niedziela, 5 maja, 2024

O ochronie życia bez emocji

Przemysław Harczuk

W kwestii ochrony życia bez emocji

W kwestii ochrony życia moje poglądy są jasne i od lat te same. Zaznaczam, że są to poglądy MOJE, a nie całej redakcji, gdzie poglądy są różne. A więc:

  1. Uważam, że życie jest najwyższą wartością i każde jego przerywanie – także w ramach tak zwanej aborcji, czy eutanazji jest złe.
  2. Osobiście, gdybym miał głosować, byłbym za zaostrzeniem, jednocześnie nie uważam, że każdy, kto domaga się liberalizacji w tej kwestii ma złą wolę, podobnie jak mogę zrozumieć ludzi, którzy chcieli zachowania kompromisu.
  3. Idealną sytuacją byłaby taka, w której na przykład politycy z różnych stron sceny politycznej – zwolenniczka liberalizacji prawa, zwolenniczka zaostrzenia i zwolennik kompromisu w kwestii rozwiązań prawnych się nie zgadzają, ale wspólnie podejmują inicjatywę wspierającą na przykład pomocy rodzinom, czy matkom, które decydują się na urodzenie dzieci niepełnosprawnych.
  4. W naszej redakcji zdania są podzielone. Granicą nieprzekraczalną jest ocena samego faktu. Jeżeli ktoś, jak tradycyjna lewica twierdzi, że aborcja jest tragedią, nieszczęściem, złem, ale nie należy jej zakazywać, to choć się z takim poglądem nie zgadzam, to go dopuszczam (i osoby prezentujące taki pogląd też są w środowisku naszej gazety). Jeżeli ktoś twierdzi, że aborcja jest ok, że to prawo człowieka, a sam zabieg nie różni się od wyrwania zęba, to tu mówimy jednoznaczne non possumus.
  5. Partia rządząca dziś Polską udowodniła wielokrotnie, że temat ochrony życia przez liderów tej formacji traktowany jest instrumentalnie (choć wśród działaczy średniego i niższego szczebla nie brak osób, dla których temat jest istotny i są w swych poglądach szczere). Jednak było już tak, że PiS najpierw temat nagłaśniał, wywoływał ostry konflikt społeczny, a potem wycofywał się ze sprawy, a prominentni politycy partii rządzącej kierowali inwektywy wobec ludzi, dla których temat naprawdę był ważny.
  6. Sposób, w jaki przeprowadzono orzeczenie TK był fatalny. Najpierw miesiącami wniosek leżał, po czym został wydany werdykt w październiku, zapewne przypadkiem w momencie, gdy trwał poważny kryzys wizerunkowy władzy. A potem władza miała trzy miesiące, by przygotować projekty osłonowe – to znaczy rozwiązania pomagające tym, którzy wychowują chore dzieci. Rząd tego nie zrobił, a teraz orzeczenie zapada akurat w momencie, w którym mamy ostry spór wokół pandemii, obostrzeń, sprawę szczepionek, narastającą wściekłość przedsiębiorców. Ciężko się oprzeć wrażeniu, że chodzi WYŁĄCZNIE o przeniesienie ciężaru sporu na tematy światopoglądowe. Sprawa prosta – ludzie o poglądach konserwatywnych, nie popierający tak twardego lockdownu, teraz na ulicę nie wyjdą (przynajmniej rząd ma taką nadzieję), bo nie będą identyfikować się z poglądami Strajku Kobiet i tego typu organizacji.
  7. Politycznie PiS na sprawie krótkoterminowo zyska. Długoterminowo stracą jednak Kościół, tradycyjne wartości i sam temat ochrony życia. Wściekłe ataki na tradycyjne wartości przybiorą na sile. I ok. można uznać, że ataki takie są dla atakowanych chlubą. Gdyby nie mały szczegół – naprawdę można było sprawę przeprowadzić inaczej.

REKLAMA

NAJCZĘŚCIEJ CZYTANE

WIĘCEJ

WIĘCEJ W TELEGRAFIE

- Advertisement -spot_img