środa, 1 maja, 2024

Zwycięstwo Nawałki nie jest już jedyne. Drugi raz wygrywamy z Niemcami. Pierwsza połowa ok. Druga do zapomnienia, ale plan wykonany. DZIĘKI KUBA, ZA TE WSZYSTKIE LATA!

Kuba Błaszczykowski jak przed laty wyprowadził reprezentację na mecz z Niemcami jako kapitan. Zagrał 16 minut i mógł strzelić gola! To pożegnanie legendarnego skrzydłowego było najważniejszym wydarzeniem podczas meczu. A wynik? Drugi raz wygrywamy z Niemcami. Po przyzwoitej pierwszej, bardzo słabej drugiej połowie.

Przed meczem nie ustawały spekulacje jak będzie wyglądać pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego. Ostatecznie wieloletni kapitan reprezentacji Polski wyprowadził zespół na mecz z Niemcami. I zagrał pierwsze 16 minut. Wcześniej jednak ze wzruszeniem wysłuchał hymnu narodowego oraz odebrał pamiątkowy dyplom od władz PZPN. W spotkaniu zagrał od pierwszej minuty.

Santos zaskoczył, Kuba bohaterem wieczoru

Fernando Santos prowadził wiele drużyn, zmieniał ustawienia. Ale zawsze, od lat grał czwórką obrońców. Tak było w kadrze Grecji, Portugalii, w klubach. W piątek Biało-Czerwoni wyszli niespodziewanie trójką z tyłu. Blok defensywny tworzyli Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Jakub Kiwior. Na wahadłach wystąpili Bartosz Bereszyński i Jakub Kamiński. Za środek pola odpowiadali nieco cofnięty Damian Szymański oraz Piotr Zieliński i Sebastian Szymański. Bohater wieczoru, Kuba Błaszczykowski wyszedł jako ofensywny pomocnik, za plecami Roberta Lewandowskiego. Wielu obawiało się tego występu, ale było więcej niż przyzwoicie. W 13 minucie to Błaszczykowski znalazł się w polu karnym, zabrakło niewiele. Szesnastą minutę wszyscy zapamiętamy na długo. Kuba opuścił boisko, przekazał kapitańską opaskę Robertowi Lewandowskiemu. A piłkarze obu drużyn utworzyli szpaler, w którym pożegnali wybitnego reprezentanta. Zanim Błaszczykowski zniknął w tunelu witała go rodzina – żona i malutkie dzieci. Pożegnanie Kuby to jeden z najbardziej wzruszających momentów nie tylko meczu, ale w ogóle w historii reprezentacji.

Świetny początek Biało-Czerwonych

Sam mecz także przejdzie do historii. Może nie ze względu na grę, choć do przerwy nie wyglądało źle. Podobał się szarżujący Michał Skóraś, który zastapił Błaszczykowskiego. Piłkarz kilka razy umiejętnie wymusił faul, zapewniając Biało-Czerwonym stałe fragmenty gry. Lekką przewagę mieli Niemcy, ale nie można mówić o jakimś naporze na naszą bramkę. A Biało-Czerwoni grali mądrze i przede wszystkim skutecznie. W 31 minucie po kapitalnym zagraniu Sebastiana Szymańskiego piłka trafiła do Jakuba Kiwiora. Ten strzelił po koźle, pokonują ter Stegena. Było 1:0, a do przerwy nie można polskiej drużynie zbyt wiele zarzucić. W drugiej połowie nastąpiły zmiany – Karol Linetty zastąpił Sebastiana Szymańskiego, a Arkadiusz Milik Roberta Lewandowskiego. Gra wyglądała już znacznie gorzej – dominowali Niemcy, a Polacy jedynie wybijali ich z rytmu. Był moment, gdy sędzia podyktował rzut karny dla naszych rywali, na szczęście analiza VAR wykazała, że nie było zagrania ręką. Ale przewaga zmieniła się powoli w istne oblężenie.

Świetny Szczęsny

Fenomenalnie grał jednak Wojciech Szczęsny. Zaliczył występ chyba jeszcze lepszy niż na Mistrzostwach Świata. A to naprawdę trudna sztuka. Biało-Czerwoni w końcówce wyglądali już bardzo źle, ograniczali się do rozpaczliwego wybijania piłki. Raz wszyscy zamarli – piłka została wybita przez polskiego golkipera, goście sygnalizowali, że padła bramka. Ale znów po krótkiej konsultacji z VAR sędzia nawet nie podszedł do monitora, uznał, że gola nie było. Ostatnie sekundy to gra nerwów, ostatecznie sędzia zakończył spotkanie. Po niezłej pierwszej i bardzo słabej drugiej połowie Biało-Czerwoni dziewięć lat po triumfie drużyny Adama Nawałki drugi raz pokonali zespół naszych zachodnich sąsiadów. Po raz pierwszy wygrał za to z Niemcami Fernando Santos. Portugalski szkoleniowiec przegrywał i jako selekcjoner Portugalii i Grecji. Teraz wreszcie wygrał prowadząc Polaków. Wygrana jest, na grę w drugiej połowie nie ma co narzekać. Było kilka pozytywów. Gra Szczęsnego, jakiś postęp w grze defensywnej. Przyzwoite wahadła, szczególnie Kamiński.

Wynik idzie w świat

Świetnie zagrał Damian Szymański jako klasyczna „szóstka”. Dużo pozytywnego szumu robił Skóraś. Wynik idzie w świat. Z meczu zapamiętamy bramkę, kilka sytuacji z pierwszej połowy, kapitalną grę Szczęsnego i drugie zwycięstwo, które już na dobre kończy z dawną klątwą. W zasadzie dziś to Niemcy mogą się martwić, bo na Narodowym jeszcze nie wygrali. Przede wszystkim zapamiętamy jednak wzruszające pożegnanie Kuby Błaszczykowskiego. Był w kadrze od 2006 roku. Grał w mistrzostwach Europy w Polsce i Ukrainie (kapitalny gol z Rosją, asysta z Grecją). Na turnieju we Francji był najlepszy w polskiej ekipie. Strzelał gole Ukrainie, i Szwajcarii w 1/8 finału. Grał też w Mistrzostwach Świata 2018 roku. Rozegrał 109 spotkań. Zdobył 21 bramek i zaliczył 21 asyst. Klubowo wspólnie z Łukaszem Piszczkiem i Robertem Lewandowskim zagrali w finale Ligi Mistrzów w 2013 roku. A mecz z Niemcami? Wygrana cieszy, pamiętać jednak należy, że we wtorek mecz z Mołdawią w Kiszyniowie. O punkty w eliminacjach Mistrzostw Europy.

Polska – Niemcy 1:0 (1:0)

1:0 Jakub Kiwior (31’)

Polska: Wojciech Szczęsny – Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Jakub Kiwior, – Bartosz Bereszyński, Sebastian Szymański (46’Karol Linetty), Damian Szymański (76’Krystian Bielik), Jakub Błaszczykowski (16’ Michał Skóraś), Piotr Zieliński (63’ Bartosz Slisz), Jakub Kamiński – Robert Lewandowski (46’ Arkadiusz Milik)

Niemcy: Marc-Andre ter Stegen – Thilo Kehrer, Malick Thiaw (87’ Marius Wolf), Antonio Ruediger – Jonas Hofmann (46’ Robin Gosens), Emre Can, Benjamin Henrichs (68’ Leroy Sane), Florian Wirtz (81’ Julian Brandt), Joshua Kimmich (80’ Leon Goretzka) – Jamal Musiala (68’ Niclas Fuellkrug), Kai Havertz

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img