niedziela, 5 maja, 2024

Jedni pokazali moc, inni są na krawędzi. Pierwsza kolejka za nami

Anglia, Brazylia, Hiszpania, Francja – to potęgi, które pokazały się z najlepszej strony w pierwszej kolejce fazy grupowej Mistrzostw Świata. Argentyna i Niemcy po sensacyjnych porażkach znalazły się w bardzo trudnej sytuacji. W mistrzostwach nie brak pięknych meczów, cudownych bramek, a ich średnia wynosi 2,56 na mecz.

Największe sensacje to oczywiście porażki Argentyny z Arabią Saudyjską i Niemiec z Japonią. Zawiódł też Urugwaj. Momenty jak z bajki pokazała Brazylia, siłę potwierdziły Anglia, Francja i Hiszpania. W piątek zaczyna się druga kolejka fazy grupowej.

Grupa „A”. Najsłabszy gospodarz w historii MŚ

W grupie „A” w spotkaniu inauguracyjnym gospodarz, Katar przegrał 0:2 z Ekwadorem. Po raz pierwszy gospodarz przegrał w spotkaniu inauguracyjnym. Po meczu pisaliśmy, że grę Ekwadorczyków można by było uznać za świetną, gdyby nie fakt, że praktycznie ciężko zweryfikować siłę zespołu na rzecz tak słabego teamu jak Katar. O prawdziwej sile zespołu z Ameryki Południowej przekonamy się w spotkaniach z Holandią i Senegalem. Pomarańczowi nie zachwycili ale w końcówce zapewnili sobie zwycięstwo z zespołem z Afryki. Bardzo ostrożnie można założyć, że skoro Katar będzie dostarczycielem punktów, a Holandia, choć nie prezentuje na razie nic wielkiego jest troszkę silniejsza, Pomarańczowi wygrają grupę. Ostatni będą gospodarze a o awansie zadecyduje pojedynek ekip z Ameryki Południowej i Afryki. W piątek o 14.00 Katar zagra z Senegalem, o 17.00 Holandia z Ekwadorem.

Grupa „B”. Silna Anglia, wbrew pozorom trudna sytuacja Amerykanów

W grupie „B” kapitalnie zagrali Anglicy, pokonując Iran 6:2. Dwa stracone gole też mogą być troszkę mylące, bo dopóki wynik był sprawą otwartą, Synowie Albionu nie dawali sobie zrobić krzywdy. Pierwsza bramka Irańczyków była trafieniem na 1:4. Druga, na 2:6. W drugim spotkaniu bardzo dobrze zaprezentowali się Amerykanie. Ekipa USA prowadziła z Walią 1:0, miała przewagę. W końcówce Jankesi opadli z sił, a wyrównał z karnego Gareth Bale. Teraz szanse na awans są wyrównane, z lekkim wskazaniem na… Walię. A na korzyść Bale’a i spółki świadczy terminarz. Zakładając bowiem wygrane USA i Walii z Iranem, kluczowa będzie postawa z Anglią. Pierwsi grają Amerykanie, a Anglicy wygrywając zapewnią sobie awans do dalszych gier. W ostatniej kolejce mogą wystawić drugi garnitur, a remis da awans obu wyspiarskim ekipom. Troszkę szkoda, bo Jankesi ze swoim oryginalnym – ofensywnym i szybkim, ale atletycznym stylu wprowadzają pewien koloryt. Odróżniają się od zespołów z Europy czy Ameryki Południowej. W piątek o 11.00 Walia zagra z Iranem. O 20.00 Anglia z USA.

Grupa „C”. Szok po porażce Argentyny, niedowierzanie po niestrzelonym karnym „Lewego”

Grupa „C” czyli „polska” grupa to rozczarowania i jedno pozytywne zaskoczenie. Tym ostatnim jest oczywiście postawa Arabii Saudyjskiej w meczu z głównym faworytem mistrzostw, Argentyną. Albicelestes prowadzili, mieli przewagę, strzelili kilka goli ze spalonego i przegrali mecz. Mają nóż na gardle. Porażka z Meksykiem eliminuje ich z turnieju. Rozczarowaniem był też mecz Polaków z Meksykiem. Zaprezentowany antyfutbol był bodaj najbrzydszym meczem na całkiem ładnym jak na razie (pod względem piłkarskim) turnieju. Ale patrząc turniejowo wynik 0:0 pozostawia obie ekipy w grze. Co więcej – Biało-Czerwoni trzykrotnie zaczynali takim wynikiem turniej – w roku 1978 w Argentynie, 1982 w Hiszpanii, 1986 w Meksyku. Za każdym razem wychodzili z grupy, zajmując kolejno miejsce piąte, trzecie i raz kończąc na 1/8. Miejmy nadzieję, że tym razem będzie podobny wynik, a poprawi się też styl. Jeśli Biało-Czerwoni wygrają z Arabią Saudyjską, będą w doskonałej sytuacji wyjściowej. Dla Argentyny potyczka z Meksykiem będzie meczem o wszystko. Wygrana Polaków i Meksykanów zapewni praktycznie awans podopiecznym Czesława Michniewicza. Mecze drugiej kolejki odbędą się w sobotę. Polacy zagrają z Saudami o 14.00. Argentyna z Meksykiem o godzinie 20.00.

Grupa „D”. Francja pokazała siłę, duński dynamit na razie nie odpalił

Mistrzowie Świata Francuzi, pomimo bardzo dużych osłabień pokazali, że są wciąż faworytem do mistrzostwa. Pokonali Australijczyków 4:1. Choć rywale mistrzów trochę postraszyli, strzelając bramkę jako pierwsi. Jednak Trójkolorowi pokazali prawdziwą moc. Drugi faworyt grupy, trzeci zespół mistrzostw Europy, Duńczycy, siły nie potwierdził. Zremisował z Tunezją 0:0. W sobotę o 11.00 Tunezja gra z Australią. Jeśli Orły Kartaginy zwyciężą, będą mieć spore szanse na awans. Jeśli wygrają Australijczycy, pozostaną w grze. Remis mocno skomplikuje szanse obu zespołów. O godzinie 17.00 Francja zmierzy się z Danią. Trójkolorowi mogą sobie zapewnić awans do drugiej rundy.

Grupa „E”. La Furia Roja zachwyciła, Niemcy ulegli Samurajom

Reprezentacja Niemiec pokazała się w pierwszej połowie z bardzo dobrej strony. Podopieczni Hansi Flicka prowadzili, byli zespołem o dwie klasy lepszym. W drugiej połowie obraz gry zmienił się o 180 stopni. Zdecydowanie lepiej zaczęła grać Japonia. I, co najbardziej niespodziewane, Samuraje wyrównali i wyszli na prowadzenie, którego nie oddali już do końca. Wynik nie jest w pełni sensacją, bo Japończycy na kilku turniejach wychodzili z grupy i mają silny zespół. Jednak porażka Niemców w inauguracyjnym meczu jest zaskoczeniem. W drugim spotkaniu Hiszpanie mierzyli się z Kostaryką. Mistrzowie Świata z 2010 roku, Europy z 2008 i 2012, półfinaliści ostatniego Euro byli faworytem. Ale Kostaryka to ćwierćfinalista sprzed ośmiu lat. Cztery lata temu zespół odpadł, ale spisał się nieźle. Jednak w środę nie istniał. La Furia Roja wręcz zdeklasowała rywala, pokonując go aż 7:0. Zaprezentowała przy tym piękną, widowiskową grę. W niedzielę o godzinie 11.00 zagrają Japonia z Kostaryką. O 20.00 Hiszpania zagra z Niemcami. Jeśli Japończycy pokonają Kostarykę (co bardzo prawdopodobne) a Niemcy nawet zremisują, ich szanse na awans będą iluzoryczne. Jeśli Niemcy wygrają, sytuacja stanie się bardzo interesująca. Możliwy jest bowiem scenariusz, w którym podopieczni Flicka wygrają z Hiszpanami i Kostarykańczykami, Japonia ogra Kostarykę, zaś Hiszpania na końcu zwycięży z Japonią. Wtedy wszystkie trzy zespoły będą miały po sześć punktów. I decydować będzie różnica bramek. W tym kontekście wygrana Hiszpanów 7:0 może mieć dodatkowe znaczenie.

Grupa „F”. Belgowie męczyli się z dzielną Kanadą. Wicemistrz Świata traci punkty

W grupie „F” spotkali się wicemistrz Świata – Chorwacja, trzeci zespół turnieju sprzed czterech lat – Belgia. A stawkę uzupełniają Kanada i Maroko. Afrykanie zremisowali z Chorwatami 0:0. Kanadyjczycy postawili się Belgom. Jedynego gola dla Czerwonych Diabłów zdobył Michy Batshuayi „do szatni”, w 44 minucie. Belgowie na pewno nie zachwycili, ale są w dobrej sytuacji wyjściowej. W niedzielę o 14.00 zagrają z Maroko. O 17.00 Chorwacja zagra z Kanadą.

Grupa „G”. Brazylia momentami jak z bajki. „Nieposkromione lwy” poskromione

Kamerun dobrze zaprezentował się w początkowej fazie meczu ze Szwajcarią. W drugiej połowie dały o sobie znać „stare” błędy. Żywiołowość i gra do przodu szła w parze z niefrasobliwością i niewyrobieniem taktycznym. Nie grający wielkiego meczu zespół Szwajcarii okazał się po prostu dojrzalszy i wygrał 1:0. Prawdziwą ucztą było spotkanie Brazylii z Serbią. Do przerwy ekipa z Bałkanów broniła się bardzo dzielnie. Canarinhos prezentowali „swoje”, czyli momentami bajeczne zagrania, świetną technikę. Po przerwie dwa razy do siatki trafił Richarlison. Szczególnie drugi gol był wyjątkowej urody – brazylijski napastnik przyjął w polu karnym i huknął z przewrotki, nie dając szans bramkarzowi Serbii. Gol zasługuje na trafienie turnieju. A Brazylijczycy są jednym z głównych faworytów do złota. Wydaje się, że Canarinhos zajmie pierwsze miejsce, Kamerun ostatnie, a o drugą pozycję i awans zawalczą Szwajcaria i Serbia. W poniedziałek, o godzinie 11.00 Kamerun zmierzy się z Serbią. O 17.00 Brazylia zagra ze Szwajcarią.

Grupa „H”. Urugwaj niczym Polska, Cristiano Ronaldo przeszedł do historii

Jeśli uważaliście, że mecz Polaków z Meksykiem należał do najbrzydszych w turnieju, ani myślimy wyprowadzać Was z błędu. Ale spotkanie Urugwaju z Koreą Południową było w sumie podobne. Korea bywa nieobliczalna – cztery lata temu sama odpadła, ale na dno pociągnęła broniących tytułu Niemców. Tym razem postawiła się Urugwajowi. Jeden z faworytów do złota bardzo rozczarował. Nie pokazał nic. Choć jest i tak w o wiele lepszym położeniu niż Niemcy, czy Argentyna. Poza tym Urugwaj jest zespołem turniejowym. W 2010 i 2014 roku też nie wygrywał pierwszego meczu, a wychodził z grupy, a w 2010 zajął czwarte miejsce. Nudą wiało też w drugim spotkaniu tej grupy – Portugalia – Ghana. Ponad godzinę nie działo się nic. Aż w 66 minucie sędzia podyktował rzut karny. Cristiano Ronaldo dał Portugalii prowadzenie. Przeszedł do historii – jest pierwszym zawodnikiem, który trafiał do siatki na pięciu mundialach. Jednak Ghana nie zamierzała się poddać. W 73 minucie wyrównał Ayew, piłkarze z Afryki rzucili się do ataku. Jednak w 78 minucie po kontrze Portugalczyków było 2:1 dla zespołu z Półwyspu Iberyjskiego po trafieniu João Félixa. W 83 minucie Rafael Leão trafił na 3:1. Wydawało się „pozamiatane”, gdy w 89 minucie Bukari zdobyl kontaktową bramkę. A chwilę potem mógł być remis, gdy bramkarz Portugalii podał niechcący do zawodnika Ghany. Ten jednak zmarnował szansę. Ostatecznie Portugalczycy wygrali 3:2. W poniedziałek o 14.00 Korea zmierzy się z Ghaną. A o 20.00 Urugwaj z Portugalią.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img