niedziela, 5 maja, 2024

Mamusia wyszła do restauracji, zostawiła czterolatka, który wyszedł z domu i w piżamce błąkał się po ulicach

Szczyt nieodpowiedzialności. Kobieta wyszła z domu. Jej czteroletni synek spał w mieszkaniu. Gdy się obudził bardzo się przestraszył. Po warszawskich ulicach chodził po ulicach Białołęki w piżamce i samych skarpetkach bez butów.

Wszystko działo się w niedzielny wieczór. Jak informuje Komenda Stołeczna Policji dziecko na ulicy zauważył przypadkowy przechodzień. Wziął zdezorientowanego malca na ręce i poszedł z nim w kierunku domu. W środku paliło się światło, jednak nikogo nie było. Mężczyzna zadzwonił na numer alarmowy. Na miejsce przyjechał patrol policji. Chłopczyk w rozmowie z mundurowymi powiedział, że nie wie, gdzie jest jego mama. Opowiedział, że gdy się obudził, przestraszył się, że jest sam i wyszedł przez okno, by jej szukać.

\Po chwili pojawili się wezwani na miejsce ratownicy medyczni. Zbadali chłopca, zdecydowali, że przewiozą malca do szpitala. W tym samym momencie zjawiła się matka chłopca. 31-latka wyjaśniła, że poszła do restauracji w galerii handlowej sama, by nie budzić śpiącego syna – relacjonuje policja. Funkcjonariusze uznali, że swym zachowaniem kobieta sprowadziła niebezpieczeństwo na swoje dziecko i zatrzymali ją. Sprawa trafiła do sądu rodzinnego i Rzecznika Praw Dziecka. 4-latek trafił do pieczy zastępczej. Nadzór nad postępowaniem prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga Północ. W poniedziałek 31-latka usłyszała zarzut narażenia synka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Grozi za to kara od 3 miesięcy do 5 lat więzienia – podsumowuje policja.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img