wtorek, 30 kwietnia, 2024

Klaudiusz Wesołek: korespondencja z Ukrainy

W końcu pojechałem na Ukrainę, kraj w którym toczy się okrutna wojna. Na razie nie trafiłem do rejonu przy froncie ale do miejscowości w zachodniej Ukrainie, która jednak też bywała celem ataków rakietowych. Okazją dla wyjazdu, był transport samochodu dla Legionu Międzynarodowego. Przyjechałem na piękne Podkarpacie, odebrać samochód z posesji ludzi, którzy, podobnie jak ja, zamienili miasto na wieś. To też bardzo urocze miejsce, choć w Podlaskiem jednak lepiej. Tam spotkałem też Gosię Przybysz i Gruzina Gorgiego, z którymi ruszyłem w kierunku granicy.  Gosia zorganizowała całą akcję i załatwiła dwa samochody na prośbę polskich chłopaków z Legionu Miedzynarodowego i Gruzinów z Legionu Gruzińskiego (Gruzini i Białorusini to dwie nacje, które mają swoje legiony narodowościowe podczas wojny). Zabraliśmy też trochę żywności i ciepłej odzieży.

Biurokracja jak za sowieta

Kolejka na granicy nie była duża. Polskie służby na granicy odprawiły nas szybko i sprawnie, przy tym pomagając nam w rozwiązaniu formalnych problemów. Za to na Ukrainie, niestety, biurokracja jak za sowieckich czasów – odsyłanie od okienka do okienka, masa formalności, związanych z przywozem pomocy humanitarnej. W sumie pracownicy byli dla nas uprzejmi i starali się nam pomagać, ale musieliśmy spędzić tam sporo czasu, zanim wszystko załatwiliśmy. Natomiast na ukraińskiej stacji benzynowej było pozytywne zaskoczenie. Wszystko czyste, eleganckie, no a zwłaszcza toaleta. Wcześniej na Ukrainie byłem kilkanaście lat temu i przez ten czas wiele się zmieniło na plus.

W końcu dotarliśmy do celu podróży, do bazy Legionu Międzynarodowego.  Na powitanie wyszli polscy chłopcy, bardzo wdzięczni za przywieziony samochód. Mówili nam, że samochody są obecnie dla nich najpilniejszą potrzebą. W bazie warunki są  spartańskie. W dwóch salach śpi po 30 osób. Ogrzewanie jakieś jest, ale tylko takie by nie zmarznąć na kość. Jedzenia nie brakuje, choć chłopcy mówią, że jest kiepskie. Wśród legionistów przeważają Amerykanie i Anglicy. Jednak nie wytrzymują oni długo na tej wojnie.

Wojna inna niż wszystkie

Ta wojna nie jest podobna do tych w Iraku, Afganistanie itp. Ciężko o pizzę i hamburgery. Trzeba znosić trudy i znoje uciążliwej wojny. Sporą grupę narodowościową stanowią też Polacy. Częściowo są to byli wojskowi ale jest też wielu świeżaków, którzy zaczynają tu szkolenie. Maksymalny wiek ochotników to 45 lat. Po przekazaniu samochodów chłopcy odwieźli mnie do granicy. Gosia i Gorgi pojechali dalej, zawieźć terenówkę dla Legionu Gruzińskiego. Chłopcy są bardzo wdzięczni za samochody i proszą o kolejne. Preferują samochody terenowe i busy, ale uraduje ich dosłownie wszystko, co jeździ. Warto więc byłoby oczyścić garaże że zbędnych gratów (byle sprawnych) i pomóc tym walczącej Ukrainie w oczyszczeniu się z rosyjskiej armii.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img