatem PiS, skoro w wyborach prezydenckich jej sondaże pikowały tak mocno w dół?
W dużych miastach elektorat jest zdecydowanie bardziej liberalny. Jeżeli Rafał Trzaskowski wygra wybory prezydenckie z Andrzejem Dudą, wtedy na jakiś czas PiS wprowadzi w stolicy komisarza, ale ostatecznie w przyśpieszonych wyborach, do których dojdzie kandydat obozu liberalnego będzie niekwestionowanym faworytem.
Czyli przeciwnicy obecnego układu w stolicy są bez szans?
To wszystko zależy. Wygrana Trzaskowskiego z Dudą bardzo umocni Koalicję Obywatelską. Porażka – doprowadzi do korozji tego obozu. I stworzy szansę dla miejskiej opozycji na wygraną w stolicy. Pewien paradoks tej sytuacji polega na tym, że wygrana Trzaskowskiego oznacza wcześniejsze wybory, ale praktycznie przekreśla szansę jego przeciwników na wygranie w Warszawie. Z kolei w razie porażki owszem, szanse te się pojawiają, ale Trzaskowski pozostaje prezydentem w stolicy, więc na wybory należy poczekać trzy lata. I większe szanse na wygraną w Warszawie miałby kandydat niezależny, niezwiązany z żadną partią polityczną. Bardziej ktoś taki jak Czesław Bielecki, niż polityk w stylu Jacka Sasina, czy Patryka Jakiego.