wtorek, 30 kwietnia, 2024

Ulicami Warszawy 4 czerwca przeszedł marsz opozycji. Ogromna frekwencja

Tłumy zwolenników opozycji przeszły ulicami Warszawy w niedzielę, 4 czerwca. Inne dane podaje opozycja, inne policja, ale nawet najniższe liczby świadczą o dużej frekwencji. Metrem jak informował ratusz przejechało o 200 tysięcy pasażerów więcej niż zwykle. Zdaniem naszych reporterów demonstracja przebiegła spokojnie. Zdaniem części ekspertów marsz mógł być punktem zwrotnym w kampanii wyborczej.

Marsz zorganizowała Koalicja Obywatelska. Początkowo nie miały w nim brać udziału inne organizacje opozycyjne, ale podpis prezydenta pod ustawą o speckomisji rządowej sprawił, że liderzy PSL i Polski 2050 zmienili zdanie. Wywołał też mobilizację przeciwników rządu. Od piątku do Warszawy przyjeżdżali uczestnicy demonstracji. W samo południe marsz wyruszył z placu na Rozdrożu.

Powody różne

Przeszły tłumy ludzi. – Widziałam wiele rozmaitych demonstracji, powiem, że ta jest naprawdę gigantyczna. Na oko trudno mi ocenić, ilu jest uczestników, ale na pewno zapowiadanej przez przeciwników opozycji porażki frekwencyjnej nie ma. Jest wręcz przeciwnie – relacjonowała nasza reporterka, Łucja Czechowska. – Porozmawiałam z uczestnikami. W różnym wieku, o różnych poglądach. Jedna dziewczyna przyszła by żądać praw kobiet. Starszy mężczyzna twierdził, że wścieka go antyunijna retoryka rządu. Mówił, że pokolenia walczyły o integrację z Zachodem. I nie chciałby, by jego wnuki w przyszłości obudziły się poza Unią. Spotkałam też kilku przedsiębiorców ze świętokrzyskiego. Mówili, że za PO nie było może idealnie, ale tzw. Polski Ład ich pogrążył – relacjonuje nasza reporterka.

Przed marszem Jerzy Borowczak, poseł Koalicji Obywatelskiej, były działacz Solidarności w PRL i uczestnik strajku w Stoczni Gdańskiej powiedział w rozmowie z Salonem 24, że za sukces uznałby gdyby przyszło na marsz ponad 120 tysięcy ludzi. Było więcej. Według organizatorów nawet pół miliona. „Dzisiaj na ulicach Warszawy jest nas pół miliona osób, to absolutny rekord. Macie prawo głośno krzyczeć tu jest Polska” – mówił do zebranych były premier Donald Tusk. Policja mówi o 100 – 150 tysięcy osób. A portal Onet.pl podał, że w demonstracji uczestniczyło ponad 300 tysięcy demonstrantów. Jak poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski o 200 tysięcy pasażerów niż zwykle przewiozło stołeczne metro.

Było trochę agresywnych transparentów, ale marsz spokojny

Opozycja mówi o sukcesie, strona rządowa krytykuje marsz. Politycy partii rządzącej podnosili, że na marszu pojawiły się agresywne napisy a organizacja marszu przez opozycję dowodzi, że demokracja jest niezagrożona. W sieci pojawiły się określenie o „marszu nienawiści i pogardy”. – Oczywiście wśród uczestników widać dużą niechęć do partii rządzącej. Ale marsz przebiegł raczej spokojnie, choć faktycznie był transparent o strzelaniu do kaczek. Były też hasła wymierzone w konserwatyzm i Kościół – moim zdaniem niepotrzebne, elektorat opozycji i sami uczestnicy marszu są sądzę zróżnicowani światopoglądowo. Ale myślę, że jednak agresywne transparenty były to incydenty, one zdarzają się na wielu demonstracjach – mówi nasza reporterka. Marsz przeszedł z pl. Na Rozdrożu na pl. Zamkowy. Wieczorem stopniowo wracała normalna organizacja ruchu.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img