czwartek, 2 maja, 2024

Mistrzostwa się zaczęły. Ekwador zdeklasował gospodarzy

Gdyby móc miarodajnie ocenić pierwszy mecz finałów katarskich mistrzostw Świata, to narodził się nowy faworyt do medalu. Rzecz w tym, że meczu tego nie da się na razie miarodajnie ocenić. Nie wiadomo, czy to Ekwador zagrał dobrze, czy po prostu Katar jest tak beznadziejny. Jedno nie ulega wątpliwości. Gospodarze nie mieli żadnych szans. A ekipa z Ameryki Południowej była o kilka klas lepsza.

Gdy rozmawia się o zespołach z Ameryki Południowej na myśl przychodzą trzy potęgi – Argentyna, Brazylia, Urugwaj. W swoim czasie świetne zespoły miało Chile, Peru, czy Kolumbia. A był i czas, gdy zamieszał Paragwaj. Ekwador na tle tych drużyn to ubogi krewny. Poczynił postępy, grywał a mistrzostwach Świata. Ale tylko raz wyszedł z grupy, co przykre kosztem Polaków w 2006 roku. Przed turniejem w Katarze też mało kto wymieniłby Ekwadorczyków w gronie faworytów nie tylko do złota, czy medalu, ale nawet do gry w drugiej rundzie. Z Katarczykami, w meczu otwarcia zespół zagrał kompletnie i w mistrzowskim stylu.

Nieuznany gol po cudownej akcji

W pierwszej połowie zademonstrował południowoamerykańską finezję i odskoczył na dwa gole. W drugiej jak rasowy bokser (albo drużyna piłkarska mająca przed sobą długi, morderczy turniej) cofnął się, ani na moment nie tracąc kontroli. Gdyby rywalem Ekwadorczyków była drużyna mocna, bądź choć przeciętna, pisalibyśmy o narodzinach czarnego konia imprezy. Problem w tym, że gospodarze być może są drużyną nie słabą, a bardzo słabą. Na weryfikację Ekwadorczyków przyjdzie czas w spotkaniach z Holandią i Senegalem. Nie znaczy to, że ekipa z Ameryki Południowej nie ma się z czego cieszyć. Rywalom w meczu otwarcia nie dała najmniejszych szans. Już w 3 minucie Ekwadorczycy zdobyli bramkę. Po rzucie rożnym. Ćwiczony sposób rozegrania tego stałego fragmentu mógł się podobać, po wymianie piłki futbolówkę głową do siatki skierował Valencia. Okazało się jednak, że jest wciąż 0:0. Sędzia po analizie VAR bramki nie uznał. Jednak w 16 minucie strzelec nieuznanej bramki cieszył się z gola już uznanego.

Przewaga bezdyskusyjna

Wyszedł sam na sam z bramkarzem. Padł w polu karnym. A sędzia i VAR tym razem nie mieli wątpliwości – był rzut karny. Do „jedenastki” podszedł Valencia. Lekkim, technicznym strzałem pokonał bramkarza. Ekwadorczycy wciąż przeważali. Prezentowali wyższą kulturę gry. W 31 minucie Preciado dośrodkował w pole karne na głowę Valencii. Ten trafił do siatki drugi raz w meczu (trzeci, jeśli doliczyć nieuznaną bramkę). Do przerwy wynik się utrzymał. Ekwador w południowoamerykańskim stylu bawił się z rywalem. Druga połowa była już trochę nudna. Ekwadorczycy cofnęli się, schowali za podwójną gardą. Ale w pełni kontrolowali grę, niczym zespół, który chce rozegrać nie trzy, a siedem spotkań. Jednak na wyciąganie wniosków jest zdecydowanie za wcześnie. Po prostu Katarczycy byli tłem. O prawdziwej jakości Ekwadoru przekonamy się w kolejnych meczach – z Holandią i Senegalem. Ale spotkanie otwarcia Ekwadorczycy już mogą zapisać na plus. Valencia zaś z dubletem może liczyć się w pojedynku najlepszych strzelców.

Katar Ekwador 0:2 (0:2)

0:1 Valencja 16’ (rzut karny)

0:2 Valencia 31’

Katar: Saad Alsheeb – Pedro Miguel, Abdelkarim Hassan, Homam Ahmed, Bassam Hisham, Boualem Khoukhi – Abdulaziz Hatem, Hassan Alhaydos (72’ Mohammed Waad ), Karim Boudiaf – Akram Afif, Almoez Ali (72’ Mohammed Muntari )

Ekwador: Hernan Galindez – Felix Torres, Piero Hincapie, Pervis Estupinan, Angelo Preciado – Romario Ibarra (68’ Jeremy Sarmiento ), Gonzalo Plata, Jhegson Mendez, Moises Caidedo (90’ Alan Franco) – Michael Estrada ( 90’ Kevin Rodriguez), Enner Valencia (77’ Jose Cifuentes)

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img